Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na grzybobraniu, też się można nabawić kompleksów

A. Sadowski/ciacho
Chociaż to jeszcze nie pełnia sezonu na grzyby (od połowy września do połowy października), to jednak handlarze już od kilku (czy nawet kilkunastu) dni oferują pierwsze grzyby na mieście.

W ten sposób działają na naszą podświadomość, że może już czas samemu wybrać się na grzyby. Tym bardziej, że po gnuśnych miesiącach letnich, aktywny spacer po lesie to świetny relaks.

Urodziłem się w mieście, podobnie jak moi rodzice, daleko więc nam do wytrawnych leśnych grzybiarzy. Zbieramy tylko grzyby jakie znamy, tj: podgrzybki, prawdziwki, koźlarze i maślaki. I chociaż z grzybiarzami jest jak z lekarzami Stańczyka: wydaje się nam że wszyscy się na nich doskonale znamy (wiemy jak odróżnić grzyb jadalny od trującego), to nigdy nie ryzykujemy zbierania nieznanych grzybów.

Dzisiaj zapowiadano ładną pogodę więc wybraliśmy się rodzinnie na rekonesans do Wielgowa. Poszliśmy prosto z końcowego przystanku 73d drogą do lasu, chociaż część grzybiarzy (chyba tych wtajemniczonych) skręciła w drogę na prawo. W wysokich paprociach przy drodze, w których jeszcze w tamtym roku niespodziewanie nazbieraliśmy wiadro podgrzybków już wracając do autobusu, pusto.


W lesie, grzybów jak na lekarstwo ( w przeciwieństwie do ilości podrzuconych worków ze śmieciami i mini wysypisk śmieci), trzeba się nieźle nachodzić by znaleźć pojedyncze podgrzybki, tym bardziej że nie chcemy ryzykować zbytniego oddalenia się od drogi (zabrakło wujka z jego kompasem i zdolnością do trzymania obranego kierunku). Prawdziwkowych miejsc w tej okolicy nie znamy, bo dotychczas najczęściej jeździliśmy na grzyby do Rurki i okolic.

Ale w Rurce niezmotoryzowani grzybiarze muszą przeskakiwać przez barierki rozgraniczające kierunki autostrady, ryzykując utratę życia pod pędzącymi ponad „setką” pojazdami. Dziwne, że ekolodzy walczą z pozytywnym skutkiem o kanały pod drogami, czy wiadukty, aby mogły się nimi przedostawać płazy, czy zwierzęta, ale o ludziach nikt nie pomyśli. Można się nabawić kompleksów: żaby ważniejsze niż ludzie.

Ale wracając do tematu, w lesie pełno jeszcze jagód, więc powetowaliśmy sobie niedobór grzybów, zajadaniem się jagodami. W końcu rozbolały nas nogi i pomału wróciliśmy na przystanek autobusu. Z naszych zbiorów podgrzybków w trzech wiaderkach usypaliśmy ledwo jedno i to niepełne. Pocieszaliśmy się tym, że inni grzybiarze nie mieli wiele więcej, dopóki nie przyszedł na przystanek pan z labradorem (kiedyś mieszkaniec Wielgowa, obecnie Dąbia), z koszykiem pełnym pięknych prawdziwków.

To prawda, że my „niedzielni” grzybiarze, nie możemy się równać z wytrawnym grzybiarzem, który przeżył w tych okolicach pół życia i ma swoje sekretne miejsca, ale i tak człowiek może się nabawić kompleksów, jak porówna swoje zbiory z jego zbiorami. Aż odechciewa się ponownego wyjazdu na grzyby, na szczęście do następnego razu.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto