Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Reportaż: U nas klauny mogą jeździć autem

Redakcja
Klauny ze Szczecina odwiedzają dzieci, uczą i przywracają wiarę w dobro i miłość.

Kiedy jadą samochodem, każdy się za nimi ogląda. Na co dzień wszystkie są pięknymi kobietami. Jednak tym razem wcale powodem zainteresowania nie jest uroda, ale kręcone kolorowe włosy, nienaturalnie duże usta lub oczy, biała cera. Do tego pstrokate stroje. Ludzie machają i uśmiechają się, bo nikt nie przejdzie obojętnie obok klauna.

Kiedyś bardzo spieszyłyśmy się na występ. Byłyśmy przebrane od stóp do głów. Ja prowadziłam, nagle zatrzymał nas policjant – opowiada pani Ania, która po założeniu stroju klauna znana jest jako Andzia_Kuleczka. - Funkcjonariusz przez chwilę zastanawiał się, czy mogę prowadzić auto w takim stroju. Nie rozwiązał tej kwestii, więc sprawdził, co trzeba i nas puścił. Potem zatelefonowałam na komendę, by się upewnić. W słuchawce najpierw usłyszałam śmiech a potem całkiem poważne przyzwolenie: „W Szczecinie klauny mogą jeździć samochodami” i już się nie martwię.

Nauka przez zabawę

Pani Ania i jej kompani nie są zwykłymi klaunami.

- Też działamy w cyrku, ale w cyrku Chrystusa – dodaje pani Ania. – Jesteśmy chrześcijańskimi klaunami. Bycie chrześcijańskim klaunem to misja międzynarodowa. W Stanach Zjednoczonych działa już 11 takich ośrodków, gdzie klauny są szkolone i uczą się tzw. klauningu.

W Szczecinie chrześcijańskie klauny zaczęły działalność dwa lata temu. Trzeba czuć powołanie, mieć chęć do zdobywania wiedzy. Każdy musi przejść szkolenie, wybrać imię i osobowość dla swojego klauna oraz charakterystyczny wygląd. Wśród klaunów są wyznawcy różnych kościołów protestanckich, w różnym wieku i płci.

- Kręcimy zabawki z balonów, malujemy buźki. Do tego jednak uczymy, mówimy o Jezusie i Jego miłości – opowiada pani Agnieszka, klaun Gutek. - Odwiedzamy dzieci samotne, odrzucone, w domach dziecka, w domach samotnej matki. Jesteśmy u dzieci upośledzonych, niepełnosprawnych, bardzo często gościmy w pogotowiu opiekuńczym na Osowie. Robimy to w ramach wolontariatu, służby.

Andzia_Kuleczka, Całusek, Piegusek, Gutek i Pączuś

Klauny nie mają budżetu i dochodów ze swojej działalności. Jeśli potrzeba funduszy na jakieś gadżety, robią zrzutkę, zdarza się także, że ludzie sami dają pieniądze, widząc jak pomagają uśmiechnąć się smutnym dzieciom. Stroje, profesjonalne nosy i farby do twarzy dostają ze szkoły dla klaunów. Wśród szczecińskich chrześcijańskich klaunów jest pani Ania - Andzia_Kuleczka.

- Mam takie imię dlatego, że jestem ruchliwa, zabawna i okrągła – śmieje się pani Ania, która na co dzień prowadzi z mężem firmę reklamową na Grabowie.

Inny klaun to Całusek. Agata ma wyjątkowo niewielkie usta. Ma całą białą twarz i jest uważana za elegancką. Taki rodzaj klauna wywodzi się od dostojnego arlekina.

- Można powiedzieć, że ten typ klauna jest ładniejszy niż pozostałe - bardziej przerysowane i roztrzepane – mówi Agata, uczennica pierwszej klasy liceum, prezentując obrazki z instrukcją malowania klaunowej twarzy. Podoba mi się to imię, jestem całuśna.

Piegusek to Karolina. Kiedy przygotowuje się do występu musi zawsze pamiętać, by namalować piegi. Na razie jest klaunem stażystą, gdyż nie była jeszcze na szkoleniu.

- Tak jak Agata jestem licealistką – mówi nieśmiało Karolina. – Bywa, że koledzy pytają np. kiedy nie mam czasu wyjść gdzieś z nimi, co robię po lekcjach. – Mówię, że pracuję z dziećmi, bo to prawda. Niektórzy już się domyślają, że jestem klaunem. Wolę o tym nie mówić, bo ludzie różnie mogą do tego podejść, a bycie klaunem to dla mnie duża przygoda i wspaniałe doświadczenie. Jest w tym coś z aktorstwa.

Pani Agnieszka pracuje w biurze turystycznym w centrum Szczecina. Pewnie nikt, kto był jej klientem nie pomyślałby, że po pracy zamiast eleganckiej garsonki zakłada kolorowe portki i bluzkę z wielkimi guzikami. Do tego maluje sobie twarz i wszyscy mówią do niej Gutek.

Ostatni klaun, którego poznaliśmy to Pączuś - uczennica liceum muzycznego, ma na imię Karolina.

- Rozpiera mnie energia i lubię ją wyładowywać właśnie z maluchami - wymienia Karolina. - Bycie klaunem jest niesamowite. Ze sceny można przekazywać wszystkie emocje widowni. Ta wszystko przechwytuje i kiedy patrzy się na nią widać, że ludzie czują tak samo.

Szerzenie dobra wciąga

Wszystkie panie o służbie dowiedziały się „przypadkiem”, choć w przypadki raczej nie wierzą. O klaunach dowiedziała się, najpierw Agata, informacja rozeszła się drogą pantoflową dotarła do pani Ani, która wciągnęła w zabawę swoją znajomą a nawet dzieci.

- Zawsze lubiłam dzieci, nieść im radość – wtrąca pani Ania. – Klauny robią coś wyjątkowego i naprawdę czuję powołanie do tej służby. W występach towarzyszy nam moja 7-letnia córka, która jest Klaunikiem_Pomocnikiem. Dzieci dzięki niej o wiele szybciej przyzwyczajają się i nie czują skrępowania. Przytulają się do nas. Dzieci w ogóle lubią klauny. W klaunie jest coś takiego, co przyciąga, kiedy kostium i makijaż znika, maluchy uciekają.

Trudno po występie przestać być klaunem, ale codzienność tego wymaga. Pani Ani ma dwoje dzieci. Weronika ma 7 lat i była już na szkoleniu z mamą. Jest pomocnikiem, małym klaunem. Syn ma trzy lata i też już wie, kto to klaun.

- Nie mogę być stale klaunem, bo jestem mamą, dzieci muszą mnie słuchać, mieć szacunek do mnie i czuć autorytet - zauważa pani Ania. - Wiedzą natomiast, że kiedy jestem klaunem pomagam dzieciom i to im się podoba. Nawet mąż czasem pomaga nam podczas występów robić zabawki z balonów. Szerzenie dobra, obojętnie w jakiej formie, wciąga.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto