Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Duma rozpiera nasze serca

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Mateusz zamiłowanie do wody dostał w genach. Jego babcia była trenerką pływania. Przemka na pływalnię zaprowadził ojciec.

Mateusz pływa odkąd skończył 5 lat. Nie miał wyjścia. Sił na basenie próbowali jego tata i starszy brat. Był dumny, kiedy prasa rozpisywała się o sukcesach Bartka Sawrymowicza. Chciał być taki, jak on. W wieku 15 lat pokazał wszystkim, na co go stać. Zdobył tytuł Mistrza Polski Juniorów. Już wtedy był niepokonany na 1500 metrów.

- Po tym zwycięstwie ktoś powiedział, że Mateusz będzie wielkim zawodnikiem - wspomina Tomasz Sawrymowicz, ojciec mistrza świata. - Jest bardzo uparty. Wygrywa, bo ma talent i bardzo ciężko trenuje.

Nigdy nie narzekał

Z roku na rok osiągał coraz lepsze wyniki. Trenował po kilka godzin dziennie. Do tego nauka w Zespole Szkół Ogólnokształcących Mistrzostwa Sportowego. Miesiące wyrzeczeń, diety i tęsknoty za domem. Mateusz coraz rzadziej przebywał z rodziną.

- Mój syn jest bardzo skrytą osobą – mówi Barbara Sawrymowicz, mama pływaka. – Nigdy nie narzekał, że było mu ciężko, po prostu zaciskał zęby i trenował.

Po piorunującym finale w Melbourne dziennikarze sportowi kanału Eurosport komentowali: „Cieszy się Szczecin. Wielki dzień tego skromnego i sympatycznego chłopaka. Polak popłynął jak profesor. Uzyskał czas marzeń”.

Kiedy zdobył Mistrzostwo Świata zadzwonił do domu, żeby… złożyć bratu życzenia z okazji 22 urodzin.

- Zawsze taki był. Po każdym wielkim sukcesie to on nas uspokajał, a nie my jego - z dumą mówi tata mistrza.


Spod znaku wodnika

Przemek Stańczyk, srebrny medalista Mistrzostw Świata na 800 m stylem dowolnym, pierwszych pływackich wprawek dokonał… w wannie.

- Miłość do wody ma we krwi – uważa jego tata Wiesław Stańczyk. - Jest spod znaku wodnika, kąpał się z maską i nurkował w pianie

Przemek namiętnie skakał z brzegu wanny do wody, jak ze stopnia startowego. Stańczykowie pamiętają jak Przemek wstawał o 5 rano, żeby już godzinę później wskoczyć do basenu. Od ściany do ściany „robił” 10 kilometrów. Potem trening popołudniowy i kolejne 10. Wracał wycieńczony. Żeby pływać na światowych basenach trzeba poddać się surowej dyscyplinie. Przychodziły dni zwątpienia. Chciał z kolegami iść na dyskotekę, a jest towarzyski i lubi się dobrze ubrać. Wiedział, że mu nie wolno.

Będzie z niego zawodnik

Wielki sukces Stańczykowie świętowali z pierwszymi trenerami Przemka – Lucjanem Graczykiem i Zygmuntem Kaczmarczykiem.

- Wiesiek, będzie z niego zawodnik – miał powiedzieć Kaczmarczyk po kilku pierwszych lekcjach na WDS-ie. Przemek miał wtedy 6 lat. Dwa lata później był już zawodnikiem Stali Stocznia. Pierwszy raz wystartował w zawodach mikołajkowych.

W wieku 12 lat pobił swój pierwszy rekord Polski i zaczął dostawać stypendium. Pieniądze zawsze oddawał rodzicom. Zaoszczędził, a gdy skończył 18 lat kupił sobie samochód.

- Talent, to po pierwsze, następnie intensywny trening, który nie każdy wytrzyma, a proszę mi wierzyć trener Mirosław Drozd jest bardzo wymagający. Samodyscyplina Przemka, jego spokój, rozsądek pozwalają mu osiągać medalowe miejsca – uważa Wiesław Stańczyk.

Rodzina kibicowała mu w mieszkaniu na Niebuszewie. Chcieli obejrzeć start w Melbourne na telebimie, ale strach było przewidzieć reakcje. Kiedy stawka pływaków ruszyła, mama Anna dreptała nerwowo za telewizorem. Nie była w stanie śledzić wyścigu, dopytywała tylko – co się dzieje?

- Sąsiedzi pewnie słyszeli piski i okrzyki radości. Tak bardzo się cieszę, że pozwoliłem sobie nie pójść do pracy. Jestem taki szczęśliwy i dumny! – dodaje Stańczyk senior.

Rodzinna tradycja

Rodzice Mateusza, Tomasz i Barbara niecałe 15 minut morderczego wyścigu w Melbourne obejrzeli w domu. To ich rodzinna tradycja. W takich momentach emocje sięgają zenitu, trudno je opanować. - Kiedy wyjeżdżał na mistrzostwa powiedziałem mu, że ma nie wracać bez medalu - przyznaje Tomasz Sawrymowicz. - Grzeczny chłopak, posłuchał się tatusia! Już po pierwszych 500 metrach wiedziałem, że zdobędzie złoto. Wtedy zaczął odstawiać Rosjanina Priłukowa.

Uczył siostrę nurkowania

- Wiesiek, będzie z niego zawodnik – mówili trenerzy ojcu Przemka, gdy syn miał sześć lat. Kiedy jego siostra Natalka miała 1,5 roku, brat postanowił i ją nauczyć nurkowania. Także z powodzeniem. Dziś są wzorowym rodzeństwem, nigdy się nie kłócą. Uwielbiają się i strasznie za sobą tęsknią, bo Przemek do domu zagląda średnio raz na trzy miesiące.

 

 

Aleksandra Charuk

Joanna Skrzyniarz

od 7 lat
Wideo

Burze nad całą Polską

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto