Niemal wszyscy mieszkańcy pięciu bloków, którymi opiekuje się pani Basia, złożyli swój podpis pod petycją o zachowanie kobiety na jej obecnym stanowisku.
- Kiedy tylko dowiedzieliśmy się, że naszej dozorczyni grozi zwolnienie, a spółdzielnia chce na jej miejsce zatrudnić firmę, postanowiliśmy działać – mówi Leszek Głogowski. – Na 120 mieszkańców zdobyliśmy 112 podpisów.
Mieszkańcy boją się, że firma nie będzie tak rzetelna, jak pani Barbara.
- Ta kobieta bardzo dobrze dba o nasze otoczenie – mówią. – Klatki są zawsze nieskazitelnie czyste, podobnie teren przed blokami. Dlaczego mielibyśmy się zgodzić na zamianę tak dobrego pracownika?
Lokatorzy boją się również, że firma może nie spełnić ich wymagań. Są w stanie nawet dopłacić niewielką różnicę w wynagrodzeniu jakie otrzymywałaby firma, a jakie ma obecna dozorczyni.
- Nie znamy tych ludzi, nie wiemy kim są – mówią – A przecież będą mieć klucze do naszych klatek!
Pismo z postulatami mieszkańców trafiło do rąk prezesa spółdzielni mieszkaniowej „Kolejarz”. Okazuje się, że jest możliwość by dozorczyni nie straciła pracy.
- Otrzymaliśmy polecenie sprywatyzowania wszystkich gospodarzy domu, dlatego również w tym przypadku pani nie może zostać na etacie spółdzielni, podobnie jak sześć pozostałych pań w tej samej sytuacji – mówi Ryszard Rotman, prezes spółdzielni mieszkaniowej „Kolejarz”. – Jednak, jeśli sama założy prywatna firmę i zamknie się w kosztach, które do tej pory ponosiliśmy, jej oferta będzie miała pierwszeństwo.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
