W czwartek Sąd Apelacyjny w Szczecinie utrzymał wyrok 25 lat więzienia. Ale poparł wniosek prokuratury i pełnomocnika rodziny ofiary, aby go obostrzyć. Dlatego Mateusz P. o warunkowe przedterminowe zwolnienie będzie mógł się ubiegać po 20, a nie po 15 latach (w areszcie siedzi dopiero rok). Będzie miał wtedy 51 lat.
- A i tak nie ma pewności, czy wyjdzie na przedterminowe zwolnienie, bo na to też trzeba sobie zasłużyć - tłumaczył sędzia Andrzej Olszewski.
I wyjaśniał dlaczego sąd nie zgodził się na zaostrzenie kary do dożywocia.
- Gdyby patrzeć tylko na samo zdarzenie, to oczywiście jest ono potworne. Ale sąd musi patrzeć szerzej. Także na postawę oskarżonego. A on od samego początku opowiedział jak było, ze szczegółami, których nigdy byśmy nie poznali, a które go mocno obciążały. Nie jest do końca zdemoralizowany. W więzieniu może przemyśli swoje zachowanie - mówi sędzia Olszewski.
Według niego zabójstwa nie cechowało szczególne okrucieństwo, bo nie było m.in. dodatkowego dręczenia ofiary.
- Sprawca zadał kilka ciosów, ale chyba nie mogły być na tyle silne, bo ofiara o własnych siłach weszła do bagażnika. Wożenie Wiesława R. w bagażniku też było krótkie - argumentował sędzia.
19-letni Wiesław R. pięć dni przed śmiercią został ojcem. Mateusz P. zabił go kilka godzin po powrocie ofiary ze szpitala w Szczecinie, w którym odwiedzał córkę.
- Wiesiek wziął wtedy naszą Klaudię na ręce i powiedział, że nigdy jej nie opuści. A potem go zabito. A przecież był dobrym człowiekiem. Obowiązkowym, bez nałogów. Na pewno byłby świetnym ojcem - mówiła 20-letnia Monika Jasion, partnerka ofiary i matka jego dziecka (zgodziła się na upublicznienie nazwiska i wizerunku).
Skazany pobił go półmetrowym metalowym przecinakiem, zamknął w bagażniku, a potem topił w jeziorze. Po powrocie do domu pił wódkę z ojcem ofiary za pieniądze zrabowane Wiesławowi R.
- I obłudnie zastanawiał się, gdzie może być Wiesiek. Mówił nawet, że może ukrył się, aby dostać większą rentę - opowiadali świadkowie.
Bo 19-letni Wiesiek był w lekkim stopniu niepełnosprawny.
Skazany u jednego z kolegów próbował załatwić sobie alibi. Po zatrzymaniu załamał się, przyznał do winy. Napisał do prokuratora, żeby pomógł mu popełnić samobójstwo.
- Nic tu po mnie - mówił.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?