Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chory na stwardnienie rozsiane: "Nikt z komisji wyborczej mi nie pomógł"

Marek Łagocki
Marek Łagocki
Poruszający się na wózku inwalidzkim 58-letni Bernard Stromidł brał udział we wszystkich wyborach. Do tej pory. W niedzielę nie oddał głosu.

- Mąż na wybory szykował się kilka godzin - mówi żona pana Bernarda Elżbieta Stromidło. - Bernard bardzo przeżywał i był dumny, że jeszcze jest na tyle silny, żeby pojechać samemu i oddać głos na swojego kandydata.

Około godziny 10 w niedzielę rodzina chorego zniosła go na wózku z pierwszego piętra kamienicy, w której mieszkają. Mężczyzna najpierw pojechał do położonego niedaleko kościoła, później chciał zagłosować w obwodowej komisji wyborczej.

Podjechał przed drzwi szkoły i czekał na pomoc. W ubiegłych wyborach przychodziła bardzo szybko.

- We wcześniejszych latach pracownicy komisji przynosili mi nawet urnę do głosowania, pomagali wypełnić formularz i na moich oczach wrzucali kartę go do urny - wspomina Bernard Stromidło. - Niestety, w tym roku było inaczej. Przewodniczący komisji obwodowej odmówił pomocy. Stwierdził, że osoby niepełnosprawne nie mają prawa glosować poza wyznaczonym pomieszczeniem. Nie wyraził chęci jakiejkolwiek pomocy. Powiedział tylko, że jeśli nie wejdę na górę to nie zagłosuje i poszedł.

Pan Bernard jest poruszony, wcześniej nigdy nie ominęło go żadne głosowanie  w wyborach.

- Zostałem potraktowany jakbym nie był człowiekiem. Jak można było chorego, niedołężnego człowieka potraktować w taki sposób - mówi zrozpaczony. - Nawet jako osoba nieuleczalnie chora nadal czuję się Polakiem, który ma prawo głosować. Jeszcze nikt w życiu nie zrobił mi takiej przykrości.

- Tata podjechał swoim elektrycznym wózkiem przed dom zrozpaczony i zawiedziony - opowiada córka Majka. - Gdy dowiedziałam się jak go potraktowano od razu poszłam do komisji. Niestety nie udało się nic wskórać, ponieważ przewodniczący powiedział, że nie ma obowiązku pomagać. Wcześniej taka sytuacja była nie do pomyślenia. Mój ojciec zawsze otrzymywał pomoc. Z wyborów zawsze wracał odmłodzony, kiedy mógł o własnych siłach oddać głos przy pomocy składu komisyjnego.

Z prośbą o komentarz zadzwoniliśmy do delegatury Okręgowej Komisji Wyborczej mieszczącej się przy Wałach Chrobrego w Szczecinie.

- Nie znamy szczegółów tej sprawy - poinformowała asystentka Waldemara Gorzyckiego, dyrektora Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Szczecinie. - Być może ten pan nie miał prawa do głosowania. Z drugiej strony nie wolno wynosić urn poza lokal wyborczy. Jeżeli wpłynie do naszej delegatury protest ze strony tego mężczyzny to zostanie rozpatrzony.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto