Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

30 lat Opery na Zamku!

Redakcja
Zamek jeszcze obstawiony był rusztowaniami a artyści - żeby przejść przez dziedziniec - brnęli po kostki w błocie, kiedy 13 kwietnia 1978 roku uroczyście otwarto nową siedzibę Teatru Muzycznego, znanego dziś jako Opera na Zamku.

Jednak to nie od tego wydarzenia należy liczyć początek szczecińskiej opery.

Najpierw w milicyjnej świetlicy

W 1956r. grupa pasjonatów założyła Towarzystwo Miłośników Teatru Muzycznego. Do Szczecina przyjechało wtedy również kilkoro solistów Operetki Śląskiej w Gliwicach. Dzięki ich wspólnym staraniom 25 stycznia 1957 roku odbyła się pierwsza premiera. Wystawiono „Krainę uśmiechu” F. Lehára. Z braku własnej sceny odbyła się w Domu Kultury Zjednoczenia Budownictwa Miejskiego z wypożyczoną scenografią i orkiestrą wynajętą z Filharmonii Szczecińskiej. W tym czasie trwało już przysposabianie sali gimnastycznej Komendy Wojewódzkiej Milicji przy ulicy Potulickiej.
Nim jednak artyści przenieśli się na nowe miejsce, dali 80 spektakli „Krainy uśmiechu” na gościnnych występach w całym kraju. Drugą przygotowaną przez zespół premierę – „Cnotliwą Zuzannę” J. Gilberta, wystawiono w październiku w Gorzowie.
W końcu 31 grudnia artyści mogli wystąpić już na własnej scenie, przed szczecińską publicznością. Kilka miesięcy później powołano do istnienia Państwową Operetkę w Szczecinie. Jej pierwszym dyrektorem został Jacek Nieżychowski.
Początki Operetki Szczecińskiej pamięta doskonale Maria Szyszkowska, zwana panią Maszą.

– Mój ukochany pan dyrektor Wayda tak mnie nazwał – wspomina z rozrzewnieniem. – Pracowały wtedy cztery garderobiane
i wszystkie miały na imię Maria. To mnie dla odróżnienia „ochrzcił” swoją Maszeńką.

Pani Masza przygotowuje peruki i zajmuje się charakteryzacją śpiewaków od początku istnienia szczecińskiej sceny muzycznej.
– Zawsze mnie ostrzegano przed operą, że tu jest bardzo dużo pracy – śmieje się. – I to się potwierdziło.

Do roku 1972, kiedy świętowano 15-lecie teatru, wystawiono 56 premier, które obejrzało ponad 2 mln widzów. W latach 70-tych szczecińska scena muzyczna była jedyną w kraju sceną operetkowo-musicalowo-baletowo- operową. Wtedy wszyscy
zdali sobie sprawę, że warunki przy Potulickiej są niewystarczające dla właściwego rozwoju teatru.

Teatr podniesiony z gruzów 

Od roku 1971 funkcję dyrektora pełnił Tadeusz Bursztynowicz. Dzięki jego zabiegom, w roku 72 władze przyznały Teatrowi nową siedzibę na Zamku Książąt Pomorskich. Początkowo teatr miał zostać przeniesiony w już w roku 1975, ale adaptacja i remonty przedłużyły się o trzy lata.

– Do dzisiaj pamiętam jak przenosiliśmy gruzy – wspomina pani Masza. – Wszyscy tam chodziliśmy: i dyrektor, i soliści, i chórzyści. Ale wiedzieliśmy, że robimy to dla siebie. Uroczyste otwarcie nowej siedziby na Zamku odbyło się 13 kwietnia 1978. Uświetniła je premiera widowiska „Kulig” wg Leona Schillera. – Na początku, kiedy tu przyszliśmy trochę trudno było się odnaleźć – przyznaje pani Maria. – Na Potulickiej wszyscy byliśmy razem, wszędzie było blisko. A tutaj – scena daleko, dużo biegania po schodach...

Widownia w nowej siedzibie liczyła 553 fotele, obrotowa scena miała 10 metrów szerokości i 11 głębokości. Zespół teatru muzycznego liczył już wtedy 259 osób, w tym 28 solistów, 23-osobowy balet, 33-osobowy chór i 51-osobową orkiestrę.

– Nie wszyscy wiedzą, że w operze jest klimatyzacja – mówi obecny dyrektor Opery na Zamku Warcisław Kunc. – W latach 90-tych uruchomiliśmy nawiew. Skończyło się tym, że cała widownia pokryta była sparciałą gąbką z kanałów wentylacyjnych.

Przez 30 lat działalności na Zamku w Operze zagrano ponad 6 tys. spektakli.
– W najlepszych latach teatr odwiedzało nawet po 250 tys. widzów rocznie – wylicza Warcisław Kunc. – Grano wtedy nawet po 4-5 spektakli w tygodniu.

Opera się zmienia
– Gdzie widzę naszą operę za następnych trzydzieści lat – zastanawia się dyrektor Warcisław Kunc. – Na pewno nie na Zamku. Liczę na to, że w końcu wszyscy zrozumieją, że miastu potrzebny jest wszechstronny teatr muzyczny w osobnym budynku.

Tymczasem również w obecnej siedzibie szykują się wielkie zmiany. Na rok 2010 planowane jest rozpoczęcie generalnego remontu, który całkowicie zmieni oblicze teatru. Rozważane są dwa warianty: modernistyczny i klasyczny.

Bez względu na nowy wygląd, Opera ma już jednego „pewnego” widza.
– Przez ponad 50 lat pracy tylko jeden spektakl udało mi się obejrzeć w całości, jako widz – śmieje się pani Masza. – Bo przy wszystkich pracowałam. Teraz powoli będę musiała pożegnać się z Operą. Ale w końcu z przyjemnością zasiądę na widowni.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto