MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Szczecińska Pogoń daje im siłę

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Osiemnastoletni Mateusz choruje na zanik mięśni. Od kilku lat jeździ na wózku. Jego rówieśnik Łukasz cudem wyszedł z groźnego wypadku samochodowego. Wciąż porusza się o kulach. Nie znają się, ale łączy ich jedna pasja. Obaj kochają szczecińską Pogoń.

Kilka miesięcy temu Łukasz Sydor, piłkarz szczecińskiej Pogoni miał groźny wypadek. Był w bardzo ciężkim stanie, lekarze nie dawali mu wiele szans. W niedzielę przyszedł na mecz. Podpiera się na kulach. Widać trud na jego twarzy, ale i błysk w oku, bo piłka to całe jego życie. Znów na hali, znów wśród kolegów z drużyny. Tym razem na trybunach, ale to zawsze coś…

– Powoli dochodzę do siebie, jest coraz lepiej – mówi. – Mam w głowie tylko jedną myśl: jak najszybciej wrócić na boisko.

W przerwie meczu licytowano piłki i koszulki z podpisami zawodników.

– Czterysta, czterysta dwadzieścia, czterysta pięćdziesiąt po raz pierwszy… po raz drugi… i po raz trzeci! Sprzedana – za tyle wylicytowano piłkę z podpisami piłkarzy Pogoni’04. Później sprzedano jeszcze koszulki.

Mama Łukasza miała łzy w oczach. Bardzo się wzruszyła.

– Łukasz cały czas jest rehabilitowany, pieniądze na pewno się przydadzą – powiedziała Bożena Sydor. – Jeseśmy szczęśliwi, że wyszedł cało z tak poważnego wypadku, że żyje. Dostał najpiękniejszy z możliwych prezentów – drugie życie!

Łukasz przez cały mecz trzymał kciuki za swoją drużynę. Machał do swojego brata- bliźniaka Andrzeja, który gra w drużynie Pogoń’04.

By żyć jak najdłużej

Po drugiej stronie boiska, przy stanowisku spikerskim siedział Mateusz Bąkowski, wierny kibic Pogoni. Na wózku, bo przez chorobę nie może poruszać się samodzielnie. Osiemnastolatek choruje na postępujący zanik mięśni. W najbliższym czasie Mateusz ponownie będzie musiał jechać na Ukrainę, na kolejny zabieg wszczepienia komórek macierzystych. To jedyny sposób na zahamowanie choroby. Cena za życie jak zwykle jest wysoka. Wyjazd z zabiegiem kosztuje około 20 tys. zł. Brakuje jeszcze 17 tysięcy.

– Dzięki tym zabiegom jest silniejszy, może ruszać rękoma, mówić – opowiada Gabriela Bąkowska, mama Mateusza. – Do tego jeszcze trzeba opłacić rehabilitację na miejscu. A pracuje tylko mąż, bo ja opiekuję się synem. Płacimy też za rehabilitację, bo dla Mateusza każdy ruch jest ważny.

Rodzice Mateusza założyli fundację pod nazwą „Żyjecie – pozwólcie żyć innym”, ale na ich konto wciąż nie wpływa wystarczająca liczba pieniędzy. Bąkowscy starają się o pieniądze gdzie tylko się da. Kilka miesięcy temu pomoc zaoferowała firma „Lotto”, która ze sprzedaży bransoletek miała przeznaczyć dwadzieścia procent dochodu na leczenie Mateusza. Do dzisiaj jednak ani Mateusz, ani jego rodzice pieniędzy nie zobaczyli. Prezes firmy nie odebrał również naszego telefonu.

– Czuję niesmak i złość – żali się pani Gabriela. – Strasznie się zawiodłam, bo chciałam jak najbardziej pomóc synowi. Zasypiam codziennie z myślą, żeby tylko następnego dnia nie było gorzej.

Mimo choroby Mateusz jest bardzo pogodnym i radosnym młodym człowiekiem. Z wielką pasją oglądał w niedzielę mecz swojej ulubionej drużyny.

– Było bardzo ciekawie, chociaż wolę mecze na murawie niż futsal – śmiał się Mateusz. – Jeśli chodzi o zagraniczne zespoły, to kibicuję drużynie Manchester United.
Prawdziwy kibic wychodzi z niego nie tylko na stadionie. Bąkowscy oglądają relacje z wielu meczy w telewizji. Sprzeczają się, przekrzykują.

– Oni mają swoje ulubione drużyny, ja mam swoje – śmieje się pani Gabriela. – Podczas ważniejszych meczy wszyscy zakładają szaliki, jak przystało na prawdziwych kibiców.

Pogoń jak wielka rodzina

Niedzielny halowy mecz futsalowej Pogoni’ 04 i Pogoni Szczecin Nowa zakończył się wynikiem 11:3. Wygrała Pogoń’04, ale tym razem wynik nie miał znaczenia. To był mecz charytatywny, zebrane pieniądze przekazano rodzicom chłopców na ich leczenie i rehabilitację. A ta kosztuje i to nie mało. Zdają sobie z tego sprawę organizatorzy niedzielnego meczu.

– Nasza drużyna to nie tylko zespół na boisku – mówi Maciej Karczyński, który prowadzi Pogoń’04. – Jesteśmy grupą przyjaciół, taką małą rodziną. Nikogo nie wolno zostawiać w potrzebie, musimy mu pomóc! Dlatego gramy dla Łukasza i trzymamy kciuki, żeby do nas wrócił jak najszybciej.

Pogoń „04 zagrała dla Łukasza. Szczecińska Pogoń Nowa nie była gorsza. Sportowcy postanowili zagrać dla Mateusza

– Wiemy, ile kosztuje ich choroba – mówi Grzegorz Matlak, piłkarz Pogoni. – Musimy i chcemy pomóc Mateuszowi. Jest wiernym kibicem Pogoni. To dyktuje serce. Dzisiaj przegraliśmy i to jest dobry pretekst do tego, żeby spotkać się ponownie i zagrać mecz rewanżowy. Wtedy znów będziemy mogli zebrać pieniądze.
Obojętny nie pozostaje także zarząd Pogoni.

– Mateusz jest świetnym chłopakiem i na pewno byłby świetnym piłkarzem – mówi Marek Pawlak, wiceprezes Pogoni. – Dlatego postaraliśmy się o darmowe wejściówki na mecze dla niego i jego taty. Gdy biegam po płycie boiska, często do niego podchodzę. Widzę, że on żyje tym sportem, że na boisku jest naprawdę szczęśliwy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto