Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fantastyczne bramki Petasza. Ale tylko remis

Redakcja
Portowcy zremisowali na własnym obiekcie z Górnikiem Łęczna 2:2. Pogoń całkowicie zdominowała grę, ale naszych piłkarzy stać było tylko na remis.

Gole:
0:1 Sławomir Nazaruk 26'
1:1 Piotr Petasz 45 + 1'
1:2 Krzysztof Kazimierczak 67'
2:2 Piotr Petasz 78'

Żółte kartki: Grzegorz Szymanek, Sławomir Nazaruk (Górnik)

Widzów: ok. 9000

Pogoń Szczecin: Krzysztof Pyskaty - Marcin Woźniak, Krzysztof Hrymowicz (46' Marcin Nowak), Maciej Mysiak, Łukasz Wróbel - Piotr Petasz, Tomasz Parzy (66' Przemysław Pietruszka), Piotr Koman, Maksymilian Rogalski - Olgierd Moskalewicz, Mikołaj Lebedyński (79' Maciej Ropiejko)

Górnik Łęczna: Jakub Wierzchowski - Paweł Tomaczyk, Wallace Benevente, Piotr Karwan, Krzysztof Kazimierczak - Radosław Bartoszewicz, Rafał Niżnik, Grzegorz Szymanek (83' Piotr Bazler), Sławomir Nazaruk - Janusz Surdykowski (90' Damir Kojasevic), Prejuce Nakoulme

Jak w każdym meczu na własnym stadionie Pogoń od samego początku zacięcie atakowała bramkę rywala. Akcje szczecinian nie przynosiły żadnego efektu w postaci bramek. Portowcy stworzyli kilka naprawdę wyśmienitych akcji, ale zabrakło nieco precyzji w ich wykończeniu. Najlepszą miał Lebedyński, który był w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale uderzył minimalnie obok bramki.

Gdy wydawało się, że Pogoń strzeli bramkę, niespodziewanie prowadzenie objęli goście. Po dośrodkowaniu w pole karne źle piłką wybijał Mysiak. Futbolówka trafiła wprost do Sławomira Nazaruka, który precyzyjnym strzałem pokonał Pyskatego.

Nasi piłkarze od razu rzucili się do odrabiania strat. W 27 minucie Petasz popisał się świetnym strzałem z dystansu, który na raty obronił Wierzchowski. Bramka wyraźnie uskrzydliła Górnika i goście zaczęli śmielej atakować. Bliski podwyższenia prowadzenia był w 34 minucie Naokulma, który znalazł się z piłką w polu karnym, jednak w ostatnim momencie jego strzał zablokował Hrymowicz.

Przed końcem pierwszej części gry Pogoń miała jeszcze kilka sytuacji po rzutach rożnych, ale żadnej nie udało się wykończyć. Na kilka sekund przed gwizdkiem sędziego sprawy w swoje ręce wziął Petasz. Portowcy wykonywali rzut wolny, a nasz pomocnik popisał się kolejnym niesamowitym strzałem i posłał piłkę w samo okienko bramki. Jakub Wierzchowski był bez szans.

Od samego początku drugiej części gry widać było, że bramka „do szatni” uskrzydliła nasz zespół. Nasi piłkarze grali z jeszcze większym zacięciem i za wszelką cenę starali się zdobyć bramkę, która dałaby im prowadzenie. Wspaniałe szanse miał Rogalski i Lebedyński. Ten drugi znów znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i stracił piłkę. Później takiej samej szansy nie wykorzystał Moskalewicz, który strzelił nad poprzeczką. W pierwszych pięciu minutach Pogoń mogła zdobyć aż cztery bramki, ale nasi zawodnicy byli rażąco nieskuteczni.

W 66 minucie meczu wszystko zemściło się na naszych piłkarzach. Górnik wykonywał rzut wolny z 30 metrów. Do piłki podszedł Kazimierczak i mocnym strzałem pokonał Pyskatego. Goście znów wyszli na prowadzenie.

Po stracie drugiego gola nasi zawodnicy byli wyraźnie załamani. Podopieczni Piotra Mandrysza nie przeprowadzali już tak groźnych akcji jak wcześniej i widać było, że tracili nadzieję na zwycięstwo.

Sygnał do ataku dał Petasz, który dwoił się i troił żeby zmienić wynik spotkania. Pomocnik Pogoni wziął na siebie ciężar rozgrywania akcji i co chwilę stwarzał sytuacje naszym napastnikom. Nie wiele brakowało, a sam strzeliłby bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego, jednak między słupkami bardzo czujny był Wierzchowski.

Popularny „Peti” znalazł sposób na pokonanie bramkarza w 78 minucie meczu. Nasz pomocnik przebiegł z piłką kilka naście metrów i świetnym strzałem pokonał Wierzchowskiego. Bramkarz Górnika nawet nie drgnął i tylko odprowadził piłkę wzrokiem.

Po tym golu Portowcy znów dostali skrzydeł, ale do końcowego gwizdka nie udało się odmienić losów meczu i nasi piłkarze zdobyli tylko jeden punkt.

Po serii trzech zwycięstw Pogoń zbliżyła się bardzo do czołówki tabeli. Po sobotnim remisie zapisali na swoje konto tylko jeden punkt, ale nie skomplikuje to ich sytuacji w lidze. W najbliższy wtorek Portowcy zmierzą się w kolejnej rundzie Remes Pucharu Polski z Polonią Warszawa. Następnie w sobotę zagrają na wyjeździe ze Stalą Stalowa Wola.

Pomeczowa wypowiedź Piotra Mandrysza:

- Mecz był dziwny. O ile zespół Łęcznej był dobrze zorganizowany i nie przyjechał murować bramki, to oddał zaledwie dwa celne strzały. Uderzenia dały dwa gole. My sytuacji mieliśmy wiele, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Do przerwy, nie wymieniając innych, Mikołaj Lebedyński był sam na sam z bramkarzem. Po pierwszych piętnastu minutach drugiej połowy wydawało się, że bramka dająca nam prowadzenie jest kwestią czasu. Wtedy grałoby nam się lepiej. Przeciwnik wykonał perfekcyjnie dwa stałe fragmenty. Pomimo wszystko zagraliśmy dzisiaj dobry mecz. Dziękuję za to swoim piłkarzom.

Chciałbym podziękować także kibicom. Trzeba powiedzieć, że kiedy przegrywaliśmy 1:2 bardzo nas wspierali swoim dopingiem. Chłopcy niesieni tą atmosferą odwrócili losy spotkania.

Do dzisiejszego pojedynku nie dostosował się arbiter. Tyle przerwanych akcji faulami… Nie wiem, co powiedzą statystyki, ale ja po meczu w Zabrzu po jedenastu przewinieniach widziałem cztery kartki. Gdybyśmy szli tym tropem, Benevente szybko zakończyłby spotkanie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto