Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

12. Brygada Zmechanizowana: Ćwiczyli naprowadzanie samolotów

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
Żołnierze wchodzący w skład Taktycznego Zespołu Kontroli Obszaru Powietrznego 12. Brygady Zmechanizowanej ze Szczecina doskonalili się w naprowadzania samolotów na cele naziemne w ramach wykonywania misji bezpośredniego wsparcia z powietrza.

Dla utrudnienia szkolenia i urealnienia  procedur naprowadzania, żołnierze z  Taktycznego Zespołu Kontroli Obszaru Powietrznego (TZKOP), swoje zajęcia przeprowadzili w okolicach  Pyrzyc, gdzie znajduje się jeden z wielu rejonów wyznaczonych do działania lotnictwa.

Po wprowadzeniu przez szefa zespołu, kapitana Krzysztofa Przybylskiego odpowiedniej  sytuacji taktycznej, Wysunięty Nawigator Naprowadzania Lotnictwa (WNNL) otrzymał od dowódcy plutonu zmotoryzowanego zapotrzebowania na wsparcie lotnictwa. Naprowadzacze z 12.Brygady Zmechanizowanej, wyposażeni w odpowiedni sprzęt: lotniczą wersję plecakowej radiostacji  Harris, naziemny zestaw do  lokalizacji i wskazywania celu, odbiorniki GPS i mapy, przystąpili do naprowadzania samolotu, który teoretycznie wystartował do wykonania zadania bojowego.

-  Po wystartowaniu samolotu, pilot krąży w wyznaczonym rejonie. Po nawiązaniu łączności z nawigatorem następuje sprawdzenie  swojej tożsamości - wyjaśnia kapitan  Krzysztof Przybylski.

Następnie pilot informuje nawigatora o niezbędnych parametrach swojego lotu oraz uzbrojenia jakie posiada. Z kolei, naprowadzacz   podaje  pilotowi dane, potrzebne do wykonania  przez niego misji, zgodnie z układem meldunku nawigatora, tak zwanego dziewięciolinijkowca, a dodatkowo, położenia pododdziałów własnych i przeciwnika i obiektu który trzeba zniszczyć.

Gdy samolot wchodzi w rejon działania, pilot  informuje o tym nawigatora.  Wysunięty nawigator , młodszy chorąży Sebastian Stadnik,  posługując się wypełnianym arkuszem dziewięciolinijkowca (9-Line)  odpowiada, że widzi samolot, koryguje jego lot i pomaga znaleźć cel. Po przygotowaniu do pracy urządzenia, operatorzy zestawu do lokalizacji i wskazywania celu; starszy chorąży Piotr Majchrzak i chorąży Krzysztof Goralewski,  podświetlają cel  wskaźnikiem laserowym.

- Po namierzeniu celu przez pilota i przebrnięciu przez wszystkie procedury, zgodnie z przewodnikiem nawigatora w zakresie wzywania wsparcia lotniczego, dowódca  który wezwał  wsparcie, decyduje o uderzeniu, a nawigator przekazuje jego decyzję i wydaje zezwolenie  dla pilota – tłumaczy szef zespołu, kapitan Przybylski.

Po wykonaniu misji, czyli po zniszczeniu celu, naprowadzacz podaje również ocenę jej wykonania. Ćwiczone procedury związane z wykonywaniem misji CAS( w j.ang.: Close Air Support), czyli misji bezpośredniego wsparcia z powietrza, polegającej na osłonie działań naziemnych, wykorzystywane są do precyzyjnego wsparcia pododdziałów lądowych przez lotnictwo szturmowe,  a tym samym precyzyjnego niszczenia przeciwnika.

Dla szczecińskich nawigatorów, do pełni szczęścia brakowało tylko prawdziwego samolotu, który mógłby zostać precyzyjnie naprowadzony na cel. Panująca pogoda uniemożliwiła zrealizowanie tego życzenia. Aby jednak doszło do praktycznego działania  z pilotem samolotu, ze względu na prędkość jego lotu , specyficzny język korespondencji radiowej i skomplikowaną procedurę, nawigatorzy muszą systematycznie doskonalić tę  trudną sztukę połączonych działań  dwóch rodzajów wojsk.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto