Spotkanie rozegrano przy pięknej wiosennej pogodzie, na boisku przy ul. Witkiewicza. Mecz oglądało 400 widzów, co jest jasnym sygnałem stałej popularności futbolu amerykańskiego. Dla Husarii miał być to rewanż za wysoką porażkę w poprzednim sezonie. Starcie z Panthers było również debiutem w szczecińskim zespole trenera o jednym z najtrudniejszych nazwisk w kraju - Toko Pfeiffenbergera.
Husaria w przerwie między sezonami przeszła spore zmiany, ale najważniejszą kwestią było zatrzymanie zawodników zza Oceanu. To się udało, ale nawet oni, w połączeniu z nowym polskim zaciągiem, nie byli w stanie zatrzymać ekipy z Wrocławia.
Panthers mieli cały mecz pod kontrolą. Husaria próbowała nowych zagrywek, ale za każdym razem rywale znajdowali na to sposób, w ataku byli niemal nie do zatrzymania. Szczecinianie rozpoczęli sezon od wysokiej porażki 0:51.
- To była jak najbardziej zasłużona porażka. Nie mieliśmy szans wygrać. Po pierwszym straconym przyłożeniu morale spadło dramatycznie. Po prostu zawiedliśmy mentalnie a szkoda, bo początek mieliśmy dobry i można było to wykorzystać. Nie uwierzyliśmy, że możemy dłużej nawiązywać wyrównaną walkę. Po prostu spuściliśmy głowy i czekaliśmy na wymiar kary. Musimy o tym spotkaniu jak najszybciej zapomnieć. Trudno, przegraliśmy, ale to już się wydarzyło. Teraz najważniejsze to odbudować pewność siebie zespołu, która w tym starciu po prostu za szybko prysła – skwitował Piotr Krakowski, drugi szkoleniowiec Husarii dla biura prasowego PLFA.
Husaria Szczecin – Panthers Wrocław 0:51 (0:7, 0:17, 0:14, 0:13)
Widzów: 400.
MVP meczu: Ricky Stevens (Panthers Wrocław)
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?