Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Porzucona kocia matka

ina
ina
Było niedzielne popołudnie. Wyszłam z moim 2 letnim synkiem na spacer. Po kilku minutach ,,przyczepiła'' się do nas kotka. Była bardzo łagodna, ciągle się łasiła i mruczała.

Przyszła za nami pod drzwi domu. Nie mogłam jednak zabrać jej bo mam dwa pieski, które nie przepadają za futrzakami. Wystawiłam jej przed drzwi miskę z mlekiem, bo tylko tyle mogłam dla niej zrobić. 

Następnego dnia wychodząc z domu potknęłam się o... tę samą kotkę. Leżała przed drzwiami wygrzewając się w słońcu. Znowu wystawiłam jej miskę z jedzeniem. I tak jeszcze kilka razy tego dnia. I następny dzień to samo. Pchała sie do domu, ale nie mogłam jej wpuścić bo skończyłoby się to dla niej źle, gdyby zobaczyły ją moje jamniczki.

Postanowiliśmy z mężem obejrzeć ją. Wyglądała jakby była w ciąży. Okazało się jednak, że już jest matką. Miała nabrzmiałe sutki. Zaczęliśmy zastanawiać się, gdzie może mieć swoje małe i jak sobie radzi. Spod naszych drzwi odchodziła ciągle w jednym kierunku, za kępę krzaków i znikała gdzieś w stercie wraków samochodowych. Zachowywała się przy tym jakby chciała nas do czegoś doprowadzić. Przystawała i oglądała się za siebie.

Pomyśleliśmy, że ktoś pozbył się z domu ,,problemu'' przed nadchodzącymi Świętami. We wtorek postanowiliśmy ją pośledzić. Nie było to trudne. Sama prowadziła nas utartą ścieżką, przez kępę krzaków, na złomowisko. Tam zniknęła we wraku starego malucha. Kiedy pojawiła się w środku i usadowiła się na przednim fotelu, naszym oczom ukazał się makabryczny widok.

Obok niej leżało jedno martwe kocię. Wyglądało na kilkunastodniowe, było duże i miało już burą, pręgowana sierść. Pewnie udusił go jakiś szczur albo łasica. A ta biedna kotka wracała do niego codziennie i układała się obok, jakby chciała go nakarmić.

Łzy cisnęły mi się do oczu kiedy próbowałam sobie wyobrazić co ona musi teraz przeżywać. Postanowiłam coś dla niej zrobić. Wzięliśmy ją z mężem do domu. Zamknęliśmy psy w kuchni. Kotka od razu wskoczyła do przygotowanego legowiska w koszu na bieliznę i przespała w nim całą noc. To świadczyło o tym, że mieszkała w domu i miała swoje miejsce do spania. I niestety jej ludzka rodzina pozbawiła ją tego wszystkiego, kiedy się okazało, że zostanie matką.

Nie będę mogła jednak zatrzymać jej na dłużej. To smutne, ale muszę oddać ją do schroniska. I chyba nie będę mogła zrobić tego sama, a poproszę męża. Nie zniosłabym widoku zamykania jej w klatce. Liczę jeszcze na to, że znajdzie się może jakaś dobra dusza, która przygarnie ją do siebie i wynagrodzi jej ból jakiego doznała. Nie wyobrażam sobie reszty jej życia w klatce wśród dziesiątek innych kotów i ujadających psów.

Były to dla mnie najsmutniejsze Święta jakie pamiętam.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto