Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Częstochowa. "7 pytań do" Tomasza Stali, kandydata na prezydenta Częstochowy

Piotr Ciastek
Piotr Ciastek
Tomasz Stala
Tomasz Stala arc
Wybory 2024 w Częstochowie. Zapytaliśmy kandydatów na prezydenta miasta Częstochowy o to, jak będzie wyglądało miasto pod ich rządami. Dotknęliśmy 7 zagadnień, a odpowiedzi publikujemy na naszych łamach. Jak na nasze pytania odpowiedział Tomasz Stala?

Jak będzie wyglądała Częstochowa za 5 i 15 lat, jeśli wygra Pan wybory prezydenckie?

Jestem realistą i wiem, że nasze miasto nie istnieje w próżni, a prezydent miasta nie jest władcą absolutnym. Nie mam też szklanej kuli. Samorządy funkcjonują w określonym, państwowym systemie prawnym, który też jest zależny od uwarunkowań międzynarodowych, w tym od Unii Europejskiej, której to politykę najkrócej można określić jako szaleństwo. To od tych kwestii będzie w dużej mierze zależał los wszystkich Polaków, w tym Częstochowian. Ogromne znaczenie dla miasta ma też koniunktura gospodarcza w całym kraju i regionie. Jeśli więc, któryś z moich kontrkandydatów w tym pytaniu odpowie, że wie co będzie za lat 5 czy 15, to proszę czytelników o świadomość tego, że kłamie. Z mojej strony mogę natomiast zapewnić, że Częstochowa podczas mojej prezydentury będzie najlepsza, jak się da to uczynić w konkretnych warunkach. Nie interesuje mnie bowiem władza dla jej fruktów i przywilejów. Nie mam też obciążeń partyjnych, które opierają się na dzieleniu łupów w samorządowych spółkach, na wymyślaniu bezużytecznych etatów lub ustawianiu przetargów. Jestem natomiast przedsiębiorcą i mój chleb powszedni to codzienne reagowanie na zmieniające się okoliczności, korzystanie z nadarzających się okazji, lub minimalizacja zagrożeń – w taki też sposób zarządzałbym miastem. Częstochowa za mojej prezydentury będzie miastem sprawnie działającym, optymalnie korzystającym z zasobów, nie trwoniącym pieniędzy budżetowych. Kształt miasta będzie w dużej mierze zależny od mieszkańców, bowiem ani ja, ani moi urzędnicy (w bardzo zredukowanej ilości) nie będziemy ograniczać mieszkańców, szczególnie ich aktywności gospodarczej. Kulturowo Częstochowa będzie miastem przyjaźnie konserwatywnym, jako prezydent mam bowiem zamiar, w miarę swoich uprawnień, bronić miasta przed destrukcją płynącą czy to od rządu warszawskiego, czy nad-rządu brukselskiego.

Jaki ma Pan plan na redukcję rekordowego zadłużenia miasta, wiedząc, że ewentualne cięcie inwestycji może zmniejszyć szansę na potencjalną reelekcję? A z drugiej strony skąd będą pochodziły środki na realizację złożonych obietnic wyborczych?

W pytaniu są dwie tezy, że zakładam redukcję rekordowego zadłużenia miasta, jest to prawda; druga, że redukcja zadłużenia odbywa się przez cięcia inwestycji i z tym się nie zgadzam. Budżet miasta po stronie wydatków ma dwie zasadnicze części: wydatki bieżące i wydatki majątkowe. W samym pytaniu jest więc zawarta teza, iż oszczędzać można tylko na wydatkach majątkowych, na inwestycjach. Jednak wydatki majątkowe to niestety tylko 10% budżetu, co stanowi skandalicznie małą wartość. Pozostałe 90% to wydatki bieżące. Pomysł, żeby ściąć skandalicznie małe 10% i nie pytać na co wydajemy 90% (czyli ponad 1,6 miliarda złotych) jest absurdalny! Urzędnicy przyzwyczaili nas do tego, że wydatki bieżące są ich wydatkami, my nie mamy prawa o nie nawet pytać, a co dopiero kontrolować. To jednak właśnie tam kryje się marnotrawstwo i przerost kosztów w każdym wydziale, wszystkich urzędów. Czy normalnym jest, że miasto się wyludnia a wydatki bieżące (nawet liczone w wartościach stałych) dramatycznie rosną? W każdym przedsiębiorstwie znana jest zasada, że dobra organizacja pozwala wydać dużo mniej i jednocześnie osiągnąć lepszy efekt. W naszym mieście jest dokładnie odwrotnie – czym drożej, tym gorzej. Wydaje się dużo więcej, a jakość usług dla mieszkańców spada. Za przykłady wypada podać choćby jakość lokalnej służby zdrowia czy poziom nauczania w porównaniu z innymi miastami. Urząd, jak i spółki czy instytucje zależne, to obecnie niewydajna struktura, której jedynym zadaniem jest zatrudnianie wspólników w dojeniu miejskiego budżetu. Do pracy ta struktura bierze się wyłącznie w okresie przedwyborczym, a swoją energię pokazuje na setkach słupów z uśmiechniętymi twarzami ludzi żyjących z naszych podatków. Wstydem powinno być wieszanie się na billboardach przez urzędników, bo za każdą z tych reklam można załatać kilka dziur w drodze.

Jeśli chodzi o realizację obietnic wyborczych wymagających wydatkowania większych pieniędzy, to mam tylko jedną – budowę stadionu. Miejskie współfinansowanie tego przedsięwzięcia to właśnie, opisane wcześniej, pieniądze oszczędzone z miejskiego Bizancjum. Wystarczy symboliczne 5% oszczędności, żeby wygospodarować w jednym roku 85 milionów złotych na inwestycje, a przez 10 lat i zbliżyć się do miliarda.

W tej kampanii niemal każdy kandydat obiecuje mieszkańcom nowy stadion piłkarski. Czy faktycznie powinien on powstać? Gdzie Pana zdaniem powinien on stanąć i skąd pozyskać fundusze na jego budowę, a potem na utrzymanie? Co z pozostałymi stadionami - Włókniarza i Skry?

Rozpocznę odważnie: nowy stadion nie powinien powstać – powinien już istnieć od dawna, tak jak to jest w każdym większym mieście z ambicjami w naszym kraju. Już kiedyś mieliśmy poważny projekt Sport Parku Częstochowa, który obejmował również infrastrukturę wokół stadionu. Niestety, inicjator został zniechęcony i usłyszał, że ma nie dziadować. Jako prezydent miasta nie zamierzam się wycofywać z planów budowy miejskiego stadionu i będę podejmować starania w celu zagospodarowania terenów dawnego Elanexu oraz uregulowania jego sytuacji prawnej, która, jak się dowiedziałem, nie jest tak skomplikowana, jak przedstawiają ją reprezentanci obozu rządzącego Częstochową, często w celu opóźniania tematów związanych z nowym miejskim stadionem. Nie jesteśmy biednym miastem. Sprawne i zdecydowanie lepsze niż obecnie zarządzanie miejskim budżetem pozwoli na wybudowanie stadionu z własnych środków. To po prostu w naszych możliwościach i to należy się częstochowianom. Dobry plan budowy stadionu musi także zakładać maksymalne i efektywne wykorzystanie jego potencjału, co pozwoli na odpowiednie bilansowanie, nieobciążające miejskiego budżetu. Wierzę głęboko, że częstochowskie środowiska sportowe, dzięki swojemu doświadczeniu, są w stanie wesprzeć miasto swoimi pomysłami, które pozwolą w pełni wykorzystać możliwości takiego obiektu. Nie zapominam także o głosie kibiców, którzy – jak sam doświadczyłem – często mają zupełnie inne spojrzenie na sprawy infrastruktury sportowej niż ci, którzy znają ją tylko z perspektywy lóż VIP. Sprawy obiektów sportowych są tak zaniedbane, że wielu przedstawicieli różnych dyscyplin sportowych – zarówno zespołowych, motorowych, wodnych, lekkoatletycznych etc. – czeka w kolejce na poprawę warunków do uprawiania swoich sportów. I oni również nie zostaną w trakcie mojej kadencji pominięci.

Jaki ma Pan pomysł na odpolitycznienie spółek miejskich?

Wyłonienie w przetargu firmy rekrutera i outsourcing zatrudnienia w spółkach, z jednoczesną urzędową kontrolą wyników pracowników spółek. Wszelkie opowieści, które będą w tym pytaniu opowiadać moi kontrkandydaci – o niezależnych konkursach i stawianiu na kompetencje, to bajki. Odpolitycznienie jest możliwe tylko wtedy, gdy zatrudnienie zostanie odebrane politykom. Robienie tego samego dziesiątki razy i liczenie, że tym razem będzie inny rezultat, to zwykła głupota.

Częstochowa się kurczy. Jaki ma Pan pomysł na zatrzymanie młodych ludzi w Częstochowie i poprawę życia seniorów?

Paradoksalnie, poziom życia młodych i seniorów jest głównie zależny od tego, jak funkcjonują osoby w wieku średnim, czyli mające ustabilizowane życie zawodowe. To one zarówno finansują edukację swoich dzieci, jak wspomagają swoich rodziców. Każdy chyba wolałby inwestować w relacje w rodzinie niż w państwowy ZUS, czy samorządowy MOPS. Każdy młody człowiek wolałby dostać pierwsze mieszkanie od rodziców niż od TBSu i znaleźć zatrudnienie w firmie własnego ojca, którą kiedyś będzie mógł samodzielnie rozwijać, niż w jakimś urzędzie. Kluczowym jest zatem poziom zamożności i rozwój gospodarczy. W przeciwieństwie do moich kontrkandydatów nie jestem urzędnikiem, czy partyjnym działaczem i wiem, że najważniejszym jest nie przeszkadzać obywatelom – to będzie jedna z dewiz mojej prezydentury. Oczywiście czynniki kulturowe i atmosfera też są ważne, swoje miasto trzeba po prostu lubić, a najlepiej, gdyby miasto było powodem do dumy mieszkańców. Wpływ na to mają takie czynniki jak: sukcesy sportowe, komfortowa i estetyczna infrastruktura, dobra edukacja, promowane wartości i wszystko to, co nazywamy klimatem społecznym. Wszystkie te dziedziny są także elementami mojego programu.

Jaki stosunek powinno mieć miasto do Jasnej Góry i pielgrzymów?

Przyjazny. Jasna Góra to największe dziedzictwo naszego miasta i jego wizytówka. Ludzi, którzy do Częstochowy przybywają z powodów religijnych bardzo cenię, choć wiem, że Kościół katolicki

znajduje się obecnie w kryzysie, który poniekąd sam sobie zafundował. Lewicowe władze miasta, ze względu na swoje kulturowe wykorzenienie, nigdy nie dostrzegały szansy budowy unikalnej narracji, w tym marketingowej, w związku z dziedzictwem kultu maryjnego. Proszę mi powiedzieć, jakie inne miasto w Polsce może poszczycić się stałą obecnością panującej Królowej Polski? Lub gdzie poza Częstochową w XX wieku zgromadziło się ponad milion osób, aby ślubować Polskiej Królowej? Nigdzie! To dziedzictwo to szansa dla Częstochowy, nie tylko w wymiarze duchowym, ale także wizerunkowym. Królowa choć nie rządzi, to panuje!

Który kandydat w wyborach na prezydenta miasta będzie dla Pana największym zagrożeniem i dlaczego?

Nie patrzę na moich kontrkandydatów w charakterze zagrożenia dla mnie, bo nie o mnie w tych wyborach chodzi. Wszyscy moi kontrkandydaci są zagrożeniem przede wszystkim dla mieszkańców! Trudno ich też traktować jako niezależne byty, a raczej wiele głów tej samej hydry. Jestem jedynym kandydatem prawicowym i konserwatywnym. Moi kontrkandydaci reprezentują różne odmiany lewicy: postkomunę, centrolewicę, lewicę pobożną, lewicę kawiorową, lewicę tęczową. W dodatku wszyscy kotłują się w jednym garze zależności koalicyjnych, czy to w centrali warszawskiej, czy to w samorządzie, czy to na listach partyjnych, czy wreszcie w układzie biznesowo-towarzyskim. Konkurencja między moimi kontrkandydatami jest zatem pozorna, a jedyną alternatywą dla miasta jest głos na Tomasza Grzegorza Stalę.

Jak odpowiadali kandydaci na prezydenta Częstochowy?

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto