Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O żeglarzu, co się Putinowi postawił

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Henryk Widera w 2006 roku wypłynął jachtem dookoła Europy. Na życie zarabiał grą na skrzypcach. Po awanturze w Rosji wrócił do kraju. Został bohaterem.

Jako chłopiec chciał zostać żeglarzem. Jego hobby kolidowało jednak z marzeniami ojca, który widział Henia w roli zawodowego muzyka. 

- Tata zamykał mnie w pokoju i kazał grać na skrzypcach – wspomina podróżnik. – Robiłem to, chociaż byłem w zupełnie innym świecie. Myślałem tylko o wodzie.

Na początku lat dziewięćdziesiątych przeszedł na emeryturę. Zwiedził każdy zakątek Europy.

- Myślałem o dalszych podróżach – wspomina Henryk Widera. – Pływałem po Morzu Śródziemnym i w portach zarabiałem grą na skrzypcach. Po pięciu latach udało się: kupiłem mojego „Gawota”.

Wymyślił, że opłynie dookoła Europę.

- Przygotowywałem się dwa lata – wspomina. – Wypłynąłem w maju 2006 roku. Popłynąłem do Danii i tam miałem pierwszy długi postój. Zatrzymał mnie silny wiatr. Kiedy wypływałem ze Szczecina miałem tylko kilka euro. Wykorzystałem czas w Kopenhadze i grałem na ulicy na skrzypcach. Uzbierałem wystarczająco dużo pieniędzy by wypłynąć dalej.

Na zimę wrócił do Polski. Jacht zostawił zacumowany na Morzu Azorskim. Montował filmy, które nakręcił. Do zakończenia podróży i zamknięcia pętli został już tylko ostatni etap: przepłynięcie Rosji.

- W Polsce bezskutecznie starałem się o wizę – opowiada. – Pojechałem do Mariopolu i dopiero tam ją dostałem. Odebrałem ją w Charkowie. Towarzyszyły temu niesamowite uroczystości. Był program w telewizji.

Widera wiedział, że jest już bliski spełnienia największego marzenia. Zaczął przygotowania. Żegnała go telewizja i przyjaciele. Spieszył się bardzo.

- Wtedy padłem ofiarą straszliwego niedbalstwa. Wpłynąłem na kamienie i uszkodziłem jacht. Powinien znajdować się w tym miejscu znak ostrzegawczy, nie było go.

Uszkodzo ną łodzią udało się dopłynąć do wyznaczonego punktu. 30 maja wypłynął ponownie. Przekroczył rosyjską granicę. Niedługo później do Henia podpłynął statek kontrolny. Odprowadził go do Azowa, gdzie żeglarzowi sprawdzono dokumenty.

- Okazało się, że brakuje pozwolenia na pływanie po rosyjskich wodach. Nie wiedziałem, że coś takiego istnieje – mówi Widera. – Kazali wracać. Wiedziałem, że oznacza to koniec podróży. Skłamałem, że w Rostowie czeka na mnie agent. Uwierzyli i mogłem płynąć dalej.

Tam spotkała go ta sama historia.

- Powiedziałem, że umrę tutaj a na pewno nie zawrócę. Zdziwili się i pozwolili zarzucić kotwicę.

Przy schodzeniu z jachtu i wyjściu w miasto musiał meldować się na milicji. Wszystkie dokumenty odesłał do ministerstwa z nadzieją, że wkrótce dostanie upragnione pozwolenie. Nie dostał odpowiedzi.

- Rozpocząłem protest głodowy, o czym poinformowałem media – mówi. – Informacja rozeszła się po Rosji. Przyjechał konsul i okazało się, że na pozwolenie musiałbym czekać 2-3 miesiące. Stałem się medialną osobą. Pokazywali mnie w telewizji. Zaskarbiłem sobie sympatię tym, że powiedziałem wprost: mój protest dotyczy ignorowania praw człowieka.

Głodówka trwała cztery dni. Postanowił, że napisze list do Putina. Sprawę ponownie nagłośniła telewizja. Po emisji materiału do Widery podpłynęła motorówka i skierowała do bardzo bogatego jachtklubu. Pozwolili tam poczekać na pozwolenie. Ugościli, podarowali nową kamerę, traktowali bardzo dobrze.

- Wiedziałem, że to koniec podróży. Postanowiłem wycofać się, chciałem już wracać do domu.

Gawot z Ukrainy przewieziony został samochodem do Warszawy i dalej do Gdańska, skąd na własnej stępce 11 października dopłynął do macierzystej przystani.

Głodował cztery dni, co dzięki mediom odbiło się po Rosji szerokim echem. Wtedy postanowił, że napisze list do Putina. - Stałem się medialną osobą - mówi. - Pokazywali mnie w telewizji. Zaskarbiłem sobie sympatię tym, że powiedziałem wprost: mój protest dotyczy ignorowania praw człowieka w tym kraju.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto