Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żelechowa: Jeszcze pamiętamy historie naszej dzielnicy

Anna Folkman
Anna Folkman
"Klub Młodych nad Odrą" przy ul. Robotniczej powstał w latach 60. Był ośrodkiem kulturalnym i przyciągał młodzież z całego Szczecina. Pan Bogusław i pan Roman budowali go własnymi rękoma.

Bogusław Wiśniewski przy ul. Robotniczej zamieszkał w 1949 roku, kiedy przyjechał z Lubelszczyzny wraz z ojcem. Potem przeprowadził się, ale od czterech lat znów mieszka na Żelechowej. W szkole podstawowej przy ulicy Grzymińskiej poznał Romana Przybyłowicza.

Ruszyliśmy razem w stronę przystanku tramwajowego przy ul. Robotniczej i stacji benzynowej. Tuż przed budynkiem przy ul. Dębogórskiej 36 skręciliśmy w wydeptaną w parku ścieżkę.

- Tutaj kiedyś był dom rybaka – wskazuje na budynek pan Bogusław. – A tam za ulicą był kanał portowy, w którym kąpaliśmy się, jak w basenie. Pod kamieniami znajdowaliśmy raki… Taka była czysta woda.

- Ścieżka, którą teraz idziemy na mapie zaznaczona jest jako ulica Zgorzelecka – dodaje pan Roman podczas marszu po zeschniętych liściach. – Nic się nie zmieniła.

Któregoś razu chłopcy stwierdzili, że przydałoby się jakieś miejsce, do którego mogliby przychodzić i spędzać wolny czas. Tak w 1962 roku razem z kolegami i przy wsparciu miasta wybudowali budynek w parku w okolicy ul. Zgorzeleckiej i Robotniczej. Do klubu zjeżdżali się młodzi ze Skolwina, Niebuszewa, Golęcina i innych dzielnic miasta. O klub dbała pani Zalesiowa.

- Teraz już nie pamiętam jej imienia – zamyślił się pan Bogusław. – Była wspaniała, pilnowała klubu, sprzątała, wszystko można było z nią załatwić. Gdy przychodziliśmy na „fajfy” czyli dyskoteki, wszystko wyglądało jak należy.

W miejscu, w którym dziś jest serwis samochodowy, na wzniesieniu ponad 40 lat temu stał „Klub Młodych nad Odrą”.

- Kawałek lampy jest ten sam i w niektórych miejscach jest nawet tynk – mówi pan Bogusław. – Na tyłach było boisko do siatkówki, wewnątrz scena, na której karierę piosenkarską zaczynała „Eleni”, pierwszy telewizor i bufet z oranżadą. Gdzieś w murach jest wbudowany akt erekcyjny. Lubiliśmy to miejsce, były spotkania kulturalne ze znanymi osobami, był m.in. Gustaw Holoubek. Pod sceną była ciemnia, w której wywoływałem zdjęcia ze spotkań i imprez. Miło się to wspomina. Szkoda, że już nic z tego nie zostało.

Nie do końca – nic. Panowie z dawnego klubu nadal się spotykają, bo to właśnie w klubie założyli sekcję turystyczną, która przekształciła się w koło PTTK. Dziś wędrują po okolicach jako „Wkrzanie”. Wystarczy przyjść na ul. Dworcową 6, by umówić się z nimi na wędrówkę i posłuchać ciekawych historii o dzielnicy.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto