Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skazani na łaskę urzędników

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Nie mamy już sił na walkę – mówią mieszkańcy kamienicy przy ul. Powstańców Wlkp. – Nie wiemy co będzie dalej i nie mamy gdzie iść.

Nierówną walkę z kamienicą jej mieszkańcy zaczęli wiele lat temu. Wtedy nie wiedzieli, że zostaną tu tak długo. Obiecywano im, że horror niedługo się skończy, budynek zostanie zburzony, Powstańców Wielkopolskich poszerzona, a oni dostaną nowe mieszkania. Dziś, gdy wymieniono okna na klatce schodowej zrozumieli, że jeszcze tu pomieszkają.

– Były już w tak strasznym stanie, że musieli to zrobić – mówią mieszkańcy. – Inaczej pewnie nikt by palcem nie ruszył.

– Obiecywano mi, że nie zabawię tu dłużej niż dwa lata – mówi Teresa Zamiecka, która mieszka z 17-letnim synem na czternastu metrach kwadratowych. Mały pokoik z aneksem kuchennym. – Żyjemy tak już 10 lat. Chłopak rośnie, potrzebuje coraz więcej miejsca. Jest ciężko, ale czy kogoś obchodzi nasz los?

W trudnej sytuacji są niemal wszyscy mieszkańcy. Klatka schodowa jest w opłakanym stanie, toalety na półpiętrze, niesprawna instalacja elektryczna na piętrze i brak jakiegokolwiek zainteresowania. Wiecznie popsuty domofon pozwala na wejście do bramy okolicznym pijaczkom, którzy tu załatwiają swoje potrzeby.

– Mam wypaczone drzwi do domu, zimą strasznie od nich ciągnie. Kiedyś poprosiłam zarządcę budynku o wymianę – mówi Katarzyna Szulc, która z mężem i dzieckiem mieści się na podobnym metrażu jak pani Teresa.

Jej starsza córka jest juz dorosła i nie mieszka z nimi.

– Usłyszałam, że nie opłaca się, bo już niedługo moje mieszkanie zostanie przerobione na łazienkę, ja dostanę inne i co oni wtedy zrobią z używanymi drzwiami. A skoro dawałam sobie radę przez ostatnie lata, to teraz też wytrzymam. Jakoś jednak nie zanosi się na zmiany.

Piotr Malinowski mieszka z żoną i małym dzieckiem na parterze. Jego mieszkanie ma kilka metrów więcej, ale za to walczy z wszechobecnym grzybem na ścianach.

– Niedawno robiliśmy remont – mówi. – Ale co z tego, skoro znowu wszystko jest po staremu. Meble gniją od wilgoci, pościel ma charakterystyczny zapach i wiecznie jest mokra.

Pan Piotr boi się o zdrowie małej córeczki.
 
– Wietrzenie nic nie daje – mówi. – Nawet nie gotujemy w domu, tylko korzystamy z kuchni rodziców.

Mieszkańcom nikt nie powiedział jakie są plany dotyczące budynku. Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że bliskość trakcji tramwajowej z roku na rok dodatkowo obciąża stare mury.

– Do hałasu tramwajów można się przyzwyczaić – mówi pani Teresa. – Ale jeśli moja szklanka dzwoni przy każdym większym ruchu pod naszymi oknami to znaczy, że coś się dzieje niedobrego w tym miejscu.

– Ja wiem na co czekają urzędnicy – dodaje pan Piotr. – Na tragedię.

Miasto nic nie wie o ich trudnej sytuacji.

– Zapytamy Zarząd Budynków i Lokali Komunalnych, aby wyjaśnić ten problem – mówi Sebastian Wypych z Biura Promocji i Informacji UM. – Zastanowimy się jak możemy pomóc mieszkańcom i co jest do zrobienia.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto