Pani Patrycja nie bała się, kocha zwierzęta i wierzy, że kiedy che im się pomóc nie robią krzywdy. Zatrzymała samochód, w którym siedział jej syn i zaczęła dzwonić po pomoc.
- Przechodził jakiś chłopak, zobaczył, że obok samochodu leży pies, zaoferował pomoc. Zatelefonował do straży miejskiej – opowiada. – Podobno powiedzieli mu, żeby zostawił psa w rowie. Nie mogliśmy w to uwierzyć! Z pomocą przyjechał mój tata. Nie chcieliśmy ruszać za bardzo psa, widać było, że cierpiał. Widoczne też były otwarte rany. Ułożyliśmy go na macie przeciwsłonecznej, którą miałam w samochodzie. Tata miał jakieś ręczniki. Zrobiliśmy legowisko w bagażniku i zabraliśmy go.
Kiedy w końcu udało się pani Patrycji dodzwonić do kogoś z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Najpierw skierowano ją do lecznicy na al. Wojska Polskiego tuż obok pogotowia ratunkowego.
- Tam lekarz nie chciał psu pomóc, nie opatrzył go, nie podał nic przeciwbólowego i kazał nam jechać do schroniska – dodaje pani Patrycja.
Potem okazało się, że zrozumiał, że pies jest spoza Szczecina. Takim czworonogom, nie przysługuje pomoc w naszym mieście. Cierpiący owczarek znalazł dopiero pomoc w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt. Został zbadany i opatrzony.
- Jak się jednak dowiedziałam, zwierzę musi czekać na roentgen do poniedziałku – dodaje oburzona pani Patrycja. – Przecież on cierpi, będzie tak leżał przez cały weekend. Jeśli nie zgłosi się właściciel, sama mogę zapłacić za to zdjęcie, żeby w końcu lekarze mogli mu pomóc. Nie można tak długo czekać.
Skontaktowałam się z dyrekcją schroniska. Okazuje się, że pies nie ma wszczepionego czipa, który pozwoliłby zidentyfikować właściciela. Owczarek miał jednak na sobie kolczatkę i obrożę.
- Podejrzewamy pękniecie miednicy – mówi Katarzyna Hermanowicz, dyrektor schroniska. – Lekarz wykluczył uszkodzenie kręgosłupa. Pies dostał leki przeciwbólowe. Przy pęknięciu miednicy najważniejsze to ograniczyć ruch zwierzęciu. Nie nastawia się pęknięcia ani się nie wsadza w gips. Prześwietlenie chcemy zrobić tylko, by potwierdzić przypuszczenia. Liczymy też, że do tego czasu znajdzie się właściciel. Prześwietlenie kosztuje ok. 70 zł.
Kiedy znajdziemy potrąconego psa powinniśmy przywieźć go od razu do schroniska. Jest czynne całą dobę można też telefonować pod nr 91 487-02-81, by przyjechali po niego pracownicy schroniska. Okazuje się, że w Szczecinie możemy pomagać tylko zwierzętom z naszego miasta. Jeśli znajdziemy czworonoga w np. Dobrej Szczecińskiej za jego leczenie odpowiada dana gmina. Szczecin ma tylko podpisaną umowę z Policami.
- Nie mamy zbyt często przypadków w Szczecinie, w których trafiają do nas potracone psy – dodaje Hermanowicz. – Ostatnie dni jednak to jakaś plaga. Myślę, że może to okres cieczki, psy poczuły też wiosnę, hormony buzują i dlatego uciekają. Warto pamiętać o smyczy, kiedy wychodzimy na spacer.
Nikt nadal nie zgłosił się po owczarka. Do pełni zdrowia potrzeba mu nie tylko lekarstw, ale też czułej opieki właściciela. Miejmy nadzieję, że ten szybko się znajdzie.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?