Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dalekie wojaże Stali Szczecin. Remis w Sławnie

StalSzczecin.pl
StalSzczecin.pl
Stal Szczecin w drugiej kolejce rozgrywek IV ligi w sezonie 2009/10, rozegranej w środę, zremisowała 1:1 ze Sławą Sławno.

Stalowcy stracili bramkę w 15. minucie za sprawą Piotra Malinowskiego. Kierując piłkę do własnej siatki, wynik spotkania w 56. minucie ustalił Daniel Ryfa.

SŁAWA SŁAWNO - STAL SZCZECIN 1:1 (1:0)

Bramki: 15' Piotr Malinowski, 56' Daniel Ryfa (samobójcza)

Sława: Sendecki - Ulatowski, Kalkowski, Stołowski, Betkało, Zejglic (Żaczek), Ścisło, P.Malinowski (J.Malinowski), Zawada, Ryfa, Sawicki.

Stal: Gibziński - Rutecki, Gronowski, Kadłubowski, Parys - Bobko, Masłowski (Staciwa), Storek, Cupryn (Kronkowski), Rzymski (Strzelec) - Klowan.

Środa, godzina 13:30. Stalowcy przygotowują się do wyjazdu do Sławna. Nie wszyscy wiedzą jeszcze czy to spotkanie w końcu się odbędzie. Dyrektor Lech Jerzyk przybywa z informacją: Sława zarejestrowała zawodników w OZPN w Koszalinie. Jedziemy grać.

Stalowcy ruszają w 203-kilometrową podróż klubowym busem i dwoma samochodami: po drodze trzeba zajechać do Niechorza i Czaplinka, po Gerarda "Gibona" Gibzińskiego i Dariusza "Cupura" Cupryna. Auto jest wygodniejsze i tańsze.

Kadra Stali na to spotkanie liczy tylko 14 zawodników. Najstarsi z nich to urodzeni w 1987 roku Klowan i Cupryn. Z powodu kontuzji wykluczeni z gry zostali Szyłko i Michalski. Z powodów osobistych w Szczecinie pozostał Kucaba. Paliwoda trenował zbyt krótko. Dopiero w czwartek do zespołu dołączą Juszczyk i Tarasiewicz.

- Kto wam powiedział, że nie będzie meczu? - pyta się mnie wyraźnie chcący się wygadać jeden z ochroniarzy. Jego pseudodrwiący uśmiech i sposób kontynuowania rozmowy wskazywał, że próbuje puścić tanią zasłonę dymną. - Pier....ony związek! Jeszcze kilka dni temu nie wiedzieliśmy w jakiej mamy grać lidze. Dlatego nie pojechaliśmy do Hutnika.

W międzyczasie prezes Baranowski przynosi do szatni Stalowców dwa kosze nektarynek, dodając piłkarzom kilka słów otuchy.

Gdy rozpoczyna się spotkanie, a stadionowy spiker cichym głosem kilkukrotnie plącze nazwiska piłkarzy z Bandurskiego, na kameralnym obiekcie w Sławnie znajduje się już 300 osób.

Zgromadzeni wybuchają wielką radością, gdy w 15. minucie niepilnowany z lewej strony Piotr Malinowski otrzymuje dokładne zagranie. Przyjmuje futbolówkę w polu karnym, mając kilka metrów swobody. Gibziński skraca kąt, jednak Malinowski zamyka oczy i huknie z całej siły. Akurat tym razem piłka wpada do siatki. Przy samym słupku. "Gibon" bez szans. Długo nie podnosi się z murawy. W starciu z Malinowskim zbił sobie mięsień czworogłowy uda. Ale... gdzie byli obrońcy?!

"Ha ha! Brawo Sława!" - brzmią pojedyncze głosy, wyrażające pozytywne zaskoczenie laików dobrą grą gospodarzy. Gra była fatalna, tylko wynik był dobry. Na stadionie w dalekim Sławnie spotkały się dwa najbardziej juniorskie zespoły IV ligi. Sława - średnia wieku 20,5 roku. Stal - 20,1. Te dane potwierdzają tylko wrażenie, że zawodnicy biegali momentami po boisku jak zagubieni chłopcy.

Stalowcy w tym sezonie nie mają wielkiej sił ofensywnej. Brakuje rasowego napastnika. Gdy w spotkaniu ze Sławą przyszło im występować w roli faworyta i konstruować grę pozycyjną, akcje załamywały się najczęściej 30-40 metrów od bramki strzeżonej przez 17-letniego nieopierzonego Bartosza Sendeckiego.

Brak pomysłu, ruchu bez piłki, stuprocentowego zaangażowania, sprawiały, że ze smutkiem patrzyło się na zespół Stali w pierwszej odsłonie. A wystarczyło "tylko" strzelać. Raz w 42. minucie uczynił tak kapitan Stalówki, 22-letni "weteran" Dariusz Cupryn. Jego kąśliwe uderzenie, dziwnie odbił Sendecki, a Masłowski biegnący łapczywie na piłkę odbił ją głową na tyle szczęśliwie, ze przeleciała ponad leżącym bramkarzem, ale jednocześnie na tyle nieszczęśliwie, że powędrowała również nieco ponad poprzeczką.

Tajemnic z szatni się nie ujawnia - tak powie każdy, kto choć trochę zna się na piłce. Zresztą - kto by pozwolił dopuścić do druku taką liczbę przekleństw?

Ten nie-rynsztokowy, a po prostu męski język, zmotywował podopiecznych Rysto Gogarowskiego do lepszej gry w drugiej odsłonie. Starczyło tylko na jedną bramkę, do tego dającą - co by nie mówić - na pewno mniejszą satysfakcję. Piłkę zagraną w pole karne na głowę Klowana, strąca najstarszy na boisku 29-letni Daniel Ryfa. Strąca na tyle niefortunnie, że futbolówka wpada do siatki ponad nieskładnie interweniującym golkiperem.

Próby Klowana, Kronkowskiego, Storka, Masłowskiego, Cupryna, Strzelca czy Bobki w drugich czterdziestu pięciu minutach nie przynoszą oczekiwanego rezultatu, za to piłkę sędziemu przynoszą Gibziński z Ruteckim, gdy ten gwiżdże po raz ostatni, nie pozwalając Stalowcom rozpocząć gry od własnej bramki.

Dwa punkty w dwóch pierwszych spotkaniach: o takim dorobku trudno mówić jednoznacznie. Z jednej strony cieszy, że Stalowcy mimo przetrzebionego składu potrafią walczyć i zdobywać punkty, z drugiej: lepiej raz przegrać i raz wygrać, niż dwa razy zremisować.

IV liga nie zwalnia tempa! Szansa na trzy punkty już w najbliższą sobotę o godzinie 11. Stal Szczecin - Sokół Pyrzyce. Kibice - przybywajcie!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto