MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nie chciała zbadać dziecka. Bo o tej porze lekarze mają prawo być zmęczeni

Redakcja
Dziecko miało wysoką gorączkę. Trafiło z matką do niepublicznej przychodni w Szczecinie Dąbiu, ale tam odmówiono im pomocy. – Bo o tej porze lekarze mają już prawo być zmęczeni – mówią zarządcy przychodni.

Andrzej Kus
[email protected]
– Mój lekarz rodzinny przyjmuje w godzinach od 13 do 18. Zabrałam trzyipółletnie dziecko i po pracy, po godzinie 16 poszłam z prośbą o pomoc. Syn już drugi dzień gorączkował – opowiada Wioletta Nogaj ze Szczecina Dąbia. – Ale pani doktor już na wstępie powiedziała, że skoro nie jestem zarejestrowana to mnie nie przyjmie. Twierdziła, że ma dużo pacjentów. To akurat mijało się z prawdą. Powiedziałam, że nie wyjdę dopóki nie udzieli pomocy mojemu dziecku.

Jak twierdzi nasza czytelniczka, dopiero około godziny 18.25, kiedy zjawił się kolejny pacjent, który również nie był zarejestrowany i wszedł do gabinetu lekarskiego, pani Wioletta z synem ponownie spróbowała wejść do lekarki. Ale już w drzwiach usłyszała, że lekarka jej syna nie zbada.

– Zażądałam, by dała mi na piśmie, że odmawia przyjęcia dziecka z gorączką. Znowu odmówiła i zaczęła badać tamtego pacjenta. Zwyczajnie mnie zignorowała. Poprosiłam o zaświadczenie pielęgniarkę. Ta też mnie wyśmiała. Za to pacjenci na korytarzu się za mną wstawili. Jeden z mężczyzn nawet zażądał, by zaczęto traktować mnie poważnie. Pielęgniarka powiedzieła mi, że nie zostanę przyjęta i mam jechać sobie do Falcku.

W Falcku matce z gorączkującym dzieckiem w końcu udzielono pomocy. Okazało się, że syn pani Wioletty jest chory na szkarlatynę.

Wioletta Nogaj nie zamierza tej sprawy tak zostawić. Już napisała pisać skargę do Narodowego Funduszu Zdrowia na pania doktor. Sprawą chce również zainteresować rzecznika praw pacjenta. Rozpoczęła także starania o zmianę lekarza rodzinnego. Natomiast kierownik przychodni Teresa Lach broni swojego pracownika. Nie dowierza, że doszło do takiej sytuacji. Jednocześnie tłumaczy lekarza.

– Jeżeli było wielu pacjentów, nie było możliwości by ich wszystkich obsłużyć. Pracujemy tutaj do godziny 18. A przy ulicy Wrzesińskiej jest pomoc całodobowa. A lekarka z naszej przychodni i tak siedziała dłużej niż musiała. O tej porze w tej pracy już wszyscy źle funkcjonują, mają prawo również do złego samopoczucia. Jeśli chodzi o małego pacjenta – 3,5-letnie dziecko to duża osoba. Jeden dzień gorączki nie jest rozpoznaniem do tego, by biec do lekarza.

od 7 lat
Wideo

Ukraiński dron uderzył w radar w Orsku. Przeleciał aż 1800 kilometrów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto