- Łzy były od samego początku, jak tylko zobaczyłam ich na starcie – mówi szczęśliwa żona olimpijczyka Aleksandra Kolbowicz. – Od połowy dystansu, kiedy cały czas mieli sporą przewagę, już się trochę uspokoiłam. A kiedy dopłynęli do mety – to była euforia.
Polska wioślarska czwórka podwójna, w której skład wchodzą szczecinianie Marek Kolbowicz i Konrad Wasielewski, w niedzielę przed południem w pięknym stylu pokonała rywali i zdobyła złoty medal olimpijski. Na mecie nasza osada uzyskała czas 5.41,33. Dla trzykrotnych mistrzów świata złoto w Pekinie jest ukoronowaniem wielu lat ciężkiej pracy.
Pani Aleksandra zawody oglądała w domu z córkami. Dziewczynki również bardzo kibicowały tacie i przeżywały jego zwycięstwo. Podczas dekoracji zawodników Marek Kolbowicz przesłał w stronę kamery „całusa”.
- Wiedziałyśmy, że to do naszej trójki – mówi wzruszona żona. – Basia pomachała tacie, a Karolinka zdążyła nawet ucałować ekran telewizora.
Pani Aleksandra przyznaje, że medal był wielkim marzeniem męża. Na poprzednich igrzyskach do medalu zabrakło naszym wioślarzom zaledwie 0,07 sekundy.
- Kiedy rozmawiałam z mężem już po zdobyciu medalu przyznał, że przez cały czas miał przed oczami właśnie te 0,07 sekundy – mówi pani Aleksandra. – Mocno wierzył, że tym razem się uda. Teraz jest bardzo szczęśliwy.
Trzy „panie Kolbowicz” już nie mogą się doczekać, kiedy będą mogły uściskać olimpijskiego mistrza.
- Nie wiem jeszcze, co przygotujemy na powitanie – zastawia się żona. – To zależy, kiedy Marek przyleci, ale z pewnością będzie to coś specjalnego. A potem na pewno pojedziemy na wspólne wakacje.
Nasi wioślarze wrócą do Szczecina prawdopodobnie dziś późnym wieczorem.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?