Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odwiedzę wszystkich, choćby zajęło mi to całe wakacje!

Redakcja MM
Redakcja MM
Studentka ze Szczecina sprzedaje miejsce na siedzeniu samochodu.

Chce w ten sposób zebrać pieniądze na realizację marzenia – kupno własnego auta. Zapowiada, że nowym samochodem pojedzie do wszystkich, którzy jej pomogą.

Monika Szadkowska mieszka w Śródmieściu. Jest studentką czwartego roku filologii angielskiej na Uniwersytecie Szczecińskim. Założyła aukcję na portalu Allegro, dzięki której zbiera pieniądze na wymarzony samochód. Aukcja zakończy się w poniedziałek.

Ile pieniędzy zgromadziłaś do tej pory?

- Mam na koncie około 400 zł, ale licząc pieniądze z licytacji, jeżeli każdy wpłaci tyle, ile zadeklarował, to łącznie dzisiaj jest ich około 2 tys. 100 zł.

Ile razy internauci obejrzeli stronę, na której znajduje się aukcja?

- Było około 20 tysięcy odsłon.

Wiem, że miałaś problemy z portalem Allegro. Możesz wyjaśnić jakie?

- Tak, pierwszą aukcję usunięto, bo nie miałam fizycznie przedmiotu który chciałam sprzedać, a to jest wbrew regulaminowi punkt 5.3. Znam to już na pamięć. Za drugim razem wystawiłam na sprzedaż kanapę z tylnego siedzenia innego auta, którą mam. Stoi u mnie w garażu. Tą aukcję usunięto po trzech godzinach. Pracownik Allegro tłumaczył potem, że zrobił to przez pomyłkę, ponieważ nie doczytał co tym razem wystawiłam. Ale przeprosili i otworzyłam aukcję po raz trzeci.

Informacja o Tobie krąży już w Internecie. Czy czujesz się już sławna?

- Nie, ale to dziwne, że wpisując w wyszukiwarkę na przykład hasła „Allegro studentka” lub „Allegro Szczecin”, można znaleźć kilka linków do mojej aukcji. Dużo osób pisze do mnie na gadu-gadu. Do tego stopnia, że założyłam im osobną grupę z kontaktami „znajomi z Allegro”. Napisał do mnie człowiek, który wystawił na aukcje śnieg, pozdrawiam go.

Jaka była reakcja Internautów na twoją akcję?

- Ci, z którymi rozmawiałam przez gadu-gadu pisali, że to świetny pomysł. Niektórzy pisali, że jest im przykro, bo nie mogą mi nic wpłacić, są studentami i sami nie mają pieniędzy, ale będą mnie wspierać i wysłać link do mojej aukcji znajomym. To było super. Ale były też komentarze niewybredne. Nazywano mnie oszustką, malwersantką, żebraczką kazano mi iść do pracy. Pojawiło się kilka propozycji którą częścią ciała powinnam zarobić na auto. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że te wszystkie obraźliwe rzeczy na mój temat przeczytała moja mama i to nie jest śmieszne ani przyjemne, bo musiałam ją przez kilka dni pocieszać przez te bzdury. Ja ignoruję to, ale apeluje do osoby, które to piszą, by pomyśleli zanim coś takiego napiszą bo nie sprawiają przykrości mi ale mojej mamie, a każdy ma matkę i nie chce jej sprawiać przykrości.

To jest pewna konsekwencja bycia rozpoznawalną.

- No tak, zdaję sobie z tego sprawę i cierpliwie to znoszę. Wolałabym tylko, aby to nie dotykało członków mojej rodziny, lecz żeby skupiło się, jeżeli już, na mnie.

Myślisz, że taka reakcja ludzi jest związana ze specyfiką Polaków, czy może na całym świecie ludzie nie lubią, gdy komuś się coś udaje?

- Nie chcę tego mówić wprost, ale myślę że, niestety, tak. Jesteśmy zazdrośni, zawistni i nie doceniamy tego, że ktoś może mieć po prostu dobry pomysł. Rozumiałaby takie reakcje, gdybym napisała „wpłacajcie mi na samochód, bo chcę” ale wymyśliłam coś, żeby to nie było żebranie, by ludzie coś otrzymali w zamian. Z drugiej strony przekonałam się, że jest mnóstwo ludzi którzy są maksymalnie pozytywni. To są Polacy, jakich do tej pory nie znałam i nie spodziewałam się takich reakcji.

Skąd się wziął pomysł na akcję?

- Mieszkam 300 km od Szczecina. Kiedyś planowałam podróż do domu PKP i PKS. Trwałoby to dziesięć godzin, autem – zaledwie cztery! Względy praktyczne to nie wszystko. Mieć własny samochód, to moje największe marzenie.

Jak zareagowała twoja rodzina i znajomi na twoją akcję?

- Moi znajomi zareagowali bardzo pozytywnie. Okazało się, że mam najfajniejszych przyjaciół na świecie. Nie usłyszałam od nich ani jednego złego słowa, dali mi dużo rad, udzielili pomocy i wsparcia gdy Allegro usuwało aukcje. Moi rodzice… byli bardzo zaskoczeni, mój brat się ze mnie śmieje do tej pory, ale on się zawsze ze mnie śmieje więc to jest normalne ;) Rodzice chyba nadal nie wierzą, że to się dzieje naprawdę. Zawsze byłam cichą skromną dziewczynką, a tu nagle takie rzeczy!

Każdemu, kto ci zapłaci na Allegro obiecujesz, że osobiście dostarczysz mu czteropak piwa „Bosman”.

- Tę aukcję otworzyłam jako studentka ze Szczecina i jest to pewnego rodzaju promocja tego miasta. Poza tym lubię szczecińskie piwo! Zawsze kojarzył mi się z tym miastem i wiem, że takiego piwa nie ma na przykład w Bielsku-Białej bo stamtąd między innymi przyszły pieniądze, więc odwiedzę to miasto. Myślę, że to ciekawa akcja, bo wiele osób w Polsce zupełnie nie zna tej marki.

Czy naprawdę zamierzasz odwiedzić wszystkich tych ludzi którzy wpłacili ci choćby najmniejszą sumę na konto?

- Tak, tak i po stokroć TAK! Po pierwsze dlatego, że im to obiecałam. Pisząc to, gdy rozpoczynałam aukcję, byłam świadoma i w pełni władz umysłowych. A po drugie chciałabym udowodnić tym wszystkim ludziom którzy ciągle piszą, że oszukuję i nigdzie nie pojadę, że to nieprawda! Na dowód tego na blogu będę wklejać zdjęcia, gdzie widać będzie mnie, tablicę z nazwą miasta, samochód, a na jego dachu – prezent dla wpłacającego. Oczywiście te osoby, które wpłacały pieniądze, jeśli się zgodzą, również będą na tych zdjęciach. Chciałabym, by była to większa akcja, a nie tylko działanie na zasadzie „dajcie mi pieniądze”, planuję aby trwało to trochę dłużej, bo to największa przygoda mojego życia.

Dostajesz wiele zaproszeń z całej Polski. Pojedziesz do Żywca czy Bielska-Białej. Myślisz, że te osoby traktuję to poważnie?

- Myślę, że oni do końca jeszcze nie wierzą w to, że do nich przyjadę. Chociaż, tak jak pisałam w opisie aukcji, po każdym zaksięgowaniu wpłaconej kwoty do danej osoby wysyłany jest e-mail w którym znajduje się potwierdzenie, że pieniądze dotarły i to jest gwarancją, że ją odwiedzę.

Czyli można powiedzieć, że dzięki tej aukcji masz już zaplanowane wakacje?

- Tak, można tak powiedzieć.

Czy masz już upatrzony jakiś konkretny model samochodu?

- Wszystko zależy od tego, ile pieniędzy uda mi się zebrać. Cieszyłabym się, gdyby to był francuski samochód, na przykład, peugeot 106. Takim samochodem miałam przyjemność jeździć i podoba mi się. Wiem, że takie auto można kupić za 2,5 tys. zł. Generalnie, samochód moich marzeń ma cztery koła, kierownicę, ekonomiczny silnik, jest trzy-, w porywach pięciodrzwiowy. Musi być używany, bo używane auta mają swoją duszę.

Potrafisz sobie teraz przypomnieć najzabawniejszą wiadomość jaką dostałaś od fanów czy darczyńców?

- Cóż, śmieszne były propozycje od niektórych panów, na przykład pytali mnie ile jestem w stanie zrobić dla auta. Odpowiadałam, że dużo i wtedy padały niemoralne propozycje. Jednego dnia dostałam dziewięć czy dziesięć takich wiadomości. Chciałabym podziękować wszystkim tym którzy mnie wspierają. Tym którzy nie są dla mnie życzliwi też dziękuję, bo hartuję sobie dzięki nim charakter.

Rozmowę przeprowadził Marek Mikulski, student Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Szczecińskim

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto