Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Matejki: Pół roku po tragicznym wybuchu gazu

Redakcja MM
Redakcja MM
Gabriela Radecka, najstarsza mieszkanka z parteru feralnego wieżowca, powoli dochodzi do siebie po tragicznym wybuchu.

Najbardziej poszkodowana rodzina wróci do swojego mieszkania. Do mieszkania wrócą także państwo Olejniczakowie, którzy w eksplozji stracili matkę.

Pani Gabriela przeżyła szok, kiedy po wybuchu w jej mieszkaniu pojawił się ogień.

Nie miała gdzie uciec, ponieważ wszystkie okna na parterze były zakratowane. Teraz, po kilku miesiącach przyznaje, że otarła się o śmierć. Jej mieszkanie w pierwszej kolejności zostało wyremontowane przez spółdzielnię.

- Powoli dochodzę do siebie po tej katastrofie - mówi pani Gabriela. – Fachowcy, robiąc remont generalny, doskonale zatarli wszystkie ślady. Niestety te w sercu pozostaną.

Państwo Olejniczakowie, którzy zostali najbardziej poszkodowani w tragicznym wybuchu gazu 30 stycznia tego roku, pod koniec sierpnia wrócą do pięknie wyremontowanego mieszkania.

Choć mija równe sześć miesięcy od tragedii, nie mogą się otrząsnąć. W tragicznym wybuchu Olejniczakowie stracili ukochaną matkę i żonę. Nie mogli wrócić do swojego mieszkania, ponieważ było doszczętnie zdemolowane. O śmierć otarł się także pan Tadeusz Olejniczak, który z poparzeniami spędził 25 dni w szpitalu w Gryficach.

Kiedy ojciec wrócił ze szpitala, wraz z synem Mateuszem zamieszkali u drugiego syna. Później przenieśli się do dziadków. - Rodzina obdarował nas pomocą, która właśnie w tym momencie była nam potrzebna - mówi Tadeusz Olejniczak. – Po kilku tygodniach od tragedii spółdzielnia mieszkaniowa Śródmieście zapewniła nam lokal zastępczy przy ulicy Unisławy.

Stworzyli nam warunki do tymczasowego zamieszkania. Rodzina otrzymała także zapomogę od Urzędu Miasta. Dzięki temu kupili podstawowe artykuły do życia. Pomogli też sami mieszkańcy Szczecina, którzy wpłacali pieniądze na specjalnie założone konto dla tej rodziny.

- Po tragedii musieliśmy zacząć życie od nowa - mówi roztrzęsiony ojciec. – Musieliśmy kupić wszystko - od skarpetek i łyżeczek po chemię i pościel. Całe życie legło nam w gruzach. Bardzo dziękujemy ludziom, którzy wpłacali pieniądze na nasze konto. Bez tej pomocy nie dalibyśmy sobie rady. Mieliśmy życie poukładane.

Wiele lat pracowałem, nagle to się przerwało. Do końca życia będę wiedział, że to przez osoby, które nie dopilnowały swoich obowiązków. 27 lat pracy poszło z dymem.

Rodzina nadal opłakuje śmierć matki w wybuchu. - Obojętnie gdzie jestem, to i tak mam to w oczach. Pożar, krzyki, dym i ogień – mówi pan Tadeusz. – Bez żony nie mogę się obejść, ciężko mi żyć. Wiem, że duchowo cały czas jest przy mnie. Brakuje mi jej bardzo. Bardzo często jeżdżę do niej na cmentarz.

Rodzina postanowiła, że wróci do mieszkania, w którym doszło do tragedii. Najpóźniej pod koniec sierpnia wprowadzą się. - Mieszkanie nie jest wyremontowane tak, jak mieliśmy przed wybuchem - mówi rodzina. – Są same gołe, białe ściany i najtańsze wyposażenie. Jest tylko wanna, umywalka, i kuchenka.

Wcześniej mieliśmy całą łazienkę w kafelkach, drzwi antywłamaniowe. Na wszystko pracowaliśmy wiele lat, aby żyło się nam lepiej. Niestety spółdzielnia nie zmieni nam wyposażenia w mieszkaniu, ponieważ tłumaczy się, że nie ma na to pieniędzy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto