Pięć smaków i pięć nadzień
– Zapakować, czy do rączki? – Na tackę i barszczyk do tego, poproszę.
To tylko w tym jednym Paszteciku przy al. Wojska Polskiego, czas się zatrzymał, choć ten kultowy bar przeżywa teraz drugą młodość – dwa lata temu przekroczył „czterdziestkę”. Tak jak eMeMka, Pasztecik w październiku obchodzi swoje urodziny. Jeśli wierzyć pani Bogumile Polańskiej, szefowej Pasztecika, by cofnąć się czasie, zobaczyć na żywo wystrój i skosztować jej pysznych wyrobów, klienci zjeżdżają się do niej z całego świata. Dobrze wiedzą, że tylko tu mogą spróbować prawdziwego pasztecika, takiego jakiego otrzymywało się z wojskowej maszyny. Na dodatek oryginalnego produktu, który znalazł się na liście produktów regionalnych!
Dziś pasztecika można zjeść w pięciu smakach. Są takie z żółtym serem, z pieczarkami, mięsny, z kapustą i grzybami, z parówką, z jajkiem. Jedli je Zbigniew Wodecki, Jerzy Połomski czy Marek Perepeczko. Podobno pani Bogumiła firmowymi pasztecikami karmiła nawet przybyszów z Indii czy Afryki. Takie to nasze szczecińskie paszteciki!
Na grubym cieście, najlepsza w mieście
Pamiętacie ścianę płaczu? Takie miejsce przy al. Wojska Polskiego z oryginalną fontanną? Nie ma jej już, za to niezmiennie od 33 lat w pobliżu istnieje najstarsza w mieście pizzeria
– Piccolo. Włoska receptura, „oldskulowy” wystrój i włożone w nią całe serce właścicielki, która jest związana z pizzerią od 28 lat. Boazeria udekorowana sezonowymi stroikami i apetyczny zapach z kuchni. Tutaj wszystko wykonuje się na miejscu – sosy, ciasto, farsz. Królują tylko krajowe wyroby. Niech dowodem na to, że Szczecin to smak pizzy na grubym cieście, będzie fakt, że nawet ci, którzy już pożegnali się na dobre z Wałami Chrobrego i Zamkiem Książąt
Pomorskich, odwiedzając rodzinne strony tutaj przychodzą coś zjeść.
Jadali tu piosenkarze, piłkarze, trenerzy, najczęściej na wynos zamawiają pizze lekarze, policjanci. Rekordzista, który założył się z kolegami, zjadł 7,5 porcji pizzy na grubym cieście. Firma postawiła mu za to szampana. To musiał być szczecinianin.
W kuflu rządzi Bosman
Wymieniając szczecińskie smaki nie sposób ominąć warzonego w naszym mieście piwa. Założony w 1848 roku Browar Szczecin produkował w swojej historii różne warianty Bosmana. Różniły się one zarówno recepturą – smakiem, jak i zawartością alkoholu i ekstraktu, czy kolorami etykiet.
Był Bosman jasny, bezalkoholowy ze swoją słynną reklamą z przymrużeniem oka, o bursztynowym kolorze piwa oraz najciemniejszy i zarazem najmocniejszy – Bosman Strong. Jaki smak piwa ma dziś Szczecin? Na półkach znajdziemy Bosmana Specjal z zielonym kolorem etykiety, który jest wyjątkowy z uwagi na idealnie wyważone proporcje słodu i chmielu.
Obok niego znajdziemy butelki z napisem Bosman Full, w kolorze czerwonym. To najpopularniejszy Bosman wśród całej „bosmaniej rodziny”. Największa marka piwa w województwie zachodniopomorskim, niekwestionowany lider od lat. Jego receptura to efekt pracy najlepszych szczecińskich piwowarów. Możemy chodzić dumni!
Bosman - jego receptura to efekt pracy najlepszych szczecińskich piwowarów.
Kochamy śledzie
W Szczecinie nie obejdzie się bez ryb. Jednym z najstarszych sklepów rybnych i zarazem smażalnią jest Laguna, która mieści się na rogu ul. Tkackiej. W Szczecinie Centrala Rybna miała swoje sklepy w różnych miejscach, do dziś ostał się tylko jeden – dawny CR 17 czyli Laguna. Schowany gdzieś za głównymi arteriami miasta, przyciąga od ponad pół wieku stałych i nowych klientów.
– Bardzo często przychodzą szczecinianie młodzi, którzy wspominają, jak kiedyś tutaj na zakupy przychodzili z babcią – mówi Robert Schulz, właściciel sklepu. – Przychodzą też klienci z polecenia, poczta pantoflowa to nasza najlepsza reklama. Najstarszy klient ma 103 lata i przychodzi do mnie na smażoną rybkę. Dbam o to, by wszyscy byli zadowoleni.
O to nie jest trudno, bo w sklepie pana Roberta wszystko jest świeże a potrawy z racji na pilnie strzeżonej receptury, są niepowtarzalne.
– Szczecinianie bardzo lubią śledzie. W każdej postaci – w sałatkach, po łowicku, z buraczkami, przygotowuję je cały czas, kilka razy w tygodniu – dodaje właściciel. – Dużym powodzeniem cieszy się także sałatka z tuńczyka, którą przyrządzam. To chyba jedyna taka w mieście. Stworzyłem smaki, które mieszkańcy rozpoznają.
Nawet najprostszy śledź w oleju nie smakuje zawsze tak samo.Wszystko zależy od długości moczenia, przypraw (pan Robert dodaje pieprz cytrynowy), oleju. – Sami jadamy w domu ryby trzy razy w tygodniu, ale szczecinianie chyba najchętniej spożywają je w piątki. Wtedy kolejki są u mnie najdłuższe – kończy pan Robert.
Po imprezie? Na kebaba!
Nawet nie wiadomo, jak i kiedy to się stało. Z kilku barów w Szczecinie powstały ich dziesiątki. Turecki przysmak z Berlina podbił nasze podniebienia. Nie obejdą się bez nich studenci, uczniowie, zapracowani szczecinianie w biurach, wycieńczeni całonocnym balowaniem młodzi, którzy wpadają po kebab nad ranem czy policjanci podczas patroli. Budka z kebabem to chyba jedyne miejsce, którego w Szczecinie nie trzeba szukać – są wszędzie!
ANNA FOLKMAN
[email protected]
Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?