MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ks. abp Marian Przykucki: Szczęścia w 2009 roku

Redakcja
Pierwszy metropolita szczecińsko-kamieński ks. abp Marian Przykucki, który za miesiąc będzie obchodził 85. urodziny, rozmawia z Bogdanem Nowakiem z MM Moje Miasto

- Jakie życzenia ksiądz arcybiskup przekaże mieszkańcom naszego miasta?
- Życzę Czytelnikom najpopularniejszej gazety szczecińskiej mocy ducha wynikającej z ewangelicznych treści Ewangelii o narodzeniu Jezusa Chrystusa. Mam świadomość, że Szczecin przeżywa ciężkie dni związane z problemami stoczniowców. Liczę na to, że nowy 2009 rok przyniesie szczęśliwe rozwiązania dla największych zakładów naszego miasta. Nowo narodzone dziecię niech wniesie nadzieję w serca wszystkich zasmuconych, cierpiących, zobojętnianych i przeżywających rozmaite dramaty psychiczne i fizyczne. Pamiętajmy, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, dlatego trzeba Mu bezgranicznie zaufać.



- Komu ksiądz arcybiskup zawdzięcza pracowitość i optymizm?

- Z domu rodzinnego wyniosłem ogromną pracowitość i niezwykłą odpowiedzialność za życie swoje i najbliższych, zwłaszcza, że okres międzywojenny i ostatniej wojny światowej był dla Polaków bardzo trudny. Rodzinne Skoki na ziemi wielkopolskiej pozwoliły wykreować we mnie system odpowiedzialnej pracowitości, tak charakterystyczny dla tego regionu.

- Co zaważyło, że ekscelencja został księdzem?

- Moje powołanie kapłańskie jeszcze bardziej utrwaliło się, gdy w czasie okupacji znalazłem się w więzieniu. Tam byłem świadkiem różnych dramatów moich współwięźniów. Uzmysłowiłem sobie, jak bardzo potrzebna jest posługa księdza człowiekowi w różnych etapach jego życia, zwłaszcza gdy zostaje sam ze swoimi, nieraz bardzo bolesnymi problemami. Modlitwa w niewoli była dla mnie ogromnym wsparciem. Tam w czasie modlitewnej zadumy przyrzekłem sobie, że jeśli nie pójdę do obozu koncentracyjnego i przetrwam okropności wojny – zostanę kapłanem.

- 35 lat temu ksiądz arcybiskup został mianowany biskupem…

- W czasie pobytu w Stolicy Apostolskiej w listopadzie 1973 roku towarzyszyłem - jak zwykle - księdzu arcybiskupowi Baraniakowi. Tam dowiedziałem się o swej nominacji na biskupa pomocniczego archidiecezji poznańskiej, a kanoniczną zgodę wyraziłem przed prymasem kardynałem Stefanem Wyszyńskim. Nazajutrz po swej nominacji byłem na audiencji u Ojca Świętego Pawła VI jako osoba towarzysząca swemu metropolicie. Gdy podszedłem do papieża, to Paweł VI został poinformowany błyskawicznie przez kardynała, że wyraziłem zgodę na godność biskupa, dlatego - ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu - powiedział mi piękne słowa, iż biskupstwo jest nie tylko wielkim zaszczytem, ale i ciężkim krzyżem. Sakrę biskupią otrzymałem w prastarej katedrze poznańskiej 3 lutego 1974 roku z rąk księdza arcybiskupa Antoniego Baraniaka, a w tej niezwykle uroczystej ceremonii brało też udział kilkunastu innych biskupów z całej Polski. Moim biskupim zawołaniem są słowa: Błogosławieni pokój czyniący.

- Ksiądz arcybiskup miał szczęście blisko znać Jana Pawła II jeszcze z okresu swego biskupstwa w Poznaniu.

- Przybywając do Warszawy na Konferencje Episkopatu Polski jako poznański biskup pomocniczy nocowałem u Sióstr Urszulanek Jezusa Konającego, gdzie też zatrzymywał się metropolita krakowski kardynał Karol Wojtyła. Razem spożywaliśmy śniadania. Ten dom zakonny emanował na nas swoją dobrocią, spokojem i bezpieczeństwem, wynikającym w zaufaniu samemu Chrystusowi. Tutaj też budowałem się modlitewną postawą przyszłego papieża. Pewnego razu musiałem wcześnie wyjeżdżać, dlatego poprosiłem jedną z urszulanek, aby przygotowała mi wszystko do odprawienia mszy św. w zakonnej kaplicy o godzinie 5., sądząc, że tak wcześnie nikogo tam nie będzie. Jakież było moje zdziwienie, gdy właśnie już o tej porze widziałem w kaplicy kardynała Wojtyłę odprawiającego Drogę Krzyżową. Taki widok nie tylko wzruszył mnie, ale i umocnił moją wiarę. Inne wydarzenie świadczące o nadprzyrodzonych darach Ojca Świętego Jana Pawła II miało miejsce w roku 1976, kiedy to pod przewodnictwem kardynała Karola Wojtyły brałem udział w polskiej delegacji biskupów w Kongresie Eucharystycznym w USA. Przy okazji miałem odwiedzić kilka polskich parafii w Ameryce. Nagle otrzymałem od biskupa Tadeusza Ettera telegram, że mam natychmiast wracać do Poznania, bo metropolita poznański Antoni Baraniak jest śmiertelnie chory. Powiadomiłem o tym księdza kardynała Wojtyłę, który przez minutę nic nie mówił, potem oparł się o biurko i oznajmił mi: „Księże biskupie, arcybiskup Baraniak jeszcze nie umrze. Niech ksiądz biskup będzie w kontakcie telefonicznym z Poznaniem, ale niech nie wraca do Polski.” Po trzech dniach przedzwoniłem do stolicy Wielkopolski; okazało się – że zgodnie z intuicją krakowskiego metropolity – stan zdrowia arcybiskupa Baraniaka bardzo poprawił się. Nie skracałem swej wizyty duszpasterskiej w USA, odwiedzając parafie, gdzie oczekiwali mnie nasi rodacy. Arcybiskup Antoni Baraniak żył jeszcze rok.

- Jak ksiądz arcybiskup spędzał święta Bożego Narodzenia w rodzinnym domu, a jak potem jako kapłan, biskup i arcybiskup?

- Jako najmłodszy z rodzeństwa musiałem uczyć się wierszy, które deklamowałem w czasie rodzinnej wieczerzy wigilijnej. Była tradycyjna, składała się z 12 postnych dań charakterystycznych dla Wielkopolski. Zawsze było zostawiane jedno krzesło i posiłek wigilijny dla ewentualnego gościa. Ojciec rodziny składał życzenia dzieląc się opłatkiem z każdym z domowników. Potem w oczekiwaniu na pasterkę śpiewaliśmy nasze piękne kolędy. Potem były różne wigilie – kapłańskie i biskupie, ale dające nadzieję, że Bóg może narodzić się w sercu każdego, kto go tylko przyjmie. Teraz spędzamy wigilię Bożego Narodzenia w seminarium szczecińskim wespół z księdzem metropolitą, pozostałymi biskupami oraz niektórymi księżmi. Jest to najlepsza pora do okazania sobie życzliwości.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto