Na światłach tylko zimą i jesienią?

Na pomysł taki wpadł poseł Platformy Obywatelski z Sosnowca Jarosław Pięta. Według niego, całoroczne jeżdżenie na światłach obciąża nas finansowo. Poza tym zanieczyszczamy przez to środowisko. Nie jest to potrzebne, gdyż używanie oświetlenia nie zwiększa bezpieczeństwa.

Zapytaliśmy Zenona Butkowskiego z sekcji drogowej Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie, czy rzeczywiście nie zauważył wzrostu poziomu bezpieczeństwa po wprowadzeniu tego przepisu.

- Wypadków jest mniej. Poza tym wszyscy przyzwyczailiśmy się już do jazdy na światłach i nikomu nie sprawia to problemów – mówi. – Dzięki nim samochód jest zdecydowanie lepiej widoczny, zarówno w dzień, jak i w nocy. Nie wyobrażam sobie, by wycofano ten przepis. Gros samochodów jest ciemnej barwy i włączone w nich światła mają ogromne znaczenie. Czy narażeni jesteśmy na większe koszty? Mówi się, że samochód spala więcej paliwa. Jednak są to znikome ilości. Zarówno prywatnym samochodem, jak i radiowozem jeżdżę z włączonymi światłami i nie wymieniłem do tej pory żadnej żarówki.

Co na to mieszkańcy Szczecina? Są podobnego zdania, jak policjant. Nie widzą w tym żadnego problemu.

- Nie wydaje mi się, że samochód spala mi teraz więcej paliwa – mówi Jerzy Wilkołaski. – Według mnie żądania polityka są bzdurne. Jestem pewien, że zwiększyło się bezpieczeństwo. Jeśli nawet zdejmą ten przepis i tak będę używał świateł.

Maciej Basoń, przedstawiciel handlowy, również nie zamierza z nich rezygnować.

- Zdecydowanie jestem przeciwny takiemu pomysłowi – mówi. – Na początku nie podobało mi się to, że muszę pamiętać o ich włączaniu. Teraz jednak zmieniłem podejście. Samochód pali tak samo, żarówki nie przepalają się często. Nawet, jeśli się zdarzy, to przecież kosztuje ona zaledwie kilka złotych. Ma to się nic w porównaniu do życia ludzkiego.