Zaczęło się niewinnie. Grupka młodych fanów jazzu postawiła sobie za cel stworzyć w Szczecinie warunki do grania i słuchania tej muzyki.
– Pod koniec lat 90 załamała się koniunktura na jazz –mówi Sylwester Ostrowski, prezes Stowarzyszenia Orkiestra Jazzowa. – Nie było dobrych koncertów ani porządnego środowiska. Z kilkoma osobami stwierdziliśmy, że trzeba to zmienić.
Plan był prosty. Jazz miał wrócić do łask, stać się znowu modny.
– Zaczęliśmy od organizowania koncertów znanych artystów polskiego i światowego formatu – opowiada Sylwek Ostrowski.
Po dwóch latach Sylwester Ostrowski stwierdził, że warto stać się samodzielnym i firmować imprezy własną marką. 13 kwietnia 2001 roku do życia powołano Stowarzyszenie Orkiestra Jazzowa. Początkowo tworzyli je młodzi muzycy, uczniowie i studenci.
– Aby zarejestrować stowarzyszenie zrzuciliśmy się po 150 zł – opowiada Sylwek. – Startowaliśmy bez znajomości i pieniędzy. Gdy dziś to wspominam, zadaję sobie pytanie: jakim cudem się udało?
A jednak... Dziś SOJ to nie tylko grupka studentów. Do stowarzyszenia należą znani muzycy – Billi Harper, czy Piotr Wojtasik. Sympatykami organizacji są Jan Ptaszyn Wróblewski i Maciej Sikała. Z SOJ-em współpracują także osoby znane w Szczecinie z działalności w sferze politycznej, gospodarczej i społecznej.
Publiczność pokochała jazz
Główną imprezą, przez którą SOJ oswaja szczecinian z jazzem, jest Międzynarodowy Festiwal „Zmagania Jazzowe”. Podczas konkursu z jazzem zmagają się muzycy z całego świata. Nie bez znaczenia jest też fakt, że oceniają ich najlepsi. W jury zasiadali m.in. Billi Harper, Judy Bady oraz Kenny Garrett.
Dwa lata temu członkowie SOJ postanowili rozszerzyć działalność. Udało się otworzyć Royal Jazz Club.
– W Szczecinie brakowało prawdziwego klubu jazzowego – mówi Ostrowski. – Potrzebowaliśmy miejsca, gdzie mogliby się prezentować szczecińscy muzycy.
Jak twierdzi Sylwester Ostrowski, dzięki Royalowi jazz zaczął być bardziej dostępny.
– W klubie odbywają się koncerty, na które nie ma biletów –mówi. – Każdy kto tylko chce, może przyjść i posłuchać jazzu. Dzięki temu muzyka powoli zaczęła stawać się modna.
– Szczecinianie oswoili się z tym gatunkiem – mówi Ostrowski. – Kiedyś zapełnienie sali na koncercie jazzowym graniczyło z cudem. Dziś nie ma z tym najmniejszego problemu.
Będzie szczeciński wydział jazzu
Dzięki działalność SOJ-u nie tylko publiczność pokochała jazz, także młodzi muzycy zaczęli interesować się tą muzyką.
– Regularne koncerty gwiazd oraz swobodny dostęp do jazzu granego na żywo w klubie spowodował, że młodzi zaczęli oswajać się z gatunkiem – mówi Ostrowski. – Dziś bardzo wielu młodych muzyków ze Szczecina chce wiązać swoją przyszłość zawodową właśnie z jazzem.
Młodzież chciała się uczyć jazzu, dlatego w szkole muzycznej II stopnia powstał big band. Prowadzi go Sylwek.
– Dyrekcja szkoły zauważyła, że młodzież ciągnie do jazzu, dlatego wprowadzała zajęcia fakultatywne – mówi Ostrowski.
Lecz szczecińskim muzykom było mało. W następnym roku w szkole powstanie drugi w Polsce wydział jazzu.
– Młodzi muzycy będą mogli uczyć się w klasie wokalu, fortepianu, trąbki, saksofonu i perkusji – wylicza Ostrowski. – Nauczycielami będą członkowie naszego stowarzyszenia.
Kolejnym pomysłem SOJ-u i innych środowisk artystycznych Szczecina, jest powołanie w naszym mieście Akademii Sztuki. Pełnomocnikiem do spraw powołania uczelni został Sylwek Ostrowski.
– Chcielibyśmy aby nabór do nowej akademii rozpoczął się już w następnym roku – mówi Sylwek.
Szczecińska Akademia Sztuki ma łączyć wszystkie środowiska artystyczne. Byłaby to pierwsza taka uczelnia w Polsce. Młodzi ludzie uczyliby się na kierunkach muzycznych, plastycznych i teatralnych.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?