Motocykl, to więcej niż hobby. Dla Arkadiusza Kranca, to przede wszystkim sposób na życie. Nałóg. Ten, kto nigdy nie siedział na harleyu, nie czuł pracy silnika, pewnie tego nie poczuje.
Każdy facet z klubu harleyowego doskonale pamięta pierwszą fascynację motorem. - Pierwszego razu się nie zapomina - mówi Arkadiusz Kranc z klubu harleyowego w Szczecinie. - Było upalne lato. Wracałem autostopem z Międzyzdrojów. Za plecami usłyszałem strasznie głośny dźwięk. Obejrzałem się zobaczyć, co to jest. Sekundę później minęły mnie dwa junaki. To było, jakbym stanął oko w oko z groźnym tygrysem. Zamarłem, a gdy już doszedłem do siebie wiedziałem, że wszystko się w moim życiu zmieni.
Miłość od pierwszego wejrzenia, dla niektórych zdarza się tylko w filmach. U motocyklistów jest powszechna.
- Człowiek ani się obejrzy, a już siedzi w tym po uszy. Nagle nasz świat kręci się w koło, a właściwie w dwa koła. To nie jest już tylko hobby - opowiada Arkadiusz Kranc. - To związek. I tak, jak w związku bywa różnie, tak jest też z maszyną. Ma fochy, odmawia czasem posłuszeństwa i bywa nieznośna. Sam nieraz miałem ochotę rzucić to wszystko, ale po chwili i tak wracałem do garażu i odpalałem silnik.
Motocykliści mówią, że obdarzeni są zmysłem, który pozwala usłyszeć muzykę z rury wydechowej.
- Wiele zawdzięczam maszynom. Dzięki nim jestem teraz tym, kim jestem - mówi Arkadiusz Kranc. - Składam je, daję im coś od siebie. Motor daje nie tylko satysfakcję, ale przede wszystkim wolność. Zapominamy o problemach, odrywamy się od codzienności. Nic się wtedy nie liczy.
Po kilku latach od pierwszego spotkania na trasie Szczecin.
- Międzyzdroje, Arkadiuszowi Krancowi udało się uzbierać pieniądze na pierwszego junaka. - Maszyna wymagała sporo pracy, ale czego wtedy nie byłbym dla niej w stanie zrobić - wspomina. - Zacząłem grzebać w silniku i poznawać tajniki motoryzacji. Dzisiaj to moje główne źródło utrzymania.
Po junaku przyszła kolej na motocykle japońskie i stare harleye sprowadzane z Rosji. Obecnie w wielkim garażu na Żelechowie Arkadiusz Kranc już nie tylko remontuje stare motory, ale buduje nowe. Składa maszynę od podstaw. Z precyzją. Starannie dobierając najdrobniejsze części.
- Znam te maszyny lepiej, niż niejeden lekarz anatomię ludzkiego ciała - śmieje się, dokręcając ostatnią śrubkę.
- Wszystko sprawdzam po kilka razy. Chcę, aby klient był zadowolony, bo sam wiem, jaką rolę odgrywają motocykle.
Teraz w warsztacie składane są legendarne amerykańskie Big Dogi. Część elementów sprowadzana jest z zagranicy, część można kupić w kraju. - Najpierw kompletujemy najważniejsze elementy: silnik, opony i cały mechanizm. Big Dogi łatwo poznać po szerokich kołach i dość długiej kierownicy - mówi konstruktor.
Motocykle cieszą się dużym zainteresowaniem i doceniane są także poza granicami kraju.
- Udaje nam się wypuścić około trzech sztuk rocznie. W tym garażu powstało już dwanaście Big Dogów. Tylko niewielka część zostaje w Szczecinie - tłumaczy. - Z dumą patrzę, jak mijają mnie na ulicy. Czuję się nie tylko jak konstruktor, ale jak ojciec tych maszyn. Koszt i czas wyprodukowania Big Doga zależy od wymagań klienta.
- Średnio złożenie maszyny zajmuje pół roku, nie jest to jednak zasadą - podkreśla. - Ostatnio trafił nam się wyjątkowo wymagający klient. Praca nad jego motocyklem zajęła blisko dwa lata.
Po złożeniu najważniejszych elementów, przymocowaniu silnika, kół i kierownicy, przychodzi czas na montowanie reszty baku i siedzeń.
Ostatnie zdanie przy wykończeniu należy do specjalisty, który produkuje unikatową grafikę.
- Widok ukończonego motoru, to powód do dumy. Patrzę na swoje dzieło i wiem, że to kawał dobrej roboty, która będzie dla kogoś początkiem wielkiej przygody - kończy konstruktor. - Od tego momentu maszyna zaczyna swoje życie. Aż żal się rozstawać...
AUTOR: Małgorzata Miszczuk / Foto: Sebastian Wołosz
MM Trendy. Szczecin | Styl | Moda | Kultura. Serwis »
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?