Aleja Wojska Polskiego. W**miejscu, gdzie przez lata mieszkańcy okolicznych bloków oraz klienci sklepów zostawiali samochody ustawiono metalowe słupki. Urzędnicy zabrali w ten sposób blisko 60 miejsc parkingowych i uniemożliwili dojazd karetkom oraz straży pożarnej. Prosiła o to rada osiedla, ale nie wszyscy mieszkańcy są zadowoleni.
- Wystąpiliśmy o taką prośbę, bo od lat ludzie alarmowali, że nie można przejść między samochodami. Ciężarowe auta podjeżdżały pod same rampy sklepowe, zwracałem im uwagę, ale nie reagowali. Wreszcie powiedziałem: chcecie wojny? będziecie ją mieli - mówi przewodniczący rady osiedla Andrzej Chybowski. - Mieszkańcy to najchętniej wjeżdżaliby do klatki schodowej samochodami i rozjeżdżali płyty chodnikowe. Dlatego ustawiono słupki. Teraz ludzie uprzykrzają mi życie. Pod domem zastawiają wyjazd z garażu swoimi autami. Ostatnio musiałem jechać komunikacją miejską.
Przewodniczący twierdzi, że problem nie dotyczy służb ratunkowych. Mają sposoby na dotarcie do okolicznych czteropiętrowych budynków.
- Karetki mogą stawać na pasie autobusowym. Jeśli będzie potrzebna interwencja straży pożarnej też sobie poradzą. Zawsze mogą wyciąć te słupki, bo często to robią - mówi. - Ludzie wiedzą, że z tym nie będzie problemu, ale są zbyt wygodni. Teraz piesi są zadowoleni, mówią, że mogą wreszcie bezpiecznie spacerować i korzystać ze sklepów.
Radości nie potwierdza Grażyna Pawska, wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej, która zarządza pobliskimi blokami. Potwierdza, że to, co działo się na chodniku było karygodne. Jednak nie należy z tego powodu karać mieszkańców.
- Były przypadki, gdzie samochody urządzały sobie przejazdy w dzikim tempie. Wjeżdżały w kałuże i chlapały na ludzi - mówi. - Ale dlaczego ukarano tak wielu mieszkańców. Tutaj mieszkają starsi ludzie, młodzi z małymi dziećmi.
Przewodniczący rady osiedla wymyślił sobie jakieś bzdury, bez żadnych konsultacji. Będziemy pisali do nadzoru budowlanego w tej sprawie. Z pewnością tego tak nie zostawimy.
Pierwszą "ofiarą" słupków został Wojciech Jagielski. Chciał zabrać ojca do szpitala.
- Ojciec ma 81 lat i musiał jechać na badania. Z wielkim zdziwieniem stwierdziłem, że nie ma możliwości podjechania pod żaden z bloków przy alei Wojska Polskiego 136 ani 138 - mówi. - Część mieszkańców jest w podeszłym wieku i schorowana, a teraz najzwyczajniej boi się, że w krytycznej dla nich sytuacji nie dojedzie tam nawet pogotowie ratunkowe. Dojazd z każdej strony zablokowany. Lokatorzy zostali tą sytuacją zaskoczeni, nikt ich o tym nie zawiadamiał, nie mieli możliwości przedstawienia swoich racji.
Sprawę opisaliśmy wcześniej w artykule: "Aleja Wojska Polskiego. Są wściekli, bo zabrali im kilkadziesiąt miejsc parkingowych." Pod artykułem pojawiło się ponad 220 komentarzy. Ludzie przekrzykują się podając argumenty za i przeciw. Również urzędnicy wyjaśnili swoją decyzję.
- Tam nigdy nie było prawdziwego parkingu. Decyzję o odgrodzeniu miejsca podjęli pracownicy wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska. Tych słupków by nie było, gdyby kierowcy nie jeździli chodnikiem na przełaj. Mieliśmy sygnały, że piesi nie czują się bezpiecznie i coraz częściej lawirują między autami. Zdecydowały względy bezpieczeństwa - poinformowali.
Zmień swoje drogowe miasto | |
Czekamy na Wasze interwencje!
|
Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?