Giełda birofilów zgromadziła miłośników pamiątek związanych z piwem, którzy przyjechali tu z całego kraju i zagranicy. Co roku impreza jest większa i zapisała się już, jako jedna z czterech najważniejszych imprez międzynarodowych tego typu w Polsce.
Miłośnicy butelek, kufli, pokali, etykiet, kapsli, otwieraczy, kalendarzy, długopisów, podstawek, otwieraczy, a nawet kapeluszy i kamizelek oraz całego szeregu innych przedmiotów będących przedmiotem pożądania piwnych kolekcjonerów, to wszystko prezentowane było w sali Domu Kultury Słowianin w Szczecinie.
Pierwsi briofile czekali na otwarcie w sobotę już po godzinie szóstej rano. Inni, którzy przyjechali wcześniej do Szczecina, spotkali się prywatnie już dzień wcześniej w pubie Pivaria.
Nie zabrakło wśród nich czeskiego przyjaciela Szczecina, Karela Zachurĉoka z Morawskiego Krumlow, właściciela maleńkiego browaru Kazach, który piwo zaczał ważyć będą już na emeryturze. Zwany jest wśród przyjaciół Dziadkowym Karlikiem. Był na szczecińskich The Tall Ships' Races 2013, porobił zdjęcia i w tym roku na Pivarię przywiózł nietypowe podstawki piwne ze zdjęciami żaglowców. Prócz wielu innych, w tym produkowanych na potrzeby swojego browaru.
Zbieractwo tych nietypowych pamiątek jest bardzo rozpowszechnione głównie na południu Polski, na Śląsku, gdzie funkcjonują kluby kolekcjonerskie.
- W tym roku hitem wydaja się być pamiątki po starych polskich browarach na wschodzie – opowiada Krzysztof Żurawski, organizator giełdy, wydawca jedynego w Polsce magazynu dla briofilów i autor wielu książek o przedwojennych browarach Pomorza Zachodniego. – Chociażby po browarze Chopin na Litwie czy Pupko na Białorusi.
Poszukiwane też były unikalne wręcz, choć nowe, biofilia wydane z okazji 165-lecia szczecińskiego browaru Bosman.
- Udało mi się zdobyć, choć zupełnie nie spodziewałem się tego, wspaniały kufel bawarski – Waldemar Kułkiewicz, jeden z e starszych briofilów pokazuje nabytek. – Zamieniem go na pokale i chyba czuję się spełniony.
Jednym z unikalnych i najcenniejszych kufli w zbiorach pana Waldemara jest również bawarski z dziurkami na całej powierzchni.
- To bardzo dowcipny kufel – opowiada. – Gdy nalejemy piwa, wycieka tymi dziurkami. Ma jednak jedną, gdy ją się zatka palcem, kufel przestaje przeciekać i można z niego normalnie pić. Trzeba tylko wiedzieć, która to. Odkryłem to zupełnie przypadkowo i diabli jedynie wiedzą, jak to zrobiono.
Początek zbieractwa u każdego z briofili był inny. Duża część tych starszych zaczynała od znaczków pocztowych, a później dopiero odkryła urok pamiątek piwnych. Czasami było to niespodziewane odkrycie, czasami zaś podpatrzenie hobby u znajomego. Okazuje się też, że gdy już ktoś utonie w tym zbieractwie, nie potrafi się zatrzymać i gromadzi je w domu, często ku utrapieniu domowników, a głównie małżonek. Pasja podwaja się, gdy trafi się prawdziwy birofilski skarb.
- Można i dziś natrafić niespodziewanie na takie skarby – opowiada Grzegorz Strachowski z Międzyzdrojów, który posiada około tysiąca starych butelek od piwa. – Kiedyś z kolegą podczas poszukiwań w terenie trafiliśmy do starego domu. Jego mieszkanka, wiekowa pani powiedziała, ze coś tam starego stoi na strychu, ale tam nikt nie zagląda. Wchodzimy, wszystko tonie w pajęczynach i kurzu i nagle, serce mi zamarło. W kącie, na belach, stały nie naruszone, Bóg jeden wie, jak długo, przedwojenne butelki po piwie z browarów, które już dawno nie istnieją. W idealnym stanie.
Podobną historię przeżył Jerzy Wajda, pracownik browaru Ziębice, gdy usuwał kurz w pomieszczeniu z obróbką chmielu. W stropodachu znalazł 16 tysięcy przedwojennych etykiet.
- Prawdziwe zbieractwo, to wiążące się z pasją i miłością do pamiątek historycznych, powoli zamiera i chyba przyczynia się do tego Internet – konkluduje Zbigniew Spunda. – Dziś coraz więcej osób upatruje w birofiliach źródło dobrego zarobku, co niszczy ideę kolekcjonerstwa.
Podobnego zdania jest jego kolega, Andrzej Grzeszczak, z którym poznali się na giełdzie. I tu taka ciekawostka. Andrzej pokazywał swojemu ojcu zdjęcia z Pivarii. A ten rozpoznał na nich Zbyszka, Okazało się, ze przed wieloma laty chodzili razem do szkoły, a nawet siedzieli w jednej ławce.
- Zbieram głównie otwieracze i kapsle – opowiada Andrzej – i mam ich tylko około 300. Zaczęło się od podarowania mi starego otwieracza przez kolegę, który znalazł go w starym, nieużywanym słoiku na ogórki swojej babci. Był to wyrób starego browaru w Chojnie. Jest wśród nich kilka bardzo ciekawych i unikalnych. Jak ten przerobiony z główki butelki piwnej czy inny, specjalnie nakładany na palec, aby go nie zgubić.
Kolekcjonowaniem piwnych pamiątek zajmuje się w Polsce kilkaset osób, z czego ścisłą czołówkę tworzy ok. 150 z nich. W sąsiednich Niemczech i w Czechach oraz Słowacji jest ich dużo więcej. Wśród "białych kruków” są kolektybilia z browarów przedwojennego Szczecina "Elysium”, "Bohrisch”, "Bergschloss”, a także przedwojennych polskich browarów an wschodzie. Ich cena siega kilku tysięcy złotych. Niezmiennie od lat giełdę wspiera szczeciński "Bosman”.
Zobacz również: Międzynarodowa Giełda Birofilów w Szczecinie [zdjęcia]
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?