Napis na tablicy głosi: „Miejsce uświęcone krwią Polaków. W hołdzie pracownikom służby zdrowia, tym którzy 17 grudnia 1970 roku nieśli pomoc walczącym o wolną Polskę”.
Doktor Zbigniew Zdanowicz nie kryje wzruszenia. To on jest inicjatorem uhonorowania ludzi ze służby zdrowia. Przygotowania trwały ponad rok i bywało, że szły jak po grudzie, bo nie wszyscy doceniali i rozumieli inicjatywę lekarza.
– Było tyle rocznic, tylu osobom wyrażono wdzięczność, oddano cześć, ale ciągle zapominano o służbie zdrowia – mówi z żalem. – Dlatego postanowiłem to zmienić. Jestem bardzo szczęśliwy, że się udało, że zdążyliśmy. Bo ci którzy wtedy ratowali życie, są dziś w podeszłym wieku, a paru już nie ma wśród nas.
W ciągu paru godzin placówka została zamieniona w szpital polowy. Zgromadzono wodę, przygotowano wszystkie zestawy narzędzi chirurgicznych. Za oknem wywieszono flagę z czerwonym krzyżem.
– To ja ją uszyłam – mówi cicho emerytowana pielęgniarka, Halina Kozioł. – Z chusty chirurgicznej, kawałka prześcieradła i flagi państwowej. Pamiętam jak tłum ludzi przeszedł przed oknami przychodni, a potem słychać było strzały. Przynoszono pierwszych rannych. To byli bardzo młodzi mężczyźni…
Personel przychodni nie opuszczał jej przez dwie doby. Obawiano s i ę wszystkiego, bo naprzeciwko była komenda milicji. Wśród rannych byli stoczniowcy, mieszkańcy Szczecina, ale także milicjanci. Ale o nazwiska nie pytano. Wszystkich przebierano w lekarskie fartuchy. Doktor Zdanowicz powtarzał, że w tej placówce ma być pomoc, azyl i bezpieczeństwo dla każdego.
Pielęgniarka Danuta Szewczuk po raz pierwszy w życiu zobaczyła ranę postrzałową, rejestratorka Anna Żygała do dziś pamięta dławiący strach i smród gazu łzawiącego. Obie pamiętają walkę lekarzy o życie postrzelonego mężczyzny. W zaciśniętej dłoni trzymał kamień.
– Otworzyliśmy klatkę piersiową, robiliśmy masaż serca – opowiada emerytowany chirurg Wojciech Włodarczak. – Niestety, nie udało się. Mężczyzna zmarł. Pamiętam, że były jeszcze trzy ofiary śmiertelne. A rannych było kilkudziesięciu.
Po 35 latach kamień z dłoni zabitego został wmurowany w fundament pomnika poświęconego ofiarom grudnia, który stanął na placu Hołdu Pruskiego.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?