Pan Mirosław domagał się odszkodowania za naruszenie zasad równego traktowania w pracy.
To miało być już tylko ogłoszenie wyroku. „Tylko”, bo w porównaniu z półtorarocznym sądzeniem się, rozprawami po kilka godzin dziennie, wysłuchanie kilkuminutowego uzasadnienia to już małe piwo.
Mirosław Michałowski w wyjątkowo dobrym humorze, w krawacie w słoneczniki i z porcelanowym słonikiem - na szczęście - już czekał przed salą rozpraw. Słonik - od przyjaciół, dawnych współpracowników z firmy Bertelsmann Arvato Services, na szczęście, żeby wyrok był pomyślny.
Tylko po niemiecku
- Ja w to za bardzo już nie wierzę - tak mówił przed rozprawą. - Nie ma podstaw prawnych, ustawy, na którą można się powołać. Ale walczyłem słusznie, więc niczego nie będę żałował.
W 2007 roku pan Mirosław pracował w firmie Bertelsmann Arvato Services. Przez telefon rozmawiał z niemieckimi klientami. Któregoś dnia na swoim komunikatorze otrzymał wiadomość: „na sali proszę posługiwać się tylko w języku niemieckim. Dotyczy to zarówno rozmów między konsultantami, jak i konsultacji z HD”.
- Wiele osób czuło się w ten sposób dyskryminowanych, ale chyba tylko ja się sprzeciwiłem – opowiada Mirosław Michałowski. - Nie musiałem długo czekać na efekty mojego „sprzeciwu”. Wkrótce potem zostałem zwolniony z pracy.
-Pan Michałowski był nieobecny podczas ogłoszenia prośby o nierozmawianie w języku polskim – mówi Małgorzata Kurc, dyrektor biura generalnego Bertelsmann Arvato Services. – Zresztą zależało nam, żeby poprawić jakoś języka niemieckiego wśród pracowników firmy. To była prośba, nie nakaz. Nie wyciągaliśmy żadnych konsekwencji wobec osób, które rozmawiały po polsku.
Naruszona godność
Środowy wyrok był zaskoczeniem dla wielu osób. Najbardziej oszołomiony był sam zainteresowany.
- Odebrało mi mowę. Nie do końca sądziłem, że się uda - powiedział po ogłoszeniu wyroku.
Były pracodawca będzie musiał mu wypłacić 4426 zł odszkodowania i 3167 zł zwrotu kosztów procesu.
- Żądałem 40 tys. zł, bo mniejszej kwoty taka duża firma pewnie by nawet nie odczuła - powiedział pan Mirek. – Ale nie o pieniądze tu chodzi.
- Sprawa była bardzo trudna, zeznania świadków sprzeczne – mówi sędzia sądu rejonowego Monika Miller- -Młyńska. – Jednak wiele spraw dla sądu jest oczywistych.
Godność pana Michałowskiego została naruszona. Zakaz rozmów w języku polskim dotyczył bowiem tylko konsultantów. Druga kwestia dotyczyła rozwiązania umowy o pracę.
- Po mojej interwencji zostałem zwolniony – opowiada pan Mirosław. – Pracodawca próbował udowodnić, że nie wywiązywałem się sumiennie z pracy. Sąd znalazł zależność pomiędzy tymi dwoma zdarzeniami.
- Zwolnienie z pracy naruszyło zasady równego traktowania - powiedziała sędzia Monika Miller-Młyńska.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?