Członkowie zespołu w Szczecinie czuli się świetnie. Jak żartobliwie przyznał Mick Gallagher, mamy dobre piwo, piękne kobiety i cudowną publiczność.
Zespół przyjechał do nas z Lipska. Jak to się stało, że trafili do naszego miasta?
- Mieliśmy po drodze – żartował Mick Gallagher. – Rok wcześniej poznaliśmy Andrzeja Malcherka na koncercie w Słupsku. Obiecaliśmy mu, że przyjedziemy i oto jesteśmy. Poza tym mało występowaliśmy w Polsce i myśleliśmy o tym, żeby częściej tu grać – dodał już poważnie.
Andrzej Malcherek, właściciel Free Blues Clubu potwierdził wersję Gallaghera.
- The Animals udało się sprowadzić po starej znajomości – mówił. - Graliśmy kiedyś wspólnie i spróbowałem namówić ich na taki eksperyment, żeby zagrali w klubie. Udało się. To spory sukces naszego klubu – dodał.
Na koncercie we Free Blues Clubie bawili się równie dobrze młodzi fani zespołu, jak i ci trochę starsi.
- To muzyka naszej młodości. Jak tylko dowidzieliśmy się, że The Animals zagrają w Szczecinie to uznaliśmy, że nie może nas tu zabraknąć – powiedział nam jeszcze przed koncertem Waldemar Krych z Warszewa. – To ich piosenki nuciliśmy i śpiewaliśmy. Do tego zespołu mamy duży sentyment.
Pan Waldemar przyszedł na koncert z przyjaciółmi. Specjalnie na ten wieczór ściągnął do Free Blues Clubu znajomych ze Świdwina.
- Podobnie jak Waldemar mamy duży sentyment do zespołu. Nie mogliśmy odmówić sobie zobaczenia go na żywo – powiedział pan Jerzy, który do Szczecina przyjechał z żoną Anną. – Teraz czekamy na kolejne legendarne zespoły, może The Doors albo Pink Floyd – dodał.
Największe hity zespołu publiczność śpiewała wraz z muzykami.
- Bardzo się cieszę, że znalazłem się na koncercie, jest bardzo dużo fajnych starych kawałków – powiedział w przerwie Marcin, student ze Szczecina. - Zapraszam do Free Blues Clubu na kolejne świetne imprezy.
The Animals w szczególny sposób zapisał się na kartach historii muzyki, czego dowodem było wprowadzenie zespołu w 1994 roku do Rock and Roll Hall of Fame. Grupa powstała w 1963 roku. I choć muzycy grali ze sobą krótko, bo tylko do przez trzy lata, to mimo to wpisali się na stałe do historii.
Ich koncert w kameralnej scenerii Free Blues Clubu to niewątpliwie jedno z najważniejszych wydarzeń tego roku. Na koncercie usłyszeliśmy największe przeboje grupy z lat 60., oraz rhythm and bluesowe standardy rodem z Ameryki. A w finale, po kilkunastominutowych brawach, zabrzmiał hymn tamtej epoki, „House of the Rising Sun”, utwór na który czekali wszyscy. Po koncercie muzycy podpisywali płyty a ich fani robili sobie z nimi zdjęcia.
Na imprezie nie zabrakło oczywiście i naszego reportera z kamerą oraz fotoreportera.
Zapraszamy do obejrzenia wideorelacji z koncertu, zdjęć autorstwa Adama Słomskiego oraz „House of the Rising Sun” wykonanego w finale.
Wideorelacja:
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?