Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kiedy zobaczył golenie klaty, uciekł jak oparzony!

Redakcja MM
Redakcja MM
Zakład fryzjerski przy ulicy Anieli Krzywoń 8 jest znany w całym Dąbiu. Nic dziwnego, skoro działa od 1945 roku

Od lat czterdziestych zakład fryzjerski działa nieprzerwanie, klienci przyjeżdżają tutaj z najodleglejszych rejonów dzielnicy  Do uczesania bądź strzyżenia chodzą tu całe rodziny. Nieraz z pokolenia na pokolenie.

Zakład zaczął działać od 1945 roku. Wówczas do Dąbia przyjechał dziadek i babcia pani Grażyny. On pochodził z Ostrowa Wielkopolskiego, ona z Bydgoszczy, oboje byli fryzjerami. Objęli lokal, w którym był wcześniej zakład koszykarski.

Tak zaczęła się dynastia, bo po babci Marii, dziadku Franciszku, cioci Heli, mamie Zofii, tacie Edwardzie, tradycję przejęła Grażyna. Po niej fach odziedziczy córka Anita. Dwie wnuczki pani Grażyny już zapowiadają, że będę kontynuować rodzinną tradycję i zostaną fryzjerkami.

- Nie wiem, dlaczego wybrali to miasto, ale wiem, że babcia koniecznie chciała osiąść w centrum, dziadek wolał zamieszkać bliżej plaży, ale ostatecznie zamieszkali i otworzyli zakład niedaleko kościoła, było bezpieczniej - wyjaśnia Grażyna Matalewska, która kontynuuje rodzinne tradycje i prowadzi zakład.

Klientów nie brakuje. Są wśród nich tacy, którzy uczęszczają od początku do zakładu Wałczyków.

- Od kiedy wróciłam do Polski z Syberii, czyli od 1946 roku, chodzę tutaj do fryzjera – mówi Stanisława Koszyk. – Babcia pani Grażyny czesała mnie do ślubu, nie mogłabym chodzić do innego zakładu. Wtedy używało się stalowych wałków a modne były fale. Mój mąż także tutaj chodzi się strzyc. Cieszymy się, że zakład trwa tyle lat. To także miejsce spotkań, coś w rodzaju klubu. Lubimy porozmawiać, podać wzajemnie przepisy kulinarne.

Pani Grażyna w tym roku obchodziła jubileusz czterdziestolecia pracy. Zaczęła pracować 10 września 1970 roku.

- Miałam wówczas włosy zaplecione w koński ogon - mówi pani Grażyna. - Pierwsza klientka z niedowierzaniem siadała na fotelu. Uspokoiła się dopiero gdy dowiedziała się, że jestem wnuczką Wałczyków.

Specjalizuje się w czesaniu koków, panie czesały się w loki francuskie. W karierze pani Grażyny były też śmieszne momenty.

- Jeden z klientów zażyczył sobie specjalną fryzurę na koncert zespołu AC/DC, przyniósł własny szablon z papieru, z włosów zrobiliśmy mu piorun, to była chyba najbardziej nietypowa fryzura – wspomina pani Grażyna. – Inny klient zażyczył sobie golenie torsu, bo miał obfite owłosienie, które przeszkadzało przy badaniu EKG. W czasie golenia wszedł inny klient. Kiedy zobaczył golenie klaty, uciekł jak oparzony! Najbardziej jednak cieszę się z tego, że klienci polubili mój zakład, i czuć tutaj rodzinną atmosferę, bo chodzą do nas całe rodziny.


Wspólne zdjęcie w zakładzie fryzjerskim: Grażyna Matalewska z klientkami Stanisławą Koszyk i Leokadią Pardel oraz pracownice zakładu: Dorota Kosarzecka, Monika Kuprianowicz i Lidia Wiśniewska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto