Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. #Kulinaria: Slow food z czym to się je?

MM Trendy
MM Trendy
Dania pochodzą z menu restauracji Zona Libre.
Dania pochodzą z menu restauracji Zona Libre. Andrzej Szkocki
Groszek od znajomych ze wsi, pomidory z ogródka sąsiadki. Kozi ser i jaja z podmiejskich hodowli. W menu modnych szczecińskich lokali pojawia się coraz więcej naturalnych produktów.

Ewelina chciała zmienić coś w życiu i postawiła na slow food. Któregoś dnia postanowiła, że zacznie się zdrowo odżywiać.

- Bo jak naczytałam się w internecie, co kryje się w kupowanych w sklepie warzywach, mięsie, rybach i nabiale, to zrobiło mi się niedobrze - opowiada.

Basia z kolei spróbowała pomidorów, które przyniosła jej z ogródka sąsiadka i zachwyciła się ich smakiem.

- Jak tylko przyniosłam je do domu, to cały od razu pachniał świeżym pomidorem - wspomina. - A jak smakował!! - dodaje z zachwytem.

Postanowiła więc, że teraz już będzie jeść tylko pomidory z ogródków. Ze swojego wyrzuciła tuje i tam urządziła grządkę. Na początek posadziła cebulę, bo chciała mieć swój domowy, pachnący szczypiorek. Później na jej grządce zaczęła rosnąć pietruszka, bazylia i majeranek. Po miesiącu posadziła roszponkę i rzodkiewki. Tak jej się to własne jedzenie spodobało, że z ogródka zniknęły kolejne krzewy.

- Namówiłam męża, aby ściąć świerk i w to miejsce posadzić jabłoń i śliwę - opowiada. - W tym roku spodziewam się pierwszych owoców. Będę miała swoje konfitury.

Jaja od pani Ani i

carpaccio z buraków

Mateusz mieszka w centrum Szczecina, w wieżowcu. Na ósmym piętrze. Jedyne, co może, to posadzić w doniczkach na balkonie pietruszkę. I sadzi ją, bo uwielbia zwykłe ziemniaki z wody posypane pachnącą pietruszką.

Lubi też marchewkę z groszkiem. Nie tę z mrożonek, tylko taką „prawdziwą”, którą przygotowuje mu żona Julia z marchewki, po którą jeździ pod Pyrzyce i groszku, który sprowadza od pani Anny spod Wolina.

- Jak pojechałem po ten groszek, to od sąsiadki pani Ani kupiłem 100 jaj - opowiada. - Ale po co mi 100 jaj? 70 sprzedałem Basi. Od Basi dostałem też szczypiorek i zioła. A od Eweliny adres do pani Janiny spod Gorzowa, od której kupuję kurczaki. Pani Janina sama przywozi je do Szczecina, więc nie ma problemów z transportem, ale po buraki, cebulę i ziemniaki muszę jeździć do Goleniowa. Kupuję większe ilości, bo zaopatruję też Basię, Ewelinę i Natalię.

Natalia z kolei jeździ raz na dwa tygodnie po mleko i sery. Przywozi je dla całej grupy miłośników slow food. To już spora grupa. Nie wszyscy znają się z widzenia, ale wszyscy przynajmniej raz w tygodniu wymieniają się mailami. Skrzyknęli się na Facebooku. Po prostu Mateusz któregoś dnia szukał chętnych na jaja ze wsi. Miał ich 150, bo tyle musiał kupić od sąsiadki pani Ani spod Wolina.

- Inaczej nie chciała sprzedać - mówi. - Powiedziała, że albo biorę wszystko, albo nic. Wziąłem 180. Ale jak tylko pochwaliłem się w internecie, że mam na zbyciu jajka prosto od kury, niemal po godzinie zaczęło mi już tych jaj brakować.

- Teraz jest o wiele lżej - wzdycha Basia na wspomnienie, jak jeszcze parę miesięcy temu musiała się nagimnastykować, aby do domu sprowadzić uprawiane metodami naturalnymi różne warzywa, owoce i mięso.

Teraz, wraz z innymi miłośnikami slow food, bez kłopotu zapełnia swoją spiżarkę świeżymi produktami.

- Każdy z nas co jakiś czas sprowadza „prawdziwe” jedzenie w większych ilościach i później dzieli się tym z innymi - dodaje.

- A ile nowych przepisów mamy! - mówi z dumą Mateusz, wielki miłośnik jedzenia. - Bo to jest jedzenie ze smakiem - tłumaczy tę swoją miłość do carpaccio z buraków, zupy marchewkowej albo tej z pomarańczami i papryki.

Atmosfera na dobrą kuchnię

Od miłośników domowego jedzenia już tylko krok, do tego by slow foodowe produkty przyjęły się w najmodniejszych szczecińskich lokalach.

- W naszej restauracji na razie mamy tylko niektóre produkty slow foodowe - przyznaje Adrian Małachowski z Zona Libre przy ul. Śląskiej, która reklamuje sie jako lokal z slow food w menu. - Dlaczego tylko niektóre? Bo prowadzenie takiej kuchni jest bardzo trudne i kosztowne - tłumaczy. - Chyba też w Szczecinie nie ma na to klientów - twierdzi i od razu podaje adresy slow foodowych lokali w Warszawie i Krakowie.

Zdaniem Adriana Małachowskiego, w Szczecinie nie ma jeszcze atmosfery na tego typu kuchnię.

- Trochę to wynika z faktu, że do nas te nowinki przychodzą później - podkreśla i od razu dodaje, że ma zamiar, i to wkrótce, wprowadzić w Zona Libre przynajmniej parę dań ze wszystkich produktów certyfikowanych.

Zbigniew Radecki, właściciel restauracji Radecki przy ul. Tkackiej, już ponad rok temu zaczął wprowadzać u siebie w lokalu potrawy z produktów lokalnych. W maju na stołach w restauracji pojawiają się szparagi, które kupuje jadąc z domu do pracy, od rolnika z Wołczkowa. Tam też w czerwcu zaopatruje się w truskawki, a w lipcu i sierpniu w inne warzywa. W Wołczkowie kupuje też sery kozie i jaja.

W tej chwili szuka dostawców mięsa, a w swoim mini ogródku w patio restauracji zasadził podstawowe zioła, którymi „dopachnia” na bieżąco dania dla klientom.

Slow Food

To międzynarodowa organizacja non-profit, która w manifeście określa swój cel jako: „ochrona prawa do smaku”. Powstała w 1986 roku we Włoszech i od początku zajęła się szeroko rozumianą ochroną oraz wspieraniem niewielkich regionalnych producentów żywności - szczególnie żywności oryginalnej, produkowanej w sposób niespotykany w innych miejscach na świecie, żywności tradycyjnej, zdrowej.

W ciągu 15 lat swego istnienia Slow Food z małego regionalnego ruchu rozrósł się w znacznym stopniu i przekształcił w międzynarodowy ruch zrzeszający ponad 60 tysięcy członków na wszystkich kontynentach.

W marcu organizacja przyznała certyfikat zdrowej żywności szczecińskiej restauracji w Hotelu Park.

Przepisy z kuchni slow food

**

Carpaccio z buraków **

Co jest potrzebne: jeden duży burak (na jeden talerz), 20 dkg białego sera, kiełki rzodkiewki, pestki dyni, słonecznika, orzechy, miód, ocet balsamiczny, sól, pieprz, dwie łyżki oliwy.

Jak to się robi: ścieramy na tarce bardzo cienkie plastry buraków, rozkładamy je na talerzu tak jak carpaccio z mięsa, na to kruszymy biały ser, posypujemy małą garstką pestek słonecznika, dyni i orzechów oraz kiełków z rzodkiewki, przyprawiamy solą, pieprzem. Polewamy oliwą, skrapiamy octem balsamicznym i odrobina miodu.
Zupa z pomarańczy i papryki.

Co jest potrzebne: dwie papryki świeże czerwone, jedna pomarańcza, sól, pieprz, 2 cm imbiru, 3 łyżki oliwy, dwie małe papryczki chili.

Jak to się robi: paprykę obieramy i myjemy. W dużym garnku podgrzewamy oliwę. Dodajemy paprykę, kawałki imbiru i dwie małe papryczki chili. Smażymy. Gdy warzywa są już miękkie, odstawiamy do przestygnięcia. Dodajemy obraną i pokrojona pomarańczę.

Wszystko miksujemy i doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Jeśli zupa jest za gęsta można dodać trochę soku z pomarańczy albo odrobinę wody, ewentualnie bulionu.

AUTOR: Bogna Skarul / Foto: Andrzej Szkocki

MM Trendy. Szczecin | Styl | Moda | Kultura. Serwis »


od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto