– Cieszą się wszyscy: dzieci, rodzice i nauczyciele – mówi Marzena Stolarska, wicedyrektor szkoły przy Wojciechowskiego.
23 lutego szczecińscy radni przegłosowali zamiar likwidacji SP nr 36. Wtedy rozpoczęła się prawdziwa batalia w jej obronie. Rodzice wskazywali m. in. na to, że droga do nowej szkoły na Zakolu prowadziłaby przez ruchliwą i cieszącą się złą sławą ulicę Chopina. Odwoływali się od uchwały do wojewody i kuratora. Wojewoda nie dostrzegł żadnych uchybień prawnych w przygotowywaniu uchwały. Kurator miał zbadać, jak zmiana odbije się na komforcie nauki i bezpieczeństwie uczniów.
Na jego biurko trafiło ponad 150 podań napisanych przez dzieci i rodziców z likwidowanej szkoły. We wtorek podjął decyzję. Szkoła zostaje.
– O moim stanowisku zadecydowała sprawa 70 dzieci z Osowa, którym miasto nie zapewniło bezpiecznej drogi do szkoły w nowym miejscu – mówi Maciej Kopeć, zachodniopomorski kurator oświaty. – Trudno wyobrazić sobie by trzecioklasista codziennie odbywał czterokilometrową wędrówkę przechodząc po drodze ruchliwą ulicę Chopina.
Czy ta decyzja jest ostateczna?
– Można się jeszcze odwołać do ministra oświaty, ale przypuszczam, że to raczej nie nastąpi – mówi kurator.
Nie docenia jednak determinacji szczecińskich urzędników. Grażyna Stępińska z Wydziału Oświaty Urzędu Miasta broni negatywnie zaopiniowanej decyzji.
– Naszym celem jest utworzenie dwóch szkół z czterech, które w tej chwili znajdują się na Zakolu i na Wojciechowskiego. Będziemy się więc odwoływać do ministra oświaty.
Rodzice nie obawiają się jednak takich działań.
– Mogą próbować – mówi Krzysztof Madej, jeden z rodziców. – Wiadomo jednak że minister Roman Giertych nie daje zgody na likwidacje żadnych szkół.
Rodzice nie zamierzają jednak spocząć na laurach.
– Gdybyśmy teraz poprzestali na tym sukcesie, to sprawa mogłaby wrócić za kilka lat – mówi Dariusz Gomółka, jeden z rodziców zaangażowanych w obronę szkoły. Chcemy gwarancji pozostawienia 36. w spokoju dopóki nie zostanie wybudowana szkoła dla dzieci z Osowa.
Do tego czasu chcą utworzenia na Wojciechowskiego zespołu szkół. Oznacza to, że mieściłaby się tam szkoła podstawowa i gimnazjum pod jednym kierownictwem.
– Miałoby to dwie główne zalety – mów Krzysztof Madej – Po pierwsze dzieci miałyby tych samych wychowawców i nauczycieli, mogłyby bezboleśnie przechodzić z podstawówki do gimnazjum. Drugą zaletą są oszczędności dla miasta. Jedno kierownictwo i administracja to mniejsze koszty.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?