Do Szczecina pan Henryk trafił w roku 1975 z Izbicy koło Zamościa. Jak mówi – chciał się usamodzielnić, a dalej pociąg nie jechał. Choć zawód szewca jest w jego rodzinie tradycją – zajmował się tym i ojciec i brat, sam przez wiele lat unikał tego zajęcia.
– Dopiero w latach 80., jak zobaczyłem ile mój brat na tym zarabia, postanowiłem sam zabrać się za robienie butów – wspomina. – To były dla nas złote lata. W sklepach butów nie było, to wszyscy szli do szewca: albo łatać stare, albo szyć nowe.
Wtedy też pan Henryk założył własny zakład na Słonecznym, w którym jednak tylko szył nowe buty.
Od połowy lat dziewięćdziesiątych już tylko je naprawia. Na brak pracy i tak nie narzeka. Od 2000 roku naprawia buty mieszkańcom Niebuszewa. Wtedy kupił stary zakład przy Szarotki.
– Te wszystkie chińskie buty są bardzo słabe – mówi. – Podstawa to usztywnienie pięty i porządna podpodeszwa. Jak to jest dobre, to but się będzie trzymał.
W dzisiejszych czasach niewielu już zostało z prawdziwej szewskiej sztuki. Na dodatek młodzi się do tego zawodu nie garną.
– Bo to brudna robota – przyznaje. – Czasem 15 minut rąk nie mogę domyć.
Pan Henryk realizuje się jeszcze w inny sposób. Studiuje. W tym roku czeka go obrona pracy magisterskiej w Wyższej Szkole Pedagogicznej, gdzie studiował politologię.
– Znajoma klientka mnie namówiła – wyjaśnia. – A poza tym zawsze się interesowałem polityką. Lubię też zagadać z klientem, dowiedzieć się co myślą inni.
Tytuł magistra nic jednak w życiu pana Henryka nie zmieni. Nie zamierza opuszczać swojego zakładu.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?