Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piechotą ze Szczecina do Hiszpanii. Do pokonania ma 2,5 tysięcy kilometrów

Redakcja
Taką drogę zamierza pokonać ksiądz Dariusz Doburzyński. Wyruszył w samotną, pieszą pielgrzymkę do grobu Św. Jakuba Apostoła.

Ksiądz Dariusz jest doświadczonym pielgrzymem. Ponad dwadzieścia razy brał udział w pieszych wyprawach na Jasną Górę. Dwukrotnie był również w północno-zachodniej Hiszpanii, przy grobie św. Jakuba – patrona szczecińskiej katedry. W czwartek ponownie wyruszył do Santiago de Compostella. Po kilku dniach marszu opowiedział nam o pierwszych trudach swojej podróży.

- Taka wyprawa to nic nadzwyczajnego – przyznaje. – Dwie „Compostelki” już u mnie wiszą na ścianie. Ludzie pielgrzymują w ten sposób od Średniowiecza. Każdy ma swoje problemy, chce podziękować, modli się o coś innego. Większość postronnych osób widzi w pielgrzymowaniu tylko przemierzanie kolejnych kilometrów, ale mój cel jest zupełnie inny: to sposób na znalezienie Pana Boga. Przed wyjściem powiedziałem znajomym, przyjaciołom i rodzinie, że chętnie pomodlę się w ich intencjach. Mailowo przysyłają swoje propozycje. Każdy dzień to osobna modlitwa. W momencie, gdy odczuwam ból lub potężne zmęczenie to wiem, że intencja została przyjęta.

Ortopeda mi pozwolił

Ksiądz Dariusz przyznaje, że nie jest to łatwa wyprawa. Często przytrafiają się chwile zwątpienia. Zależy to od wielu czynników. Ważne jest przede wszystkim zdrowie. Ale o to może być spokojny, jak mówi żartobliwie - ortopeda nie miał przeciwwskazań.

- Maszeruję od 7 rano do późnego popołudnia. Oczywiście robię postoje i odpoczywam. Jak będą upały będę wychodził wcześniej – opowiada. – Śpię najczęściej w schroniskach, z innymi pielgrzymami. W ostateczności nie wykluczam spania „pod chmurką”. Na trasie przez nasz kraj noclegi zaplanowałem. Za granicą zdaję się na infrastrukturę istniejącą na szlaku. Rozplanowanie odpoczynków to głównie kwestia pogody. W dni upalne nie obejdzie się bez sjesty, w czasie deszczu idzie się na ogół bez postojów.

Hola peregrino!

Pielgrzym maszeruje ze sporawym plecakiem. W Polsce ludzie reagują na niego ze zdziwieniem. Zastanawiają się, dokąd zmierza i bacznie mu się przyglądają.

- Taka sytuacja spotkała mnie już na początku pielgrzymki, w piątek – opowiada. – Szedłem przez Pyrzyce, trwał jarmark. Nie było chyba osoby, która by nie zwróciła na mnie uwagi. Dziwią się, że facet w takim wieku i z taką tuszą pielgrzymuje do Hiszpanii. U nas obładowanych turystów po miastach na ogół się nie spotyka. W Hiszpanii znakiem rozpoznawczym pielgrzyma jest muszla - to na jej widok rozlega się „hola peregrino” i otwierają się serca. Muszlę mam, jest w kieszeni plecaka. Nie uwidaczniam jej na razie, skoro u nas jej widok niewiele komukolwiek mówi.

Facet na super rowerze też ma prawo nazywać się pielgrzymem

Na hiszpańskim odcinku drogi (Camino) widok wędrowca to codzienność. Ksiądz przyznaje, że mnóstwo ludzi idących do Santiago wcale nie potrzebuje modlitwy, a w każdym razie nie ujawnia takich potrzeb.

- Owszem, do katedry w Santiago wejdą, bo wypada. Można też zobaczyć botafumeiro - największą na świecie kadzielnicę. Ale na trasie, gdy w wiosce otwarty jest kościół i trwa Msza Święta to frekwencja idących nie imponuje. Zresztą… facet jadący na super rowerze ze słuchawkami na uszach i nie znający żadnej modlitwy tam też ma pełne prawo nazywania się pielgrzymem – mówi.

W bagażu księdza Darka nie znajduje się wiele rzeczy. Twierdzi, że wystarczą mu trzy - cztery koszulki i podobna ilość bielizny.

- Pranie jest pierwszą rzeczą, którą każdy pielgrzym robi w schronisku, a sznury z suszącą się odzieżą niezawodnie wskazują drogę do miejsca odpoczynku. W jednej z kieszonek plecaka znalazło się oczywiście miejsce na telefon komórkowy, ale nie zamierza go nadużywać.

- Dobrze jest mieć możliwość przekazania informacji przyjaciołom i rodzinie, natomiast wcale nie widzę potrzeby "bycia w zasięgu" - stwierdza. - Wręcz przeciwnie. Zupełnie nie sprzyja to wyciszeniu i medytacji, a przecież tylko taka postawa umożliwia nasłuchiwanie głosu Boga.

Pielgrzym do Santiago de Compostella dotrze pod koniec sierpnia. W niedzielę, po trzech dniach marszu, odprawił mszę w swojej parafii w Ściechowie. Później wyruszył w dalszą drogę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Piechotą ze Szczecina do Hiszpanii. Do pokonania ma 2,5 tysięcy kilometrów - Szczecin Nasze Miasto

Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto