Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dwa miesiące temu wyłączyli im gaz i o nich zapomnieli. "Pomóżcie. Żyjemy w XXI wieku!"

Redakcja
30 kwietnia Beata Chabrowska zaczadziła się we własnym mieszkaniu. Zatruli się także mąż i ojciec. Odłączono im gaz. I zapomniano o nich.

Przyszłam wieczorem do męża do kuchni i powiedziałam, że psuje się lodówka – wspomina pani Beata. – Szumiało mi w uszach i byłam przekonana, że dźwięk ten słyszą inni. Okazało się, że nie. Zbagatelizowaliśmy sprawę, zjedliśmy kolację i poszłam się położyć. Czułam się już znacznie gorzej. W tym momencie mój tata poszedł do łazienki się kąpać.

Wtedy poczuł się źle również mąż pani Beaty. Małżonkowie żartowali, że jest to efekt tego, że przeżywa kłopoty żony. Okazało się, że byli w błędzie.

– Próbowałam wstać z łóżka i kręciło mi się w głowie, tata z łazienki nie dawał znaku życia. To mnie zaniepokoiło – kontynuuje kobieta. – Po chwili zaczął wołać, że nie może wyjść z wanny. Mąż zaprowadził go do pokoju i zemdlał. Wtedy wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Wezwaliśmy pogotowie.

Okazało się, że powodem złego samopoczucia był ulatniający się z komina czad. Na miejsce przyjechała straż pożarna, policja, pogotowie ratunkowe i gazownicze. Kobieta odwieziona została do szpitala. Kominiarz stwierdził, że kominy wyglądają jak sito, są niedrożne. Odłączono mieszkańcom gaz.

– I tutaj zaczyna się nasz kolejny problem – mówi pani Beata. – Od tego czasu nie mamy gazu i nie możemy normalnie funkcjonować. Do wszystkiego potrzebna jest ciepła woda. Nie można ani niczego ugotować, ani wykąpać się. Mamy upały i żyjemy, jak w średniowieczu. Chodzę obecnie o kulach i to wszystko utrudnia. Nie mam możliwości każdego dnia korzystać z gościnności mojej siostry i tam się kąpać. Na palnikach elektrycznych i w czajnikach grzejemy wodę. Nosimy ją w miskach i w tym się myjemy. Ile zapłacimy za prąd?

Beata Chabrowska przyznaje, że podczas jednej z wizyt kominiarza, specjalista stwierdził, że komin w kuchni jest sprawny. Poprosiła, żeby podłączono do niego instalację. Nie dostała zgody.

– Otrzymałam za to pismo, że sprawa jest w prokuraturze – mówi. – Do tego czasu nic nie można zrobić. Chciałabym przynajmniej wiedzieć, kiedy mogę spodziewać się jakiegoś rozwiązania. Tymczasem nas ciągle zbywają. Płacimy prawie 800 złotych czynszu, a że nie jesteśmy w żadnej wspólnocie mieszkaniowej – jako jedyni w pionie – zapomniano o nas. Pozostali gaz przecież mają.

Skontaktowaliśmy się z Zarządem Budynków i Lokali Komunalnych z prośbą o wyjaśnienie powodów opieszałości w tej sprawie. Okazuje się, że o mieszkańcach zapomniano.

– Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że cały pion jest częścią wspólną budynku, którą zarządza ADBiL – mówi Szymon Dominiak-Górski. – Skontaktowaliśmy się z nimi i okazuje się, że prokurator powołał biegłego, który musi zbadać ciąg kominowy. Do tej pory jednak tego nie zrobił. Do momentu, kiedy się nie pojawi, nic nie można zrobić. Tyle udało nam się ustalić. Osoba za to odpowiedzialna jest obecnie na urlopie. My dalej będziemy przyglądać się tej sprawie.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto