- Mieszkam tutaj od urodzenia, wcześniej mieszkał tu mój tata – opowiada Andrzej Bromirski, mieszkaniec kamienicy przy ul. Malczewskiego 34. – Wpakowałem w ten lokal wszystkie oszczędności. Teraz chcą mi go zabrać.
Ponadstuletnia kamienica w centrum miasta, stojąca przy ulicy Malczewskiego 34, z powodzeniem mogłaby kandydować do miana najbardziej zaniedbanej. Miasto planuje jej sprzedaż. Na drodze stoją jednak państwo Bromirscy, którzy nie chcą się wyprowadzić. Dlaczego? Twierdzą, że miasto proponuje im w zamian katastrofalne warunki.
– Wkamienicy z żoną prowadzimy gabinet stomatologiczny, który jest naszym jedynym źródłem dochodu – mówi Andrzej Bromirski. – Wcześniej mieszkanie należało do mojego ojca. Dbał o nie, nigdy nie stwarzał żadnych problemów. Był szanowanym ratownikiem morskim. Teraz lokal należy do mnie. Od wielu lat każdy grosz wkładałem w jego remont. Mamy 120 metrów kwadratowych i proszę uwierzyć, że do utrzymania takiego mieszkania nie wystarczą niewielkie pieniądze.
Pan Andrzej przyznaje, że czuje ogromny sentyment do mieszkania. Nie widzi jednak problemu, by się z niego wyprowadzić. Pod jednym warunkiem.
- Sprawa była w sądzie w dwóch instancjach. Za każdym razem orzeczenie było podobne: nie można mnie stąd wysiedlić. Miasto nie wie, jak chce zagospodarować kamienicę – mówi Andrzej Bromirski. – Mógłbym się wyprowadzić pod warunkiem, że na tym nie stracę. Proponowano mi kilka lokali: z grzybem i wilgocią na ścianach, z powyrywanymi kablami, na peryferiach miasta – nie w centrum. Zawsze zniszczone przez poprzednich właścicieli. Nie mogę zgodzić się na takie warunki. Po drugie prawie nigdy nie było mowy o lokalu zastępczym na gabinet stomatologiczny. Bez niego – nie będziemy w stanie się utrzymać.
Szymon Dominiak-Górski z Zarządu Budynku i Lokali Komunalnych przyznaje, że lokatorom proponowano do tej pory osiem mieszkań. Ostatnia propozycja dotyczyła 60-metrowego lokalu na Pogodnie oraz lokalu usługowego.
– W naszym przekonaniu to atrakcyjne propozycje – mówi Szymon Dominiak-Górski. – Nie możemy już nic więcej zrobić. Teraz wszystko zależy od miasta. Sąd uznał, że gmina niewystarczająco udowodniła ocenę remontu. Jeśli miasto zażyczy sobie abyśmy dalej proponowali lokale zastępcze – będziemy to robili. Remont jednak nie wchodzi w grę. Dysponujemy pieniędzmi na remont lokali komunalnych.
W skali roku z czynszów wpływa do nas około 40 milionów złotych. Naprawy pochłaniają znacznie więcej. Zapytaliśmy w urzędzie miasta, jak oni zamierzają rozwiązać sprawę. Okazuje się, że rozpatrują ją prawnicy miejscy.
– Pan Andrzej Bromirski ma prawo póki co tam mieszkać, nie zabieramy mu tego. W najbliższym czasie będziemy szukali odpowiedniego rozwiązania – przyznał Tomasz Klek z urzędu miasta.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?