Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

3-letni Mateuszek potrzebuje pomocy, żeby normalnie chodzić

Celina Wojda
Na rehabilitacje chłopczyk jeździ pięć dni w tygodniu. Oprócz tego ćwiczy również w domu
Na rehabilitacje chłopczyk jeździ pięć dni w tygodniu. Oprócz tego ćwiczy również w domu Sebastian Wołosz
Trzyletni Mateuszek każdego dnia spędza kilka godzin na rehabilitacji. Chciałby normalnie chodzić, ale do spełnienia tego marzenia jego rodzice potrzebują ponad 30 tysięcy złotych.

Mateuszek ma trzy latka. Jego mama codziennie dojeżdża z nim na rehabilitacje. Z Gumieniec na Warszewo - tramwajem i autobusem.

Wcześniej, "po drodze", na Pogodno odwożą starszego brata do szkoły. Tylko w piątki nie muszą jeździć tak daleko, zabiegi mają w przychodni przy ul. Niedziałko- wskiego.

Chłopczyk urodził się wcześniakiem w 32 tygodniu ciąży.

- Pierwszy tydzień jego życia był dla nas straszny. Lekarze mówili mi, że mam być przygotowana na wszystko - wspomina Katarzyna Pawłowska, mama chłopca. - Przy wyjściu ze szpitala usłyszałam, że mój syn może być rośliną, może mieć też dziecięce porażenie mózgowe. Pełnej diagnozy nie otrzymaliśmy, bo było wtedy za wcześnie.

Gdy chłopczyk miał pół roku rodzice usłyszeli, że ich syn ma porażenie mózgowe, które najbardziej obciążyło nogi.
- Okazało się, że bardziej obciążona jest lewa półkula - tłumaczy mama. - Mateuszek bardzo mało pracuje lewą ręką, musimy to ćwiczyć. Sam nie potrafi siedzieć, przewraca się. Oprócz tego choruje na dysplazję oskrzelowo - płucną. Często ma bezdechy. Cały czas bierze lekarstwa, bo ma też chore jelita. W najbliższych dniach będzie miał przeprowadzone badania, które potwierdzą podejrzenia lekarzy o refluksie pęcherzowo-moczowym.

Jednak największym utrudnieniem dla chłopca jest niedowład spastyczny. Mateusz od kolan w dół nie ma czucia w nogach. Nie może normalnie chodzić jak jego rówieśnicy. Musi się tego nauczyć. Do tego właśnie potrzebna jest rehabilitacja i specjalny sprzęt - walker.

- Mieliśmy okazję spróbować chodzić przy pomocy tej maszyny - opowiada mama. - Mateuszek był przeszczęśliwy.
Taki sprzęt kosztuje ponad 30 tysięcy złotych. Dla rodziców Mateusza, to dużo, bo oprócz trzylatka mają jeszcze starszego syna. Dlatego postanowili zbierać plastikowe nakrętki i zwrócić się o pomoc do innych osób. Wszystko po to, aby spełnić marzenia synka.

- Za kilogram nakrętek dostaniemy 50 gr. W ubiegłym tygodniu sprzedaliśmy półtorej tony. Zbieraliśmy je od września do maja. Ale to dopiero kropelka w morzu potrzeb - mówi mama.

Mateusz ma szansę na to aby chodzić, ale to wymaga ciągłych ćwiczeń, pracy oraz pomocy innych osób.
Nakrętki można przynosić do domu Mateuszka, przy ulicy Kwiatowej 10A. Można również wpłacać pieniądze na konto Fundacji Dzieciom "Zdążyć z pomocą" z dopiskiem Mateusz Pawłowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto