Manifestację zorganizował Szczeciński Komitet Obrony Dzieci, który walczy o szkoły zaplanowane przez władze miasta do likwidacji. Na placu Grunwaldzkim zebrali się jednak nie tylko przedstawiciele szkół: SP54, SP21, SP36 czy Zespołu Szkół nr 2. W marszu obok nich szli również pracownicy szpitali: Miejskiego i przy Janosika, mieszkańcy wyspy Puckiej oraz politycy, przede wszystkim PiS i SLD.
- Pierwotnie miał być to marsz tylko w obronie szkół – mówi Anna Laskowska z komitetu. – Ale szybko skontaktowały się z nami inne grupy społeczne, które powiedziały: „My też mamy dość! Czy możemy iść z wami?” Więc powiedzieliśmy: Tak! Pójdźmy razem!
Manifestujący chcieli zademonstrować prezydentowi, jak bardzo są niezadowoleni z jego ostatnich działań. Największe emocje wzbudzał oczywiście plan restrukturyzacji oświaty.
- Jestem tutaj, bo nie przekonują mnie plany pani wiceprezydent Masojć – mówiła Krystyna Panfil, nauczycielka z Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2. – Rzuca jakimiś pomysłami, chce zamykać kolejne szkoły, a przecież jeszcze nie została rozliczona poprzednia restrukturyzacja.
Część uczestników przyszła na spotkanie zaopatrzona w transparenty z hasłami broniącymi szkół. Pani Joanna Bober i jej córki przygotowały natomiast papierowe śledzie na patykach.
- Pani Masojć dostała śledzia od mieszkańców i chcemy jej je przekazać - mówiła mama z SP21. - A prezydentowi za to, że podpisuje się pod wszystkim, co ona wymyśli.
Każda grupa społeczna mówiła o swoich problemach.
- Przyszłyśmy tu, bo od kilu miesięcy słyszymy o zamknięciu naszego szpitala - mówiły pracownice szpitala przy Janosika. - Bronimy w ten sposób miejsc pracy i godności naszych pacjentów.
Wszyscy zebrani przeszli razem pod urząd miasta. Tam okrzykami próbowali wywołać do siebie prezydenta Piotra Krzystka. Ostatecznie do zebranych wyszli jedynie jego zastępcy: Beniamin Chochulski, Elżbieta Masojć i Krzysztof Nowak oraz sekretarz miasta. Jak tłumaczyli, prezydent nie wiedział wcześniej o manifestacji i w tej chwili nie było go w magistracie. Zaprosili jednak reprezentację protestujących do rozmów w salach urzędu. Ci jednak odmówili.
- Przyszliśmy tu do prezydenta i tylko z nim będziemy rozmawiać – mówiła Anna Laskowska. – Jeśli nie ma odwagi do nas zejść, to przyjdziemy jeszcze raz.
Odchodzących włodarzy pożegnały gwizdy i okrzyki niezadowolenia.
- Mamy nadzieje, że prezydent w końcu przejrzy na oczy i zobaczy, jak wielu ludzi jest niezadowolonych z jego rządów – mówiła pani Danuta, mama ucznia z zamykanej szkoły. – Oby tylko wyciągnął z tego wnioski.
Paulina Łątka
Fot. Jakub Jurcan
Zobacz więcej zdjęć autorstwa smoczyswiata:
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?