Segregacja śmieci to fikcja

Pani Teresa z ul. Piechoty, podobnie jak jej sąsiedzi, od lat segreguje śmieci. Do osobnego worka wrzuca plastikowe butelki do innego szkło, a do jeszcze innego papier. Na dzielnicy stoją pojemniki od segregacji śmieci, z których korzysta większość mieszkańców.

- Staramy się dbać o środowisko – mówi pani Teresa. – Uczymy też dzieci, że należy segregować śmieci.

Niestety - jak twierdzi nasza Czytelniczka - jej, jak i innych lokatorów, starania idą na marne.

- To, co ostatnio zobaczyłam, aż zmroziło mi krew w żyłach – opowiada zdenerwowana pani Teresa. - Kilka dni temu byłam świadkiem, jak firma, która wywozi śmieci z naszej dzielnicy przyjechała po odpady. Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. Samochód podjechał, wysiedli pracownicy i do jednej komory wrzucili po kolei wszystkie posegregowane przez nas śmieci. Do jednego wora trafił plastik i szkło, tylko papier wzięli osobno. Po co my się staramy i po co są ustawione te pojemniki, skoro i tak wszystkie odpadki lądują w jednym miejscu.

Według pani Teresy, najgorsze było to, że wszystko to działo się na oczach młodych mieszkańców dzielnicy.

- Nie była to dla nich dobra lekcja – mówi nasza Czytelniczka. – Co z tego że my uczymy ich dbania o środowiska, skoro widzą że to jest na nic.

Zadzwoniliśmy do Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania, które zajmuje się wywozem śmieci ze Zdrojów. Wiesław Pospieszyński, kierownik działu eksploatacji stwierdził, że opisywana przez naszą Czytelniczkę sytuacja nie jest możliwa.

- Nasze samochody osobno zbierają każdy z odpadów – mówi. – Najpierw pracownicy zbierają ze wszystkich pojemników szkło i przywożą do firmy, a potem plastik.

Jak zapewnia Pospieszyński, nawet gdyby do jednego auta trafiło razem szkło i plastik po dowiezieniu surowców do punktu zbiorczego zostałyby one rozdzielone.

- Przy przygotowywaniu śmieci do recyklingu wszystkie odpady są dokładnie sortowane – uspokaja Pospieszyński. – Musimy o to dbać, bo w innym wypadku nikt by ich od nas nie przyjął.