Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Międzyodrze (7 cudów Szczecina - nominacja)

c-moon
c-moon
Niech argumentem za Międzyodrzem będzie fragment mojego artykułu o tym właśnie "skarbie Szczecina"
7 cudów Szczecina: Zobacz nominowanych i zgłoś swoje propozycje

"Dlaczego Międzyodrze?"
/fragmenty /

Nad ulubiony brzeg odrzański trafiasz jeszcze po ciemku. Uroczy, głęboki jar wcinający się w wysoki brzeg Odry Zachodniej sprowadza cię nad wodę prawie naprzeciw ulubionej śluzy. W nadbrzeżnych zaroślach hałas jak na targowisku. Maj to najgłośniejszy miesiąc na tych terenach. Tysiące gardeł na wyścigi zapewniają o swej dozgonnej miłości, niedoścignionym sposobie budowania gniazda i niespotykanej wprost przydatności do przedłużenia gatunku właśnie z nim, największym krzykaczem.

Do drących się pod niebiosa słowików dołączy niebawem czereda innych napaleńców niezliczonych gatunków, różnych wielkością i siłą rażenia. Niech no tylko wstanie słonko... No właśnie! Trochę przyspiesz, bo jak wstaje, to najlepiej cmokają pasiaste, a ty tutaj o ptaszorach...

Cichutko, by nie zagłuszać tego najpiękniejszego koncertu świata wyciągasz sprzęt i klniesz w duchu, że jeszcze nie wymyślono sposobu, by bez hałasu napompować ponton. Odrzański nurt żywy, co napawa nadzieją na schodzącą z kanałów wodę, a przy takiej cyrkulacji jest szansa na "eldorado". Pompuje się głośno, ale jak już siedzisz na wodzie, to właśnie ponton jest najdoskonalszy. Cichutko zanurzasz wiosła bez większego wysiłku przeprawiając się na drugą stronę Rzeki.

Od czasu do czasu sprzed dziobu, niczym słodkowodny delfin, przewali się grzbiet leszczowej łopaty. Na bystrzach chlapnie nieśmiało boleń, a przy trzcinie sypnie jak śruciną po wodzie stadko spłoszonej drobnicy. Ptaki leśne zostały ze swoimi trelami na lesistym brzegu, tu na środku wody obowiązki orkiestry zaczynają pełnić trzciniaki, perkozy, łyski.

Po kilku minutach, dopływając do śluzy z tradycyjnym niepokojem wypatrujesz obecności tuziemskich sieciarzy...Uff, dziś się udało. Jesteś pierwszy - jak pospali niech żałują. Oni będą musieli uszanować twoje łowisko. Kłusole, ale resztki honoru im zostały. Jeszcze rzut oka na Rzekę.

I wreszcie jest Ona. W resztkach nocnej mgły porozrywanej pierwszymi, porannymi podmuchami wiatru, w szarościach wstającego dnia wyłania się stara, poniemiecka śluza – brama do Raju. Za nią krótki 150-metrowy, płytki kanałek, a potem labirynt wędkarskich marzeń: dziesiątki kilometrów kanałów Międzyodrza.

Tę chwilę lubisz najbardziej. Widok na prostkę za śluzą, na toń nie spłoszoną jeszcze żadną łodzią, żadnymi wędkarzami. Z lewego brzegu przy zwalonej wierzbie jak zawsze zrywa się czapla. Czasem słychać klaśnięcie bobrzego ogona. To ten stary samiec, który rok temu płynąc mocno zamyślony nieomal walnął łbem w twój ponton. Wysokie, betonowe ściany śluzy zwielokrotniają echo rybich ataków. Wartka woda niesie kępy trzcin i patyki.

Jesteście tylko ty, woda i... Acha, z drugiego brzegu przygląda ci się sceptycznie para kun, którym zepsułeś poranne igraszki z hormonami. No, ale taka widownia jest mile widziana.

Z odrzańskiego nurtu dobiega cię szum silników. To wycieczkowo-alkoholowy „Adler” - statek kursujący po obrzeżach Parku Krajobrazowego Doliny Dolnej Odry - który tu, na szerokim zakolu Rzeki, sześć razy dziennie dokonuje manewru zawracania. Widać to doskonale, a nawet można policzyć. Po zwalonych do Odry olbrzymich drzewach podmywanych od kilku lat przez maszyny kursujące z o wiele większą niż dopuszczalna prędkością.

Fala manewrującego „Adlera” rozbija się z hałasem o betonowe burty śluzy, a ich ślady rozchodzą się jeszcze długo po spokojnej wodzie kanału. Ta handlowa działalność białej floty i dynamiczny rozwój motorowej turystyki wodnej poradzą sobie na pewno z kruchą równowagą nadodrzańskich ostępów. Zmieniają się brzegi, zmienia obsada nadbrzeżnych roślin i świata zwierząt. Słyszałeś o planach budowy terminalu dla promów w Moczyłach. To zaledwie kilometr od miejsca, w którym kołysze się twój ponton...

Kiedy ponad trzydzieści lat temu wpływałeś po raz pierwszy w śluzę na starym, sklejkowym kajaku, przedzierałeś się przez zarośniętą roślinnością budowlę jak w Amazonii. Jurek Kosycarz, fotograf Przyrody i wielki znawca tych terenów odkrywał przed tobą stary czapliniec, zasiedlone od lat gniazdo rybołowów, z daleka przez ruską lornetkę podziwialiście kołujące bieliki, a z trzciny dobiegało miarowe buczenie bąka. To w Jurkowej chałupinie zbudowanej wspólnymi siłami różnych ludzi siedzieliście długie wieczory zasłuchani w opowieści o Ptakach, Rzece i Ludziach. To tam poczułeś smak prawdziwej Miłości do Międzyodrza i jego mieszkańców.

Dziś okoliczne zarośla śluzy są przetrzebione przez szukających drewna na ognisko, ryby mniejsze i bardziej płochliwe, a ptaki ...Te o dziwo się ostały i to w niezłej nawet kondycji, bo to i orły często pokrzykują do siebie i kanie. O trzcinowo-szuwarowym drobiazgu nie wspominając. Tylko Jurkowi los pokrzyżował plany zatrzymując Go w półkroku Życia. Ale jak wierzysz głęboko, czuwa gdzieś tam wśród skrzydlatej czeredy patrząc uważnym wzrokiem na umiłowane tereny i ludzi.

Jak inaczej zaczęły wyglądać wędkarskie wyprawy od kiedy wiesz, że ta przepływająca, niepozorna roślinka to salwinia pływająca, rodzaj rzadkiej, chronionej prawem paproci, a wibrujący, beczący dźwięk dobiegający cię całą wczesną wiosnę, to tokujący lot kszyka i charakterystyczne furkotanie lotek jego ogona.

A te miękkie zielonkawe gałązki czepiające się haczyka? Jak ucieszyła cię wiedza, że to gąbka słodkowodna występująca w wyjątkowo czystych wodach. Przyroda nie straciła na swej tajemniczości w chwili, gdy zacząłeś poznawać jej tajniki. Ba, w wielu przypadkach twoja wiedza pomogła ci oczekiwać na wydarzenia, które zazwyczaj umykały twojej uwadze.

I tak zaczęły się wyprawy, których celem przestały być wyłącznie ryby. Wczesne wstawanie nie dlatego, że lepiej żeruje szczupak, lecz po to by zobaczyć dzicze kąpiele watahy regularnie przepływającej Odrę w drodze na żerowiska nad kanałami. Poranny wyścig na łowisko miał na celu zobaczenie ptaków i wody, której nie spłoszyła natarczywa obecność ludzi.

. ...jeszcze jedna wyprawa nad Rzekę, która darzona miłością, odpłaca z nawiązką zdarzeniami, obrazami, zapachem i kolorami... Za każdym majem inna, z każdą wyprawą bliższa i jeszcze bardziej pociągająca.Odra Zachodnia z labiryntem kanałów, z nieprzebraną rzeszą ptactwa, roślin, ryb.

Zespół After Blues śpiewa w jednej ze swych piosenek taki tekst: „są takie miejsca, w których życia żal. To jest mój raj.” Ten tekst napisałem właśnie na Międzyodrzu. Jutro jadę tam, na swoją „jurkową” śluzę.

Pierwsza wyprawa w tym roku. Czy będzie tak jak zawsze? Co zmieniło się przez minione miesiące? Już dziś cieszę się na myśl o tradycyjnym powitaniu tego miejsca. Stanę na drodze z Moczył do Kamieńca i patrząc na panoramę tej części Międzyodrza przywitam Jurka, Lutka, wszystkich Przyjaciół, ptaki, rośliny i zwierzęta...dziękując Im za każdą spędzoną tu chwilę.


UWAGA!**Wszystkie osoby, które zgłoszą nominację przez dodanie materiału za pomocą zakładki „dodaj wieści”, mają szansę na wygranie**odtwarzacza DVD firmy LG!

7 cudów Szczecina: Zobacz nominowanych i zgłoś swoje propozycje
od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto