Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policja potraktowała pobitego jak głupka

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Napadnięty i pobity metalowymi rurami na Pomorzanach mężczyzna nie mógł złożyć doniesienia o przestępstwie. Dyżurujący w komisariacie policjanci nawet nie wpuścili go do środka.

Pan Piotr wracał samochodem około godz. 22 od kolegi. Po drodze zatrzymał się przed sklepem Netto na ul. Powstańców Wielkopolskich, żeby kupić coś na kolację.

– Już w drodze do sklepu zobaczyłem cztery osoby stojące na rogu, ale nie zwróciłem na nich uwagi – wspomina. – Kiedy wyszedłem ze sklepu zaczęli za mną biec. Mężczyzna uciekał, ale czterej napastnicy dopadli go na parkingu. Jeden z nich wyjął kilkudziesięciocentymetrową, metalową rurę i wymierzył mu dwa ciosy w głowę.

– Od tego momentu wszystko pamiętam jak we mgle – mówi. – Oni chyba zdziwili się, że ciągle stoję na nogach, ale nie tracąc czasu zaczęli mi przeszukiwać kieszenie. Nie stawiałem już większego oporu.

Pan Piotr jeszcze raz „zarobił” w głowę. Napastnicy zabrali mu 150 zł. Chcieli też komórkę, ale była już cała we krwi, więc zrezygnowali i uciekli. Dzięki temu pobity mężczyzna zdołał szybko skontaktować się z bratem, który po kilku minutach zjawił się na miejscu.

– Zaczynałem już słabnąć, czułem że za chwilę się przewrócę – mówi ofiara. – Z drugiej strony nie zdawałem sobie sprawy, jak poważne mogą być obrażenia. Postanowiliśmy pojechać na pogotowie.

Na Wojska Polskiego dowiedzieli się, że nie otrzymają pomocy lekarskiej. Jednak kiedy dyspozytorka zobaczyła półprzytomnego, zalanego krwią mężczyznę, natychmiast sama zawołała karetkę. Pan Piotr trafił na chirurgię do szpitala przy Powstańców Wielkopolskich.

– Lekarze też się dziwili, że jestem przytomny i sam chodzę – mówi. – Dopiero kiedy powiedzieli, że od takich uderzeń mogłem umrzeć, pojąłem grozę sytuacji.

W szpitalu mężczyzna spędził noc i następny dzień. Potem wrócił do domu. Przez kilka kolejnych dni dochodził do siebie.

– Chciałem o tym jak najszybciej zapomnieć – tłumaczy. – Ale w końcu stwierdziłem, że powinienem powiadomić o tym policję. Nawet jeśli tych bandytów nie złapią, to przynajmniej będą wiedzieli, że coś takiego miało tam miejsce. Może wyślą tam częściej radiowóz i ktoś inny uniknie napaści.

Ciągle jeszcze obolały, z zabandażowaną głową, poszedł na komisariat przy ul. Kaszubskiej. Zatrzymał go dyżurujący policjant, któremu towarzyszyło dwóch innych funkcjonariuszy. Pan Piotr opowiedział pokrótce, co go spotkało. W odpowiedzi usłyszał:

– No i co w tej sprawie? Co my mamy z tym zrobić?

Policjanci nie tylko nie wpuścili go na komisariat, lecz także zaczęli z niego drwić.

– Żyje pan, komórkę pan ma, więc o co chodzi? – zagadywał jeden z nich. – A skąd my mamy wiedzieć, że to nie pan zaczął? – zastanawiał się inny.

W końcu zapytali, czy jest bezrobotny.Kiedy usłyszeli odpowiedź twierdzącą, zaproponowali żeby poszedł się przespać.

– Miałem łzy w oczach – wyznaje pan Piotr. – Nie oczekiwałem herbaty, ale takiego traktowania się nie spodziewałem. Co miałem zrobić? Odwróciłem się i wyszedłem.

Historia naszego Czytelnika zbulwersowała Katarzynę Legan, rzecznika Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie.

– Jeśli rzeczywiście tak było, to policjanci zachowali się niewłaściwie i powinni ponieść konsekwencje – mówi. – Dyżurny jest po to, żeby przyjąć taką osobę i odesłać do odpowiedniego policjanta. Nie może odsyłać nikogo z kwitkiem.

Zdaniem Katarzyny Legan, osoba którą spotkało coś takiego powinna złożyć skargę do komendanta policji.

O sytuacji poinformowaliśmy również podkom. Renatę Leśniak z komisariatu Szczecin-Śródmieście. Potwierdza konieczność zawiadomienia komendanta.

– Jeżeli mężczyzna zadeklarował, że chce złożyć zawiadomienie, policjanci mają obowiązek je przyjąć – mówi – Jeśli tak się nie stało, to pokrzywdzony powinien przyjść do komendanta, który przyjmuje w każdy poniedziałek od godz. 15 do 17 i złożyć skargę. Wtedy odnajdziemy dyżurujących w tym czasie policjantów i sprawę wyjaśnimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto