- Mieliśmy zamiar wystąpić tylko raz, na ubiegłorocznym kongresie Polskiego Towarzystwa Urologicznego w Warszawie - mówi prof. Marcin Słojewski, urolog ze Szczecina. - Sam pomysł dojrzewał w głowie Jerzego Skopińskiego z Warszawy, za którym stała wielka pasja i doświadczenie muzyczne. A może byśmy tak założyli kapelę? - zapytał pewnego dnia.
Propozycję przyjęli prof. Marcin Słojewski ze Szczecina, prof. Tomasz Szydełko z Wrocławia, prof. Piotr Chłosta z Krakowa i dr Jacek Kudelski z Białegostoku i tak narodził się trzon zespołu.
- Każdy z członków zespołu pasjonuje się muzyką, niektórzy z nas uczęszczali do muzycznej szkoły podstawowej. Oczywiście jesteśmy kompletnymi amatorami, ale kluczem była tu nasza pasja do muzyki - mówi prof. Słojewski. - Przed kongresem spotkaliśmy się na kilku próbach. Wojciech Stec, który jest profesjonalnym muzykiem i aranżerem, nauczył nas gry w zespole, zapanował nad nami i tak narodziło się EndoPower. Nazwę zaczerpnęliśmy od naszej wewnętrznej siły i endourologii, z którą każdy z nas jest związany.
Debiutancki występ na zeszłorocznym kongresie okazał się wielkim sukcesem EndoPower. Lekarze - muzycy nabrali apetytu na kolejne występy. Do tej pory zagrali już na 3 koncertach, wydali też swoją autorską piosenkę, która promuje kongres Polskiego Towarzystwa Urologicznego.
Aktualnie w skład zespołu wchodzi 7 panów: Bartek Gamracy (perkusja), Jacek Kudelski (wokal, gitara), Piotr Chłosta (skrzypce, gitara), Jerzy Skopiński (wokal, gitara), Marcin Słojewski (gitara prowadząca), Wojciech Stec (gitara basowa, wokal) i Tomasz Szydełko (wokal, instrumenty klawiszowe).
Członkowie grupy mieszkają i pracują w różnych miastach Polski, dlatego niełatwo jest zorganizować próby zespołu. Zwykle odbywają się one w weekendy w Warszawie, kilka razy do roku.
EndoPower gra covery znanych, mocnych, rockowo-blusowych piosenek, zdarzają się też spokojne ballady. W repertuarze zespołu są numery AC/DC, Dżemu czy Pink Floyd. Na scenie nie ma jednak niszczenia gitar ani rozdzierania ubranych koszulek.
Granie w zespole EndoPower to dla lekarzy przede wszystkim dobra zabawa, ale stres na scenie jest większy niż podczas przeprowadzania operacji.
- Zdecydowanie trema na scenie jest większa, z trudem sobie z nią radzę, co podobno widać w moim zachowaniu (uśmiech) - mówi prof. Słojewski. - Każdy z nas mniej stresowałby się, gdyby miał 100 razy przeprowadzić publicznie operację przy wypełnionej sali kongresowej, niż podczas jednego występu na scenie. Ale jest pewne podobieństwo między operacją a muzyką. Uczę wielu ludzi urologii, przeprowadzania operacji, a szczególnie laparoskopii, w której operuje się delikatnymi narzędziami przez otwory w ciele. Zawsze tłumaczę, że operowanie to jak granie na instrumencie, zawsze używa się dwóch rąk i trzeba umieć je odpowiednio skoordynować.
Co będzie z EndoPower dalej? Na pewno kolejne występy, koncerty i piosenki.
- Myślimy też o płycie z własnym materiałem - mówi prof. Słojewski. - Wówczas każdy z nas miałby okazję się wykazać. Zapewne byłaby to płyta z kilkoma autorskimi piosenkami w języku polskim, nie myślimy o karierze międzynarodowej (uśmiech). Czas pokaże jednak jak będzie.
Paulina Targaszewska
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?