Mateusz pływa odkąd skończył 5 lat. Nie miał wyjścia. Sił na basenie próbowali jego tata i starszy brat. Był dumny, kiedy prasa rozpisywała się o sukcesach Bartka Sawrymowicza. Chciał być taki, jak on. W wieku 15 lat pokazał wszystkim, na co go stać. Zdobył tytuł Mistrza Polski Juniorów. Już wtedy był niepokonany na 1500 metrów.
- Po tym zwycięstwie ktoś powiedział, że Mateusz będzie wielkim zawodnikiem - wspomina Tomasz Sawrymowicz, ojciec mistrza świata. - Jest bardzo uparty. Wygrywa, bo ma talent i bardzo ciężko trenuje.
Nigdy nie narzekał
Z roku na rok osiągał coraz lepsze wyniki. Trenował po kilka godzin dziennie. Do tego nauka w Zespole Szkół Ogólnokształcących Mistrzostwa Sportowego. Miesiące wyrzeczeń, diety i tęsknoty za domem. Mateusz coraz rzadziej przebywał z rodziną.
- Mój syn jest bardzo skrytą osobą – mówi Barbara Sawrymowicz, mama pływaka. – Nigdy nie narzekał, że było mu ciężko, po prostu zaciskał zęby i trenował.
Po piorunującym finale w Melbourne dziennikarze sportowi kanału Eurosport komentowali: „Cieszy się Szczecin. Wielki dzień tego skromnego i sympatycznego chłopaka. Polak popłynął jak profesor. Uzyskał czas marzeń”.
Kiedy zdobył Mistrzostwo Świata zadzwonił do domu, żeby… złożyć bratu życzenia z okazji 22 urodzin.
- Zawsze taki był. Po każdym wielkim sukcesie to on nas uspokajał, a nie my jego - z dumą mówi tata mistrza.
Spod znaku wodnika
Przemek Stańczyk, srebrny medalista Mistrzostw Świata na 800 m stylem dowolnym, pierwszych pływackich wprawek dokonał… w wannie.
- Miłość do wody ma we krwi – uważa jego tata Wiesław Stańczyk. - Jest spod znaku wodnika, kąpał się z maską i nurkował w pianie
Przemek namiętnie skakał z brzegu wanny do wody, jak ze stopnia startowego. Stańczykowie pamiętają jak Przemek wstawał o 5 rano, żeby już godzinę później wskoczyć do basenu. Od ściany do ściany „robił” 10 kilometrów. Potem trening popołudniowy i kolejne 10. Wracał wycieńczony. Żeby pływać na światowych basenach trzeba poddać się surowej dyscyplinie. Przychodziły dni zwątpienia. Chciał z kolegami iść na dyskotekę, a jest towarzyski i lubi się dobrze ubrać. Wiedział, że mu nie wolno.
Będzie z niego zawodnik
Wielki sukces Stańczykowie świętowali z pierwszymi trenerami Przemka – Lucjanem Graczykiem i Zygmuntem Kaczmarczykiem.
- Wiesiek, będzie z niego zawodnik – miał powiedzieć Kaczmarczyk po kilku pierwszych lekcjach na WDS-ie. Przemek miał wtedy 6 lat. Dwa lata później był już zawodnikiem Stali Stocznia. Pierwszy raz wystartował w zawodach mikołajkowych.
W wieku 12 lat pobił swój pierwszy rekord Polski i zaczął dostawać stypendium. Pieniądze zawsze oddawał rodzicom. Zaoszczędził, a gdy skończył 18 lat kupił sobie samochód.
- Talent, to po pierwsze, następnie intensywny trening, który nie każdy wytrzyma, a proszę mi wierzyć trener Mirosław Drozd jest bardzo wymagający. Samodyscyplina Przemka, jego spokój, rozsądek pozwalają mu osiągać medalowe miejsca – uważa Wiesław Stańczyk.
Rodzina kibicowała mu w mieszkaniu na Niebuszewie. Chcieli obejrzeć start w Melbourne na telebimie, ale strach było przewidzieć reakcje. Kiedy stawka pływaków ruszyła, mama Anna dreptała nerwowo za telewizorem. Nie była w stanie śledzić wyścigu, dopytywała tylko – co się dzieje?
- Sąsiedzi pewnie słyszeli piski i okrzyki radości. Tak bardzo się cieszę, że pozwoliłem sobie nie pójść do pracy. Jestem taki szczęśliwy i dumny! – dodaje Stańczyk senior.
Rodzinna tradycja
Rodzice Mateusza, Tomasz i Barbara niecałe 15 minut morderczego wyścigu w Melbourne obejrzeli w domu. To ich rodzinna tradycja. W takich momentach emocje sięgają zenitu, trudno je opanować. - Kiedy wyjeżdżał na mistrzostwa powiedziałem mu, że ma nie wracać bez medalu - przyznaje Tomasz Sawrymowicz. - Grzeczny chłopak, posłuchał się tatusia! Już po pierwszych 500 metrach wiedziałem, że zdobędzie złoto. Wtedy zaczął odstawiać Rosjanina Priłukowa.
Uczył siostrę nurkowania
- Wiesiek, będzie z niego zawodnik – mówili trenerzy ojcu Przemka, gdy syn miał sześć lat. Kiedy jego siostra Natalka miała 1,5 roku, brat postanowił i ją nauczyć nurkowania. Także z powodzeniem. Dziś są wzorowym rodzeństwem, nigdy się nie kłócą. Uwielbiają się i strasznie za sobą tęsknią, bo Przemek do domu zagląda średnio raz na trzy miesiące.
Aleksandra Charuk
Joanna Skrzyniarz
Burze nad całą Polską
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?