Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Romek Zańko z synem 2 miesiące podróżował po Azji

Redakcja
Ze śladową ilością pieniędzy w portfelu, ale za to z misiami w plecaku szczeciński podróżnik wraz z synem dotarli na Daleki Wschód. Po drodze zwiedzili Kazachstan, Chiny, Wietnam i Tajlandię.

Cel od lat jest ten sam - zwiedzać świat przy jak najmniejszych środkach finansowych, w miarę możliwości autostopem. Romek Zańko, na co dzień prezes Galerii Pod Sukniami, od kilku lat w każde wakacje zabiera swojego syna i wyruszają w drogę, której cel jest niezbyt jasno określony, ale fascynujący. Po prostu jadą przed siebie aby poznać świat, ludzi, inne kultury. Po drodze malują rysunki, rozdają misie, które zabierają ze sobą do plecaka i obserwują otoczenie. No i oczywiście zabierają dobry humor.

Tym razem było sporo do zwiedzenia: wysoko rozwinięte kraje Azji Centralnej, czyli Kazachstan i Kirgizja, następnie Zachodnie Chiny, Kambodża, Wietnam, Tajlandia. Wszystko w ciągu dwóch miesięcy.

- To była jedna z naszych najciekawszych wypraw, chociaż było ciężko – mówi Romek Zańko. - Mieliśmy mało czasu, bo mama ścigała nas telefonicznie i mailowo przypominając, że zaczął się rok szkolny. Chwilami czuliśmy się jak na wyścigu Tour de France, byliśmy potwornie zmęczeni.

Te straszne Chiny

Tu było najtrudniej. Z Chińczykami nie można się dogadać ani po angielsku, ani na migi. Wszystko rozumieją inaczej. Nasi podróżnicy nauczyli się paru słów po chińsku, ale ich wymowa wywoływała wybuchy śmiechu wśród mieszkańców.

Kiedy przekroczyli granicę z Kirgizją, Chińczycy nie chcieli ich wpuścić. Na teren Chin można było wjechać tylko z pilotem, a to kosztowało. Po trzech dniach czekania na granicy udało się wynegocjować cenę, która była w zasięgu portfela podróżników.

Przejechali Chiny autostopem.

- Myślałem, że nie uda się przejechać autostopem, bo trudno w Chinach o coś zapytać, dowiedzieć się o drogę, ale przejechaliśmy i możemy poczuć się pionierami pod tym względem - mówi Romek. - Chiny to specyficzny kraj. Myślałem, że nigdy go nie polubię, ale podczas tej podróży zakochałem się.

Podczas jazdy autostopem była pewna trudność. Kierowcom zdarzało się wpaść na pomysł i zadzwonić do kogoś, o kim myślą, że mówi po angielsku. Zwykle były to młode dziewczyny. Pewnie kiedyś na randce powiedziały, że znają angielski i teraz kierowca chce je wykorzystać. Kiedy Romek dostawał telefon od kierowcy, zaczynały się schody.

- Po dwóch grzecznościowych zdaniach piękne Chinki przechodziły na chiński. Czasami przetykały angielskie słowa z chińskimi - wspomina Romek. - Zadawałem pytanie, zaczynały się grzecznościowe formułki i od początku. W pobliżu pracował silnik samochodu. Kierowca zaczynał rozmawiać z jakimś przechodniem, krzyczeli do siebie. Prosiłem Jonasza, żeby pomógł, a ten miał ubaw.

Szachy i nowatorski prysznic

Na wyłożonej marmurowymi płytkami szachownicy, o boku około 5m, trwała zażarta walka. Plastikowe figury wysokie na pół metra w sprawnych rękach graczy zbijały się raz po raz.

Taki widok zastali podróżnicy, kiedy dotarli do Elisty, stolicy Kałmucji. Elista jest światową stolicą szachów. Oczywiście trzeba było sprawdzić na własnej skórze, jak się gra w szachy w takim miejscu i takimi pionkami.

- Wejście Jonasza do walki poruszyło kibiców - wspomina Romek Zańko. - Na ławkach przeszedł szmer „innastraniec”.

Łysy przeciwnik Jonasza z łagodnym uśmiechem grał czarnymi. Dość szybko uśmiech zszedł mu z twarzy, za to na czole pojawiły się krople potu. Przy tym meczu cicho nie było. Pojawili się doradcy i tak zaczęli podpowiadać, że Jonasz krzycząc „ticho, ticho” specjalnie nie obronił królowej, bo chciał grać samodzielnie.

Ojciec i syn świetnie się czuli wKazachstanie. Doszło nawet do tego, że potem podawali się za rodowitych Kazachów, zakładali czapki i tańczyli dziwaczne tańce twierdząc, że to narodowe tańce kazachskie.

W Kazachstanie, w stepie szerokim doszło też do wyjątkowego odkrycia. Otóż Jonasz wynalazł prysznic. Na stepie nabiera się wody w butelki, wieczorem w zakrętce robi się małą dziurę i można się polewać.

Syn odbija mi dziewczyny!

Romek z Jonaszem przejechali autostopem również cały Wietnam. Tam ojciec przekonał się, jaki urok ma jego 13-letni syn.

W Wietnamie wszyscy jeżdżą na skuterach. Pewnego dnia zatrzymała się młoda dziewczyna i zaproponowała, że ich podwiezie. Zdziwili się, bo trudno sobie wyobrazić, że trzy osoby mieszczą się na skuterze, ale dziewczyna namówiła jakiegoś dziadka ze skuterem, żeby się przyłączył.

Romek liczył na przejażdżkę z dziewczyną, ale zanim się obejrzał, Jonasz już z nią odjeżdżał, a ojcu przyszło jechać z dziadkiem.

- Nie będę więcej podróżował z Jonaszem, bo zaczyna mi odbijać dziewczyny - żartuje Romek Zańko. - Prawda jest jednak taka, że chyba nie będziemy już wyjeżdżać na takie długie wyprawy. Zorganizujemy sobie jakieś niezbyt długie wypady gdzieś bliżej, bo Jonasz chciałby część wakacji spędzać z kolegami.

Podróże "niewiadomopoco"

Od początku te podróże były traktowane z przymrużeniem oka. Jeśli inspiracją dla panów Zańko byli tacy podróżnicy, jak Koziołek Matołek, czy Kubuś Puchatek, można sobie wyobrazić, że każda podróż przebiegała raczej na luzie.

- W naszych wyjazdach zawsze był jakiś cel - mówi Romuald Zańko. - Miały być wyprawą naukową. Sprawdzaliśmy czy Japończycy przeklinają, pojechaliśmy zmierzyć największą depresję na świecie. W tym roku zastanawialiśmy się po co my tak właściwie jeździmy i okazało się, że nie wiadomo po co. W związku z tym nasza ostatnia podróż odbyła się pod hasłem: "niewiadomopoco".

We wszystkich podróżach Romka i Jonasza wspierało psychicznie i organizacyjnie Stowarzyszenie Kreatywni dla Szczecina.


od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto