Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jack widział bombardowany Szczecin z powietrza

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
Jack Burke podczas II wojny światowej służył w amerykańskim lotnictwie. Przeczytaj o jednym z jego lotów, podczas którego pod bombami Amerykanów znalazł się Szczecin.

Jack Burke pochodzi z Filadelfii, mimo 87 lat, do dziś pracuje jako informatyk. Wcześniej pracował w firmie IBM. Teraz po latach wraca do wojennej przeszłości. W czasie wojny, w październiku 1942 roku wstąpił do amerykańskich sił powietrznych. Miał wówczas 20 lat.

- Po około ośmiu tygodniach treningu w szkole strzelców  zostałem przydzielony do załogi na stanowisko strzelca pokładowego – mówi Jack Burke. – W listopadzie 1943 roku w szeregach 535 dywizjonu 381 grupy bombowej 8. armii lotniczej trafił do Wielkiej Brytanii. Miesiąc później odbył się pierwszy lot bojowy nad Niemcy.
Odbywał loty bojowe m.in. nad Frankfurt oraz Schweinfurt.

Lecimy nad Szczecin

13 maja 1944 roku odbył się ostatni i jedyny lot bojowy nad ówczesny Stettin. Nieprawdopodobne wydaje się to, że lot z udziałem Jacka nie powinien się odbyć. Zamiast cieszyć się z zakończonych misji, musiał po raz kolejny wsiąść do maszyny.
Generał James Doolittle, nowy dowódca 8 armii lotniczej chciał podnieść liczbę lotów bojowych o pięć.

Jack Burke po 27 misjach szykował się na następną. Lot nad Berlin miał odbyć się nad Stettin i to w dodatku z całkiem nową załogą, złożoną z żółtodziobów. Dla załogi, do której przydzielono Jacka był to dopiero drugi lot bojowy.

Wyznaczony przez pomyłkę

- Ludzie z mojej załogi pytali co ja robię, a ja odpowiedziałem, że zamierzam lecieć – opowiada. -  Na szczęście trasa prowadziła nad Morzem Północnym, dlatego nie trafiliśmy na zbyt intensywny ogień artylerii przeciwlotniczej . Siedziałem odcięty  od reszty załogi w wysuniętej pod kadłubem wieżyczce w dole pode mną widziałem wszystko. Pięknie, tylko nie można było rozprostować nóg! Miałem aparat K 20 w celu wykonania zdjęć linii kolejowych oraz ruch barek w celu analizy. Wykonałem nad celem serię zdjęć.

Jack nad celem wykonał zdjęcie przedstawiające Szczecin. Kiedy wrócił do bazy wpadł w osłupienie. Dowódca lotniska widząc go zawołał: „co tu do diabła robisz??? Wyznaczono cię przez pomyłkę!”



Ciasna wieżyczka

Jack Burke odbywał lot w mało komfortowych warunkach wieżyczka pod kadłubowa była bardzo ciasna. Rozmiary kapsuły nie pozwalały na trzymanie spadochronu. To samo dotyczyło kamizelki kuloodpornej. Uzbrojenie kapsuły stanowiły dwa karabiny maszynowe Browning kaliber 12,7 mm z taśmami amunicji po 600 pocisków.

- Jack Burke osłaniał spód samolotu – mówi Jakub Ciechanowski, pasjonat lotnictwa. - Dzięki konstrukcji oraz możliwości obrotu mógł obserwować wszystko wokół. Wypatrywał pozostałych lecących  B17. Było to tyle istotne, aby w momencie ataku informować bombardiera, aby ten uważał na towarzyszy broni.  Zdarzało się, że podczas ataku pozostałe bombowce traciły stateczniki z powodu bomb. Jednym z zadań strzelca było liczenie spadochronów załóg z zestrzelonych maszyn.

Ale obok niewygody wynikającej z ciasnego wnętrza, należało równie rozwiązać kwestie związane z wydalaniem moczu. Ale od czego ludzka pomysłowość. 

- Zwykłem używać gumowego węża za pomocą, którego wydalałem mocz – mówi Jack. - Wąż miał dwie stopy długości i wystawała poza kapsułę. Było to pomysłowe o tyle, że inni strzelcy odlewali się kalesony w rezultacie przez cztery do pięciu godzin byli skazani na siedzenie w mrozie.

Zdjęcie Jacka w książce

O relacji Jacka będziemy mogli przeczytać w książce wydanej dzięki wsparciu Szczecińskiego  Towarzystwa  „Pogranicze”. Jej współautorami są Grzegorz Ciechanowski, Jakub Ciechanowski ze Szczecina oraz Marek Murawski z Torunia. Autorzy opisali w książce bombardowaniach Szczecina i Polic w latach 1940-45.

- Do tej pory badano ten temat głównie na podstawie źródeł niemieckich, tj. ofiar nalotów – mówią. -  Nasz wysiłek szedł w kierunku znalezienia informacji z punktu widzenia lotników – alianckich i niemieckich.

Fot. Adam Słomski, Evan Flys

- Cieszymy się, że udało się to niezwykle zdjęcie umieścić w książce – mówią Grzegorz Ciechanowski i Jakub Ciechanowski (ojciec i syn). – To jeden z elementów, który pozwoli przedstawić dzieje Szczecina  podczas drugiej wojny światowej z punktu widzenia alianckich lotników.

**Zobacz zdjęcie Jacka

**


od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto