Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dawna wieża Bismarcka w remoncie. Tak z bliska wygląda remont zabytku

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
Powoli, ale konsekwentnie zmienia się wygląd dawnej wieży Bismarcka wznoszącej się nad Gocławiem. Trwa budowa balustrady na tarasie widokowym, wyczyszczony został portal wejściowy. Na finał prac będziemy czekali jeszcze kilka lat.

To co rzuca się w oczy to elementy nowej balustrady, które widać nad wejściem głównym i na tarasie głównym. To 460 tralek o profilu 45 na 45 mm.

- Od października ubiegłego roku przygotowywałem materiał. Przez trzy miesiące kowal z Ustowa robił kotwy do montowania ich w kamieniu według oryginału. Na wykonanie jednej kotwy musiał poświęcić godzinę, to się robi 460 godzin roboczych - mówi Wojciech Kłodziński, właściciel wieży Gocławskiej, czyli dawnej wieży Bismarcka.

Tralki są ocynkowane i pomalowane proszkowo w szarym kolorze. Prace przy balustradzie mogą potrwać jeszcze dwa - trzy miesiące.

- Otwory na tarasie wieży muszą być idealnie wyrównane, tak żeby wypozycjonować 460 tralek zarówno w pionie jak i w poziomie. Na to będzie nałożona poręcz z ceownika o długości 70 metrów - wyjaśnia właściciel zabytku. - Poręcz będzie podzielona na trzymetrowe odcinki, które muszą być dopasowane co do milimetra. Miesiąc poświęciliśmy na samo mierzenie i dopasowanie ceownika, który będzie jeszcze pomalowany.

Jak nowy wygląda portal wejściowy, który został wyczyszczony, a braki w kamieniu uzupełnione.

- Praktycznie już za parę dni skończymy prace, od lewej strony są jeszcze jakieś małe ubytki, natomiast już cały ten front tak zostawimy. Jedynie co mnie kłuje w oczy to drzwi, ale wykonanie drzwi przesunę na przyszły rok - dodaje właściciel.

Ćwierć tony ręcznie na dach

Dobra wiadomość jest taka, że na dachu wieży jest nowa hydroizolacja. Ale to nie koniec prac, bo trzeba uzupełnić obrys wieży kamieniami z wapienia muszlowego. Prace są żmudne i przypominają budowę piramidy, bo odbywają się dzięki sile ludzkich mięśni.

- Na dachu leży 50 kamieni gotowych do wklejenia w dach, ale brakuje 150 bloków. To materiał z odzysku, który leży w strumyku albo tu na dole wieży. Jeden taki kamień waży 250 kilogramów. Jest wyciągany z błota przez 4 osoby na wózek i trafia do busa. Busem objeżdżamy wzgórze i wykładamy przez drzwi, przekładamy na pionowy wózek, owijamy pasem i ręcznie wnosimy po jednym schodku na taras górny, a potem po rusztowaniu przekładamy do worka na gruz. Dwie osoby od dołu podtrzymują i dwie osoby od góry ciągną, żeby kamień umieścić na dachu - opowiada pan Wojciech.

Natomiast udało się zakończyć prace przy rekonstrukcji dwóch pylonów obok wejścia do budowli. Niestety pilnej interwencji wymagają pylony na tarasie.

- Jak najszybciej musimy je wzmocnić, więc trzeba obłożyć to rusztowaniem. Każdy kamień po kolei wyjąć, wykuć starą zaprawę i wkleić na specjalistyczną zaprawę do kamienia. To jest też 2 -3 miesiące robocze - mówi właściciel zabytku.

W planach jest także ustawienie poziomych płyt na murze okalającym dziedziniec wieży. Udało się odnaleźć 30 z 40 płyt. W kolejce na rekonstrukcję czeka jeden z orłów, które kiedyś zdobiły wieżę nad tarasem. Ptak będzie stał naprzeciw wieży. Waży 4,5 tony a składa się z pięciu części.

Kiedy zakończy się remont?

Przypomnijmy, że w planach jest uruchomienie punktu widokowego i kawiarni. Goście lokalu siedząc na tarasie mogliby podziwiać wspaniałą panoramę Odry, jeziora Dąbie i Szczecina.

- Cały czas staramy się aktywizować to miejsce: w czerwcu i w lipcu będą dwie imprezy z didżejami. Natomiast myślę, że prace potrwają jeszcze 2- 3 lata, bo w dużym stopniu problemem są finanse. Robię wszystko w 100 procentach z prywatnych środków. Niestety siedem moich wniosków o dotację zostało odrzuconych. Wieża - według ekspertów - ma za niską wartość kulturową. Mimo różnych obietnic, to nie dostałem ani złotówki od miasta, od marszałka, ani od ministra kultury. To, co zarobię to inwestuję w wieże - wyjaśnia Wojciech Kłodziński.

Czapka i okulary po człowieku, który wpadł w szyb

Każdy zabytek ma tajemnice. Nie inaczej jest z wieżą Gocławską, na której dochodziło do licznych wypadków. Nieostrożni eksploratorzy wpadali w kanały wentylacyjne.

- Przeglądaliśmy szyby wentylacyjne do których zjeżdżaliśmy na linach. W 2 kanałach powietrze było bardzo zatęchłe. Po 10 - 15 minutach kręciło się w głowie i trzeba było się stamtąd zabierać - informuje właściciel zabytku. - W kanałach znaleźliśmy na przykład stare tralki balustrady, okulary, czapkę po panu, w których w latach dziewięćdziesiątych spadł do tego szybu. Na szczęście przeżył, ale cały dzień leżał w tym szybie, aż go wyciągnęli. Ludzkich szczątków nie znaleźliśmy - opowiada właściciel zabytku.

Historia w pigułce

Przypomnijmy, że 10 sierpnia 1921 roku odbyło się uroczyste otwarcie wieży. Wieża Bismarcka z Gocławia była jednym z ulubionych miejsc, do których wybierały się tłumy szczecinian. Pod wzgórzem istniały kawiarnie. Był to nietypowy projekt wzorowany na grobowcu cesarza Teodoryka w Rawennie, z wnętrzem nawiązującym do rzymskiego Panteonu. Zatrudnienie prof. Hermanna Hosaeusa - uznanego specjalisty od rzeźby pomnikowej z Berlina - podniosło koszt budowy do niebagatelnej sumy 200 tysięcy marek. Po 1945 roku z wnętrza usunięto m.in. popiersie Bismarcka, którego nigdy nie odnaleziono.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na police.naszemiasto.pl Nasze Miasto