Monika Piecha-Ziółkowska obroniła się w październiku, jednak swoją pracę dyplomową pod kierunkiem prof. Adama Szymskiego pisała przez kilka miesięcy. Mieszka przy jeziorku Słonecznym i dlatego w swojej pracy postanowiła połączyć przyjemne z pożytecznym.
- Codziennie tędy przechodzę i wiem, że to miejsce wymaga zainteresowania i polepszenia – mówi pani Monika. – Zrobiłam cały projekt, łącznie z kosztorysem.
Najważniejszym założeniem jest nasadzenie drzew przy drogach - to oddzieliłoby ruch aut od zielonego terenu. Pojawiłaby się też drewniana altana, która mogłaby stanąć na wodzie.
- Z niej byłby piękny widok na całe jeziorko – mówi pani Monika. – Gimnazjaliści, którzy badają jeziorko, mieliby tutaj doskonały punkt widokowy.
Przy wodzie pojawiłyby się barierki - dla bezpieczeństwa spacerowiczów. Zamiast drucianego ogrodzenia, przy ogrodach działkowych stanąłby drewniany płot.
Pani Monika zaplanowała też zielone posągi słoni, które wykonane na metalowych stelażach, porośnięte byłyby kostrzewą. Należałoby też wyremontować mostek i wymienić barierki na nowe.
- W końcu mostek prowadzi na wyspę miłości – śmieje się pani architekt.
W dwóch miejscach przy jeziorku są zjazdy dla maszyn i można by je wykorzystać jako zejścia do karmienia ptaków. Wyłożone zostałyby kostką brukową, żeby w razie czego maszyny mogły tędy zjechać do wody. Na udeptanych ścieżkach można by położyć kruszywo. Miałyby się pojawić latarnie i ławki. Biegnące wokół jeziorka rury zostałby zasłonięte kolorowymi pnączami.
Zanim jednak to wszystko miałoby się pojawić, trzeba oczyścić jeziorko. Kolejnym krokiem byłaby pielęgnacja uszkodzonych drzew i usunięcie niepotrzebnych betonowych konstrukcji. Na końcu utworzenie ścieżek.
Pani Monika policzyła drzewa przy jeziorku i okazało się, że jest ich ponad 230.
- Wszystko ma naturalny wygląd i w swoim projekcie chciałam to zachować i wyeksponować – tłumaczy pomysłodawczyni.
27 lutego w Gimnazjum nr 27, na sesji dotyczącej przyszłości jeziorka Słonecznego spotkają się wszyscy miłośnicy „gumienieckiego skarbu”: gimnazjaliści, mieszkańcy okolicznych domów i prezydent Krzystek.
- Mam nadzieję, że ktoś się wreszcie zainteresuje naszym pomysłem – mówi pani Monika. – Jeziorko niszczeje, a przecież tak niewiele brakuje, żeby przywrócić jego blask.
Według wstępnych obliczeń miałoby to kosztować ok. 300 tysięcy złotych.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?