Ogromne emocje towarzyszyły jedenastej już edycji "Rowerkowego Szczecina". Zawodnicy, urodzeni między 2015 a 2019 r., ścigali się na swoich rowerkach na dachu Galerii Kaskada. Każdy uczestnik musiał przejechać 60-metrowy odcinek w stylu "jazda na wprost". Jako pierwsze do rywalizacji przystąpiły najmłodsze zawodniczki (rocznik 2019): Pola, Jadzia i Ala. I wszystkie trzy wygrały, bo w czasie sobotniej zabawy byli tylko zwycięzcy.
- Pola zaczęła jeździć na rowerze dopiero w tym roku - mówi mama małej zawodniczki, pani Anna. - Ma to po tatusiu, który na co dzień uprawia kolarstwo. Do tej pory córeczka jeździła z nami w siodełku. Ale od wiosny jeździ już sama.
Zanim jednak zawodnicy stanęli na starcie, nastąpiło oficjalne otwarcie wyścigów. Przedstawicielka organizatorów, Ynona Husaim-Sobecka, zastępca redaktora naczelnego "Głosu Szczecińskiego" przywitała młodych sportowców i życzyła im sukcesów. A potem, sędzia dał znak żółtą chorągiewką. A to znaczyło, że można zaczynać rywalizację. Wtedy zapowiadający odliczył: "Trzy, dwa, jeden, start!" I ruszyli.
Do startu zgłosiło się dwustu zawodników (chłopców było więcej niż dziewczynek, bo aż 137). Oczywiście nie wystartowali jednocześnie. Zostali podzieleni na grupy wiekowe i rodzaj sprzętu - rowery biegowe i rowery z pedałami. Sędziowie starali się też tak ułożyć listy startowe, by w jednym wyścigu nie uczestniczyli zawodnicy na rowerach z dużymi i małymi kołami - przecież musiało być sprawiedliwie. W jednym biegu startowało najwyżej trzech uczestników. Akurat tylu, ile jest miejsc na podium. To znaczy, że każde dziecko biorące udział w zabawie stawało na tzw. pudle. Tak jak 4-letnia Gabrysia.
- Jesteśmy na "Rowerkowym Szczecinie" już po raz drugi, w ubiegłym roku Gabrysia również się tu ścigała - podkreśla babcia zwyciężczyni, pani Elżbieta. - Emocje są wielkie, choć muszę przyznać, że my dorośli, chyba przeżywamy te starty bardziej niż zawodnicy.
Każdy kolarz po wyścigu otrzymywał medal, dyplom uczestnictwa, odblaski i słodycze
- Cieszę się, że co roku w naszej imprezie bierze udział tak wielu małych sportowców - przyznaje Norbert Fijałkowski, dyrektor Galerii Kaskada. - Choć to przecież nie są typowe zawody. Przede wszystkim to zabawa - dla dzieci i, jak widzę, również dla dorosłych. Ale nic dziwnego. Z "Głosem" zawsze się dobrze bawimy.
Choć dzieci do "Kaskady" przyszły się ścigać, mogły też w ramach relaksu pomalować buzie przy stoisku Olimedica. Dziewczynki najczęściej prosiły o namalowanie motylków albo skrzydełek. Chłopcy - piracką twarz.
Dzieci mogły też wsiąść do prawdziwego radiowozu i włączyć "koguta" albo syrenę.
- Żadnego mandatu dzisiaj nie wlepiliśmy - melduje pilnujący porządku dzielnicowy z Komisariatu Śródmieście. - Zawodnicy nie przekraczali dozwolonej prędkości a stan techniczny pojazdów był bez zarzutów.
W przypadku kolizji (zdarzały się), pomocy udzielali ratownicy medyczni Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.
- Na otarcia kolan i łokci mamy specjalne plastry - zapewnia pani Martyna.
Plastry były szybko gojące. Działały.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?